Michał Wyrobiec Michał Wyrobiec
4458
BLOG

Dlaczego tydzień po wyborach na Węgrzech odbywają się masowe protesty?

Michał Wyrobiec Michał Wyrobiec Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

    Węgierskie wybory parlamentarne z 8 kwietnia spotkały się z niecodzienną reakcją społeczeństwa. Najwyższa od 16 lat i druga najwyższa w postkomunistycznej historii (69%) frekwencja zaowocowały protestem około stu tysięcy Węgrów w Budapeszcie. Co do tego doprowadziło i czego oczekują protestujący?

    Węgierskie wybory parlamentarne odbywają się w tzw. mieszanym systemie wyborczym, tj. część członków parlamentu dostaje się do niego z jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), a część na podstawie krajowych list partyjnych. Każdy wyborca posiada dwa głosy, jeden z nich oddaje na kandydata w swoim okręgu, a drugi na krajową listę partyjną. Zróżnicowane inkarnacje tego systemu są stosowane m.in. w Australii, Niemczech czy we Włoszech. Najciekawszym i niespotykanym w żadnym innym systemie wyborczym na świecie jest przekazywanie głosów z JOWów na listy krajowe, nie tylko kandydatów, którzy odpadli z wyścigu, ale także zwycięzcy. Prowadzi to do sytuacji, w której zwycięzca jest niejako dwukrotnie nagradzany za wygranie wyścigu. Ilustruje to poniższa tabela:

image

    Obalenie teorii, że jest to system promujący jednopartyjność i szeroko rozumianą węgierską prawicę z pewnością byłoby skomplikowane. Jednakże nazwanie tego systemu niedemokratycznym byłoby w najlepszym przypadku nadużyciem, a w najgorszym po prostu kłamstwem. Warto też pamiętać, że koalicja dowodzona przez premiera Viktora Orbana przy nowelizowaniu prawa wyborczego zastosowała się (w mniejszym lub większym stopniu) do wskazań Komisji Weneckiej.

    Przedwyborcze sondaże nie dawały praktycznie żadnych szans na zwycięstwo ani centrolewicowej, ani skrajnie prawicowej opozycji. Fidesz-KNDP miał według nich liczyć na 45-50% głosów, poparcie dla Jobbiku utrzymywało się w przedziale 15-20%, a dla socjaldemokratów 10-15%. Tak też ukształtowały się ostateczne wyniki. W jednej kwestii pracownie sondażowe nie miały racji: nieprzeciętnie wysoka frekwencja przełożyła się na lepsze wyniki rządzącej koalicji, a nie partii opozycyjnych. Ponadto przy urnach wyborczych zaobserwowano spadek popularności Fideszu wśród najmłodszych wyborców.

    Szczególną uwagę dziennikarzy i zagranicznych obserwatorów, w tym tych z ramienia Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), zwróciła nadzwyczajnie wysoka ilość nieważnych głosów, a także dysproporcje głosów oddanych na kandydatów w JOWach oraz na listy krajowe. W wielu komisjach wyborczych odsetek nieważnych głosów wyniósł ponad 10%, a w skrajnych przypadkach nawet do 30%. Nie można tego zrzucić na nowy lub skomplikowany proces oddawania głosów – ten pozostał taki sam jak w poprzednich wyborach, a i od pierwszych wolnych wyborów niewiele się zmienił. Zainteresowanie obserwatorów wzbudził przypadek miasta Baja na południu Węgier, gdzie jeden z opozycyjnych kandydatów otrzymał 159 głosów, jednak już na krajową listę jego partii nie oddano żadnego głosu. O ile jest to sytuacja teoretycznie możliwa, o tyle wydaje się ona skrajnie nieprawdopodobna.

    Od poniedziałku węgierska opozycja nawołuje do ponownego przeliczenia głosów i co ważne, są to głosy zarówno z prawej, jak i z lewej strony. Przedstawiciele Jobbiku oskarżyli rządzących o umyślne opóźnianie publikacji wyników głosowania i mówią o ok. 180 tysiącach brakujących głosów, a partie centrowe i lewicowe chcą ujawnienia na kogo miały zostać oddane głosy uznane za nieważne. OBWE skrytykowała Fidesz za retorykę wrogości i ksenofobii, zaangażowanie organów rządowych, brak wyważonego przekazu medialnego i nieprzejrzyste finansowanie kampanii. OBWE została zaatakowana przez rzecznika klubu parlamentarnego Fideszu za wyrażanie opinii na temat zakończonych wyborów. Sprzeciw przeciwko wynikowi wyborów na Węgrzech zaznaczył w raporcie na ich temat Parlament Europejski.

    Kulminacją sprzeciwu wobec wyborczych nieprawidłowości była ok. stutysięczna manifestacja, która odbyła się w sobotę 14 kwietnia w Budapeszcie oraz towarzyszące jej manifestacje w mniejszych miastach. Dominującymi głosami wśród protestujących były te nawołujące do ponownego przeliczenia głosów, nowej ordynacji wyborczej, odpartyjnienia mediów i lepszej współpracy opozycji. Najbardziej skrajni domagali się ustąpienia Orbana z fotela premiera i jak najszybszego rozpisania nowych wyborów.

    Jednak nawet opozycyjni politycy przyznają, że najlepsze na co mogą liczyć przy ponownym liczeniu głosów, to odebranie koalicji Fidesz-KNDP konstytucyjnej większości w parlamencie i obnażenie patologii rządzących. Poproszony o komentarz Viktor Orban odpowiedział „wygraliśmy wybory i to na tyle w tym temacie”.

Więcej na:

https://www.politico.eu/tag/hungarian-election-2018/

https://www.theguardian.com/world/2018/apr/14/viktor-orban-hungary-election-rundercover-stings-orban-secret-war-on-migration

Tutaj oryginał tabeli:

http://www.valasztasirendszer.hu/wp-content/uploads/PC_ElectoralSystem_120106.pdf



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka