michal1000 michal1000
214
BLOG

O (o)polskich trefnisiach

michal1000 michal1000 Polityka Obserwuj notkę 1

Dziś 14 września, w kościele katolickim uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego.

W miniony weekend odbywało się całkiem świeckie święto, święto piosenki polskiej, jak niegdyś nie bez racji nazywano festiwal opolski. Tym razem znowu nie przyniósł znaczących osiągnięć artystycznych - debiuty rozczarowały, Kombi odwaliło profesjonalną chałturę, źle pojęte nowatorstwo i udziwnienia zabiły subtelny artyzm piosenek Wasowskiego i Przybory.

Przy okazji, niejako w kontraście do dzisiejszej uroczystości, świętowano tam dni Poniżenia Krzyża Świętego.

 

Najpierw kabareton. Prowadząca trójka Grabowski – Królikowski – Malec, czerpiąc siłę autorytetu z serialowej (a jakże) popularności kpili i drwili ze znaku krzyża i osób wokół niego zgromadzonych na Krakowskim Przedmieściu. Dystans i pogarda, poza wywyższonego intelektu wobec ciemnego warcholstwa. Neonówka, od lat jadąca na antyklerykalnych fobiach, odgrzewająca wciąż te same schematy menelsko-moherskie, w absurdalny sposób wskazująca na agresora – babcię z torebką zaczepno-obronną. Krzyż poniżony, krzyż wyparty z przestrzeni publicznej wraz z wyznawcami. Kaczyński świr.

Malicki i Laskowik. Zawsze czekam na kolejny program, kunszt muzyczny najwyższej klasy, niepowtarzalny urok wiecznego chłopca, celny dowcip Federowicza. Początek – „boli mnie krzyż”, pomocni harcerze wynoszący Laskowika w pozie Ukrzyżowanego, monolog Federowicza jak na zamówienie. Obraza i rozczarowanie – 2/3 programu to zlepek poprzednich, a w tej 1/3 nowej części tylko jeden wartościowy numer (piosenka przedwojenna); reszta – krzyż poniżony, Kaczyński świr.

 

To, co się przy tym najbardziej rzucało w oczy, to brak jakiejkolwiek odważnej reakcji publiczności, ani jednego gwizdu, a przecież na pewno choć jedna osoba w amfiteatrze odbywa praktyki religijne, przyjmuje sakramenty, wreszcie – jest tolerancyjna i szanuje mniejszości, zwłaszcza te najsłabsze, bo przecież o to w demokracji chodzi (chyba że nie).

A może oto na naszych oczach urzeczywistniła się wizja „prawdziwego Polaka” z opisu redaktor naczelnej w jednym z ostatnich numerów „Przekroju”. Otóż nawiązując do słynnej akcji pana Dominika Tarasa Katarzyna Janowska podzieliła społeczeństwo na prawdziwych Polaków i resztę. Ci prawdziwi Polacy to ci, którzy „przebrali się, namalowali transparenty z hasłami w stylu: zburzyć Pałac Prezydencki, bo zasłania krzyż, i tak uzbrojeni, bez większych ekscesów ruszyli, by przypomnieć, gdzie jest miejsce Kościoła i symboli religijnych w świeckim państwie. Śmiechem rozbroili przeciwników”. Kilka stron dalej dowiadujemy się, kto zacz ich przewodnik, rzec by można – arcyprawdziwy Polak, ów Dominik Taras. „Nie skończył liceum. Dotrwał tylko do połowy drugiej klasy. – To był popieprzony czas. Kumple, muzyka i głupoty – wspomina, kręcąc głową. (…) są jeszcze dwa wyroki w zawieszeniu. Jeden za posiadanie marihuany, drugi za rozbój, bo rzucił koszem na śmieci w samochód.”. Okres dojrzewania to „był ciągły bunt. Przeciw szkole, rodzicom, systemowi. Do tego choroba.” (schizofrenia paranoidalna i zespół ADHD). „ma problem ze spójnym składaniem myśli. I nie znosi ciszy. (…) Najbardziej lubi trans. To pobudza zmysły i wyobraźnię.”. Cała akcja wynikała z pragnienia życia w „państwie, w którym panują reguły i wzajemny szacunek – wyjaśnia.”.

Podsumujmy więc: prawdziwy Polak nie ma wykształcenia, ma kłopoty z prawem, z trudem zbiera myśli, a refleksji szuka w hałasie i transie, uważa, że miejsce krzyża i religii jest w kościele, a wzajemny szacunek polega na wyśmiewaniu innych, najlepiej starszych i słabszych. Obraz ten można by uzupełnić i zgoła inny opis „Akcji Krzyż” niż przedstawiony z pewną egzaltacją przez panią redaktor. „Mohery na stos”- to jeden z łagodniejszych transparentów, bójka na ulicznej latarni, rozkwaszone nosy, człowiek w stroju papieża na balkonie, ukrzyżowany pluszak, pijaństwo, znieważanie funkcjonariuszy, grożenie dziennikarzom, pogarda – tak prawdziwi Polacy świętują.

A taki jest ich dzień powszedni: "Ty k... módl się głośniej", "nadstaw ch... drugi polityczek", "wyp... do kościoła" - to normalne odzywki do spokojnie modlących się osób pod Pałacem Prezydenckim. Młodociany bandyta popycha dwie kobiety, lądują na palących się zniczach. Puściłem się za nim w pościg i udało mi się go zatrzymać. Policja nawet nie chciała go spisać. Młoda kobieta robi z przyniesionego krzyża wiatraczek, a następnie go łamie. Kompletnie pijany żul drze się na modlących, że to anarchia i on broni państwa prawa. Wśród atakujących jest kilka osób z półświatka, ludzie znani z działalności przestępczej - od sutenerstwa do napadów. Niemal wszyscy kompletnie pijani, część po narkotykach. Alkohol piją na oczach policji. – to świadectwo Tomasza Sakiewicza. Prawdziwy Polak to też Zbigniew S. “Niemiec”, skazany za gwałt i napady z bronią w ręku, nadzorujący to wszystko, co dzieje się wokół krzyża, fotografujący się tam z Anną Muchą, gwiazdką. Inny prawdziwy Polak wykona krzyż z puszek po piwie Lech. Znęcanie się nad słabszymi wydaje się ulubionym zajęciem prawdziwych Polaków.

Nie tak dawno przeżywaliśmy dramat zamordowanego na przystanku w centrum Warszawy policjanta. Przy tej okazji jak zwykle różne mądrale utyskiwały nad postawami ludzi, którzy nie ruszyli na pomoc. Ilu prawdziwych wg definicji pani Janowskiej Polaków było na miejscu? Ilu zdecydowałoby się stawić czoła silniejszym i bronić mordowanego człowieka? Ostatnio kolega opowiadał mi o młodzieńcu, który przychodzącego po kolędzie księdza witał najobrzydliwszymi wyzwiskami i kazał mu się - delikatnie mówiąc - wynosić. Spytałem, czy jak idzie do pubu, to też jest taki odważny i krzyczy na ten prosty przykład "Wynocha menele". Niestety nie wiedział.

Ks. Isakowicz-Zalewski pytał niedawno, po której stronie barierek stałby ks. Popiełuszko. Dziś widzimy jego przyjaciela, ks. Małeckiego, prześladowanego jeszcze tak niedawno, wśród modlących się. Czy ks. Popiełuszko był więc prawdziwym Polakiem, czy ks. Małecki nim jest? Czy był nim o. Kolbe i ks. Skorupka? A gen Maczek z Andersem, a Stefan Starzyński z płk. Dąbkiem i wielu, wielu innych?

Pani Joanna Rajkowska, artystka, opowiadała niedawno na łamach tego samego “Przekroju” o swoich pomysłach na realizacje artystyczne w Turcji, z których zrezygnowała, bo mogłyby zostać odebrane jako świętokradcze. Pełne zrozumienie tygodnika. W naszym kręgu kulturowym świętokradcze jest lżenie krzyża. Warto czasem czytać własną gazetę, pani redaktor.

 

 

michal1000
O mnie michal1000

Jestem człowiekiem w średnim wieku, mieszkam w średnim mieście, jeżdżę średnim samochodem i średnio się we wszystkim orientuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka