191 pytań bez odpowiedzi, jakie znalazły się w uwagach strony polskiej do raportu MAK idealnie obrazuje przebieg współpracy w badaniu przyczyn katastrofy.
„Współpraca w sprawie śledztwa przebiega bardzo dobrze” – to słowa prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa z 6 grudnia 2010 roku.
„Współpraca w sprawie śledztwa w zasadzie przebiega pozytywnie” – to słowa prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z 12 września 2010 roku.
„Współpraca przebiega bez zarzutu” – to słowa premiera Donalda Tuska z 6 maja 2010 roku.
Po dziewięciu miesiącach w końcu możemy ocenić rzeczywisty wymiar tak zachwalanej przez polskich i rosyjskich polityków „współpracy”. Miała się ona wyrażać w sprawnej i bezproblemowej wymianie dokumentów oraz szybkim przekazie informacji.
Polskie uwagi do raportu MAK rozwiewają jednak wszelkie wątpliwości .Okazuje się, że współpraca była kompletną farsą, a politycy (z premedytacją?) fakty skrzętnie ukrywali.
Policzyłem – w 191 przypadkach niewyjaśnione kwestie dotyczące katastrofy opatrzone są klauzulą „brak odpowiedzi”, „nie otrzymano”, „nie przekazano” bądź „nie podano”. Rosjanie nie odpowiedzieli na większość zapytań polskich śledczych. Nie przekazali protokołu z oblotu lotniska po katastrofie, nie udzielili informacji o oświetleniu 10 kwietnia, nie odpowiedzieli na pytanie dlaczego nie zamknięto lotniska. Bez sensu jest w tym miejscu przytaczanie wszystkich niewyjaśnionych kwestii, bo jest ich naprawdę ogrom, a wszystkie są do wglądu w polskich uwagach do końcowego raportu MAK.
Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek powiedział, że po zapoznaniu się z rosyjskim raportem czuje się jakby ktoś dał mu w twarz. Po przeczytaniu tylko kilku stron polskich uwag do raportu MAK mam podobne odczucia. Najgorsze jest to, że w twarz dali nam nie tylko Rosjanie, ale także polskie władze.
Inne tematy w dziale Polityka