cynik-idealista cynik-idealista
140
BLOG

Pokonać Kasparowa polskiej polityki

cynik-idealista cynik-idealista Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Obecna sytuacja w kraju przywodzi mi na myśl szachy z „Harry’ego Pottera”. Stoimy rozstawieni na różnych polach szachownicy i w przypadku niewłaściwego ruchu gracza możemy zginąć. Jedyna różnica polega na tym, że nie jesteśmy w magicznym świecie i nie możemy liczyć na szczęśliwe zakończenie. Musimy je sami wygrać. 

Pora się otrząsnąć i zrozumieć, że jesteśmy jedynie figurami w brudnej grze polityki, ambicji i pychy różnych ludzi. Nie ma już idealistów i pozostały jedynie siły walczące o wpływy w kraju. Są one zarówno po konserwatywnej, jak i liberalnej stronie areny politycznej. Nie ma żadnej świętości u rządzących, opozycji ani organizacji oficjalnie walczących o przywrócenie ładu demokratycznego. Jeżeli idealizm gdzieś jest, to tu, na dole, wśród figur na szachownicy.

Każda ze stron politycznego sporu, czyli każdy gracz, próbuje „sprzedać” swoją teorię by móc wejść do polityki i wieść spokojne i dostatnie życie. Ci, którzy już tu są, chcą tu zostać, bo łatwo jest przyzwyczaić się do dobrego. Żeby utrzymać się na politycznej powierzchni wykorzystują do bólu banalne sztuczki. Ci wszyscy gracze są jak Kasparow polskiej polityki. Umieją grać i grają nami jak chcą, bo nas rozgryźli i znają nasze słabości.

Figury, którym się udało, zdobyły wykształcenie i zarabiają o wiele więcej niż przeciętny Polak. Nigdy nie poznały lub już zapomniały o tym, jak trudno żyć od pierwszego do pierwszego. Nie znaczy to, że nie mają już problemów, ale ich specyfika się zmieniła. Ci ludzie mają poczucie sprawczości, otwierają się na innych, chcą poznawać inne kultury i być „światowcami”. Mogą martwić się o to, czy są odbierani jako wystarczająco światowi. Dlatego podążają za różnymi nowinkami i chcą udowadniać, że są otwarci. Do nich trafia narracja liberalna głosząca, że możesz być kim chcesz, o ile się postarasz. W narracji tej jest ukryte oskarżenie wobec drugiej grupy, że nie stara się w sposób wystarczający.

Figury, którym się nie udało, są wściekłe i obwiniają świat zewnętrzny o swoje niepowodzenia. Nie rozumieją chęci otwierania się gdy one nie rozwiązały podstawowego problemu – jak przeżyć kolejny miesiąc bez chwilówki. Nie mają czasu na ambicje, chcą znaleźć pracę i utrzymać się na powierzchni. Potrzebują koła ratunkowego, by móc odbić się od dna i „doskoczyć” do pierwszej grupy. Do nich trafia narracja konserwatywna i opiekuńcza.

Szachownica wygląda obecnie tak, że tych drugich figur jest więcej. Jednak gracze nie mają interesu w tym, by zmieniać układ sił. Jeśli gracze z drugiej grupy naprawdę odbiją się od dna, uwierzą w swoją sprawczość i mogą dołączyć do grupy „przeciwnika”. Z kolei jeśli graczy z pierwszej grupy będzie zbyt wielu, gracze „liberalni” będą mieli na swoich barkach więcej odpowiedzialności, której nie lubią, ponieważ są tchórzami. Chodzi o to, żeby uzależnić od siebie „figury”, wyborców, nas. Po to, by móc nas dalej doić.

Tak jest teraz dlatego, że już nie ma idealistów w życiu politycznym. Nie szukajcie idealistów również w Kościele jako instytucji. Gdyby jemu chodziło o ideały, skupiłby się na swojej misji. Na tym, by trafiać do wiernych, rozmawiać z nimi, pomagać rozwiązywać problemy, czasem również materialne. Zamiast forsować w prawie słowo Boże, rozmawiałby z wiernymi, by zaapelować do ich sumień.

Nie miejcie również złudzeń co do organizacji walczących o demokrację, trójpodział władzy czy prawa kobiet. O to może chodzić zwykłym ludziom, takim jak my. Ci z „góry” pragną rozgłosu, uwagi, poczucia bycia ważnymi, a także szans na wejście do polityki czy ogólnie życia publicznego, by uszczknąć kawałek z tego wielkiego tortu. Oni też nie mają intencji by zmieniać układ sił. No chyba, że już dostaną ten swój kawałek tortu. To widać choćby po ostatnich zachowaniach, szczuciu na Policję, która zabezpieczała piątkowy protest i wykazała się większym zrozumieniem emocji społecznych niż można było oczekiwać. Zwykli ludzie docenili ten gest, jednak na kilku forach zostali za to zrugani i „przywołani do porządku”.

I teraz: po co to mówię? Nie chodzi o to, żebyśmy „obrazili się” na politykę manifestując to nieuczestniczeniem w wyborach. Nie chodzi też o to, byśmy odczuwali i demonstrowali niechęć do osób publicznych. Chodzi o to, żebyśmy otworzyli oczy i zobaczyli, w jaki jedyny sposób możemy przywrócić normalność w kraju i zmusić polityków do zajęcia się czym innym niż ich własne ambicje, portfele i brzuchy. Musimy zacząć ze sobą rozmawiać i przestać wzajemnie włazić z butami w życie drugiej osoby.

Tak długo, jak druga osoba nie łamie prawa, należy zostawić ją w spokoju i dać żyć po swojemu. Jeżeli jesteś ateistą, liberałem, członkiem społeczności LGBT i widzisz, że Twoja rodzina spędza dużo czasu w kościele, nie wykpiwaj tego. Niektórzy czują się lepiej po modlitwie w kościele. Jeżeli jesteś konserwatystą, nie narzucaj swoich wizji grzechu i piekła ateiście. Wedle różnych religii Bóg dał ludziom wolną wolę i pod przymusem na pewno Go nie znajdą. Próba „nawracania” inaczej myślącej osoby na siłę na nic się nie zda, a może pogorszyć relacje między Wami. Tymczasem my od lat się kłócimy i próbujemy wymuszać na drugiej osobie zmianę stanowiska w ważnej dla nas sprawie. Nie tędy droga! W ten sposób ułatwiamy grę tym kiepskim graczom, a ryzykujemy swoim życiem. Musimy nauczyć się rozmawiać i bardziej krytycznie patrzeć na to, co się dzieje i co nam się oferuje – a zwłaszcza na „naszą” grupę figur. To trudne, ale warte wysiłku.

Dla nas najlepsza jest zgoda, próba znalezienia wspólnego języka, a zostawienia tego, czym się różnimy, za nami. Tak samo jest w biznesie: długoterminowo działa dbałość o wspólne interesy, a nie szantaż, czy atakowanie drugiej strony.

Jeśli nikt nie będzie mógł nas skłócić, te miernoty będą musiały wziąć się w końcu do pracy! Stworzyć warunki, w których będziemy mogli się rozwijać, w których dostaniemy wędki, na które sami będziemy łowić wielkie ryby. Stworzyć warunki, w których i liberał i konserwatysta będzie czuł się dobrze. Bo żadne społeczeństwo nie jest jednolite. Są w nim różne grupy społeczne i każda zasługuje na zaspokojenie swoich potrzeb.

Wytrąćmy graczom szachownicę! Zacznijmy w końcu rozmawiać! Wygrajmy!


Jestem poszukiwaczem prawdy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo