Schody do nieba! Czy to nie jest sprzeczność, oksymoron, contradictio in terminis??
Schody. Do czego służą ?
Jest w tym słowie immanentnie i fonetycznie zawarta czynność schodzenia czyli poruszania się w kierunku (i zwrocie) dolnym. Cóż możemy znaleźć na dole? Najczęściej nic ciekawego; raczej ciekawsze rzeczy znajduje się i widzi będąc na górze.
Być górą to nie być zdołowanym. Być górą to znaczy, że wstało się z kolan.
Ciężko będzie wykorzenić oczywiście tę błędną nazwę; schody
A jak jest w innych językach Proszę sprawdzić.
Ostatnio naszym piłkarzom nożnym zdarzyło się zakwalifikować do ważnych rozgrywek międzynarodowych. Otóż to, właśnie ale proszę poczytać tytuły jak przedstawione są te gry!
dominuje szkodliwa narracja,
że gramy w eliminacjach !
Do Mistrzostw Świata, Europy. Dlaczego nazywamy te mecze eliminacjami? A o wiele rzadziej kwalifikacjami?
Otóż nasz język jest językiem porażek tak jak i ten nieszczęsny pomnik.
Język, którym się posługujemy wyznacza granice naszego poznania. Zbyt dużo komórek nerwowych mi już obumarło by gruntownie zapoznać się z pracami wielkiego Ludwika Wittgensteina. więc podam moją mocno spopularyzowaną i utylitarną wersję jego teorii.
Język może wyznaczać też możliwości. To o czym potrafimy pomyśleć i potrafimy nazwać staje się nam bliższe. Taka interioryzacja.
„Biało-czerwoni wygrali w meczu eliminacji” - mistrzostw Europy, Świata itd.
Czy tak mamy wdrukowane porażki w świadomość narodową, że kwalifikacje są dla nas równoznaczne z wyeliminowaniem?? Nie tylko świętujemy przegrane powstania, katastrofy ale i kwalifikacje nazywamy z góry eliminacjami !!?
Taka predestynacja w naszych mózgach ?
A jak inne nacje? U nich są kwalifikacje! I dlatego dominują podobnie jaki ich języki:
“In der WM – Qualifikation”,“WorldCup qualification”.
Nawet Słowacy: Slovenskí futbalisti do 21 rokov nastúpia vo štvrtok na svoj tretí zápas v 2. kvalifikačnejskupine majstrovstiev Európy 2019.
O! Tak trzymać!
Daleki jestem od amerykańskiego kultu p r o g r a m o w a n i a sukcesu ale zwracajmy uwagę na to jak mówimy ( bo zawsze będzie nam u c i e k a ł p o c i ą g czy samolot. A nawet jak zdążymy to lot się opóźni i nadejdzie mgła.
NATYCHMIAST SKOŃCZYĆ Z ELIMINACJAMI I ZACZĄĆ KWALIFIKACJE .
I ostatni przykład wpływu języka.
Socjologowie uważają, że nasze społeczeństwo jest nieufne, niepewne, zatomizowane a na ulicy czy w okolicy nie patrzy sobie w oczy . A jeśli już patrzy na siebie wzajemnie to wrogo, bez uśmiechu. Raczej chętniej szuka wolnego miejsca w tramwaju, do zaparkowania czy kreatywnego podrzucenia swoich śmieci niż zrozumienia bliźniego.
Recepta: więcej luzu, zdrabniajmy !!!
Jeszcze niedawno raziło mnie, gdy poważni ludzie infantylizowali się używając swych zdrobniałych imion. Tylko ludzie o imionach dwu- a jeszcze lepiej, minimum trzysylabowych, mówiący powoli i niskim głosem wzbudzali (wiecie?, tak?) moje zaufanie .
Z coraz szybszym biegiem lat, pod wpływem obserwacji oraz badaczy społecznych zmieniłem jednak zdanie.
Bil, Jim, Joe, Sam. Skąd wziął się ich sukces? Jest on, uważam związany z kultem młodości. Ludzi dorosłych ale o imionach nieletnich, młodzieńczych odbieramy jako kreatywnych a wskutek sprzężenia często stają się oni takimi .
Zwraca się jeszcze uwagę na współpracę, zdolność do działania w grupie.
Do której grupy chętniej przystaniecie ? Do tej gdzie jest Jaś, Marysia, Lesio i Jaruś ( co kojarzą się z beztroskimi czasami przedszkola ) czy do tej gdzie mamy Jana-Marię , Lecha, Jarosława i przepraszam miłych Joachimów ,… no właśnie ( skojarzeń mnóstwo ale nieprzyjemnych) ?
Oczywiście jesteśmy indywidualistami. Np. w piłce nożnej mamy świetnych bramkarzy (pozycja na boisku najmniej kolektywna) ale nie zespoły .A jak Błaszczykowski (Bla…, Blastschy…?) przybrał miły również dla germańskiego ucha drobny pseudonim Kuba to posypało się oburzenie .
Uważam ponadto, że zdrobnienia powodują, iż ( musi być to „iż” bo wcześniej było „że” ) się tak bardzo nie napinamy a jak wiadomo (z innych badań) wtedy więcej się udaje.
A że wygląda to na zdziecinnienie? Cóż, przecież dzieci są bardziej optymistyczne i ufne . Przynajmniej tak je odbieramy. A według społecznych diagnostów tego właśnie potrzebujemy. Zaufania i optymizmu. T.zn. innego optymizmu bo akurat jakośtobędzie-optymizmu dużo mamy, ale prywatnego a nie grupowego .
Skupię się dziś na jednym męskim imieniu–zdrobnieniu (dosyć nietypowym. Zdrobnieniem krótkiego w jęz. polskim imienia Jan - są Janko, Jasiek, Jaśko, ew. Jaś i in. ).
Co ciekawe Jan od tyłu to: NAJ ( ale tylko po polsku J).
JANKO – on odniósł sukces:
Janko Chanowski - wybitny poeta
Janko Zietulski - bitny dowódca
Janko Bylański - wybitny biznesmen narodowy (inaczej patriota)
Janko Walski – wybitny niejeden
Jankowie Buszewski i Ciniak wybitni aktorzy (…)
Janko z Lna - wybitny podróżnik ( odkrył Amerykę przed Lumbem&Co.)
Również i panie (się nie tylko „sp a źniają” ale i zdr a bniają): np. Jaśka Pela - wybitna felietonistka z Krytyki Politycznej.
A także osoby transpłciowe – Król Janka Zimierz (wybitna/y bo sam/a sobie udzielił/a Ślubów Lwowskich )
A jak wyglądają panowie, którzy się „zgrubiają”? Niedobrze!
Np.: Jan Komuzykant wybitny pechowiec.
Wnioski nasuwają się same. Zdrabniajmy. Mniej dystansu do siebie i innych