Antydemokratyczny system kontroli rodzin
Z Mirosławem Kraszewskim – wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Polskiego „Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci” – rozmawiał Łukasz Trzeciak
ŁUKASZ TRZECIAK: – Kiedy po raz ostatni mógł Pan rozmawiać ze swoim synem? MIROSŁAW KRASZEWSKI: – To było w roku 2006, zadzwonił do mnie w dniu swoich dwunastych urodzin, złożyłem mu życzenia, porozmawiałem krótko, podczas rozmowy syn wyraził również chęć nauki języka polskiego… ale to była krótka rozmowa. A widziałem go po raz ostatni w roku 2004, bardzo krótko, przed salą sądową w Hamm. Praktycznie nie widuję go od roku 2000, od wyroku sądu w Gütersloh, zakazującego dwujęzyczności, czyli języka polskiego. W roku 2006 nie zezwolono mu ponownie – decyzją sądu w Minden, gdzie złożyłem wniosek o umożliwienie przysługującej synowi nauki języka polskiego – na tę naukę.
ŁK: – Podobne problemy ma wielu Polaków mieszkających w Niemczech, co jest zapewne spowodowane działalnością Jugendamtów (Urząd ds. Dzieci i Młodzieży). W jaki sposób te instytucje dyskryminują dzieci i ich rodziców?
MK:– Takie przypadki poznałem już w roku 2003, gdy po pierwszej publikacji, poświęconej mojej sprawie, zgłosiło się do mnie od razu około pięćdziesięciu rodziców z podobnymi sytuacjami, gdzie wręcz zabraniano rozmawiać im ze swoimi dziećmi w języku polskim. A w moim przypadku wyroku sądu i Jugendamtu, gdzie przekazano decyzję o konieczności zaniechania dwujęzycznego wychowania, bo dziecko było wychowywane konsekwentnie według wszelkich zaleceń naukowców, językoznawców, dwujęzycznie.
Zostało nam narzucone, żebyśmy zaprzestali dwujęzycznego wychowania jako szkodliwego dla rozwoju dziecka. Są to oczywiście nieprawdy, nie ma niczego podobnego, co świadczyłoby o jakiejkolwiek szkodliwości dwujęzycznego wychowania. Dwa lata temu, 1 stycznia, został ustanowiony Urząd komisarza Unii Europejskiej ds. języków, który posiada również wielką bibliotekę i w żadnej z dostępnych tam publikacji nie ma jakiejkolwiek informacji, która świadczyłaby o szkodliwości tego rodzaju wychowania. Wymagania Jugendamtów są tylko wymysłem bazującym na starej niemieckiej tradycji.->
Wiecej: http://mysl.pl/?module=content&m=11&art_id=1365&more=more
Przenikliwy.Pisze o mało znanej patologii. Od stanu wojennego jestem głownie w Niemczech gdzie reaktywuje się od roku 2000 politycznie sterowana kulturę i Eksport NEOkultury Wiodącej Kultury Niemiec -"DEUTSCHE LEITKULTUR"- Zakazy języka polskiego polskim dzieciom i rodzicom w Niemczech są jednymi z objawów realizacji tej Niemieckiej Polityki NEOkultury polecam dokumentalny film polski pod tytułem POLNISCH VERBOTEN oraz reportaże Uwaga i Interwencja które są przelinkowane poniżej Inne dokumenty o działalności organizacji JUGENDAMT są dostępne w Google video oraz Youtube pod hasłem JUGENDAMT. Moj syn Filip oduczany jest języka polskiego w Gütersloh, siedzibie koncernu Bertelsmann i to za wiedza fundacji Bertelsmanna,krzewiącej niemiecka kulturę na całym świecie. Zakazy języka Polskiego są wydane przez dwa niemieckie sady i Jugendamt oraz Kinderschutzbund. Bartoszewski:"Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i - jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków - "przestać uważać bydło za niebydło"." Kopiowanie i redystrybucja tekstów bez zgody autora są dozwolone wyłącznie do celów niekomercyjnych i za podaniem pierwotnego źródła. Lista zablokowanych komentatorow roszpunka, Oda, Cichutki, Voit, borisx, Amstern, Moomintroll, Zachcio, Enrico Palazzo, Franz Maurer
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka