O arcybiskupie z warszawskiej Pragi i sklerozie bylego prezydent

Kontynuując tematykę kościelną, przeczytalem dziś notatkę, na portalu jedynej calodobowej (jakoś mi się z "monopolowej" kojarzy) telewizji w Polsce. Muszę przyznać, iż jestem w szoku, jeżeli to, o czym pisze to 24-godzinne medium jest prawdą. Autor przywoluje treść artykulu we wloskim dzienniku "Corriera della Sera", w którym wloscy dziennikarze informują o "drugiej sprawie Wielgusa". Cóż za piękny i tematycznie związany z księdzem Wielgusem tytul, biorąc pod uwagę fakt, iż calość "dziela" odnosi się do kwestii możliwego mianowania arcybiskupa Glódzia metropolitą gdańskim. Zestawienie to jest, mówiąc delikatnie nadużyciem i obraża metropolitę warszawsko-praskiego. Jak można porównywać biskupa, który wspólpracowal z SB, pośrednio walcząc z Kościolem, z duchownym o dobro tegoż Kościola dbającym. Malo tego, dziennikarz wloski zauważa, iż sprawa jest naprawdę poważna, gdyż swe oburzenie faktem możliwej nominacji arcybiskupa Glódzia wyrazil byly prezydent. Kiedy światowe media zrozumieją wreszcie, że pan Walęsa, tak jak inne autorytety w naszym kraju (przynajmniej zdecydowana większość) są takimi samymi opiniotórczymi istotami w życiu pubolicznym, jak pani Jadzia z supersamu, czu pan Kaziu spod "5". Do tego warto dodać, że pan perzydent ma spore problemy z pamięcią. Zapomnial, że to on nadal arcybiskupowi stopień generala, a malo tego sam w toruńskiej rozglośni bywal często, podczas gdy teraz uważa odwiedzanie ojca Tadeusza za szczyt demoralizacji i powód do wstydu. Po wnikliwej (niewątpię) analizie życiorysu arcybiskupa, medium wloskie doszlo do wniosku, że największym przewinieniem metropolity jest udzial w audycjach w Radiu Maryja. To tak jakby oskarżać Aleksandra Kwaśniewskiego o niegodziwe postępowanie, tylko dlatego że udziela wywiadu temu czy innemu medium lewicowemu. Chyba nie jest dewiacją i szczytem sensacji, że duchowny katolicki występuje w katolickim radiu. Gorzej byloby, gdyby uczestniczyl w Paradzie Równości, czy innej tego typu manifestacji. Konkluzja jest jedna i druzgocąca dla dziennikarzy wloskich. Nie znając polskich realiów nie powinni rozpisywać sie na tematy bliżej im obce, bo w ten sposób nie tyle dezinformują, ale przede wszystkim sami siebie kompromitują. Co do faktu, że fragmenty artykulu zacytowal portal calodobowej telewizji, to potwierdza moją dotychczasową opinię, że jeżeli chcesz dokopać Kościolowi niektóre media w Polsce są sklonne ci pomóc.