Nie ulega wątpliwości że śmierć Dymera, któremu zarzucano przestępstwa seksualne popełnione na młodocianych nastąpiła w ostatnim odpowiednim momencie.
Kościelna komisja do badania pedofilii mogła zamknąć sprawę.
Mogła choć nie musiała, bo może badać wątki ukrywania a nawet sprzyjania, w które zamieszane są inne osoby duchowne i świeckie ale zejście Dymera otwarło drogę do zamknięcia. Nawet gdyby komisja kontynuowała sprawę to zeznań obwinionego, ale zarazem kluczowego świadka w wątkach ukrywania i sprzyjania już nie będzie.
Dymer pożegnał ziemski padół cztery dni po nieznanym publicznie wyroku gdańskiego sądu. Gdyby - co można zakładać - wyrok wskazywał na jego winę to Dymer mógłby się różnymi sposobami bronić i tu wracamy do poprzedniego zdania - już nie może.
W temacie terminu powzięcia wyroku myślę, że gdański sąd z jednej strony czekał, aż Dymer zejdzie a z drugiej uciekał przed narastającym naporem mediów - Więzi i TVN24 i się udało.
ALE - wyzwalając się od sceptycyzmu - CZY KOMUŚ, KTO SAM WIELOKROTNIE, BEZ ŻADNYCH PODSTAW OSKARŻAŁ PRZECIWNIKÓW POLITYCZNYCH O MORD NA PREZYDENCIE I 95 INNYCH OSOBACH NIE MOŻE PRZYJŚĆ DO GŁOWY ZGŁADZENIE NIEWYGODNEGO, ALE ZAPEWNE WINNEGO NIEWYOBRĄŻALNIE BRUDNYCH CZYNÓW ŚWIADKA?
Rozum odmawia przyjęcia takiej tezy ale czy również emocje?
Poza tym to mój rozum a polski kościół hierarchiczny i pisowcy kierują się swoim.
Z arcybiskupem Polakiem w sprawie biskupa Janiaka solidaryzowało się 3 spośród 140 episkopów.
Nie słyszałem o pisowcu, który przyznałby, że trzeba zakończyć działalność podkomisji Macierewicza i śledztwo prokuratury, że katastrofa smoleńska została już wyjaśniona.