Notka jest podpisana imieniem i nazwiskiem , co oznacza
iż to ja ponoszę odpowiedzilaność cywilną za każde napisane słowo.
Historia zapewne kiedyś będzie spisana i nie będzie to sensacyjna opowieść o włamaniu się przez wiadomo czyje służby na konto bardzo ważnego ministra, tylko kompromitująca rządzących opowieść o notorycznym tupolewizmie.
W mniejszej skali ale nie mniej ważnej sprawie taka rzecz już się wydarzyła. Kilka lat temu interesujący się badaniami nad katastrofą smoleńską mieli okazję zapoznać się na S24 oraz w TVN24 z rozczuląjacym wyznaniem przyszłego oraz również już byłego przewodniczącego podkomisji Macierewicza - Berczyńskiego, że na lotnictwie on się nie zna a poza tym lepiej, żeby przyszłi członkowie podkomisji nie wnikali w szczegóły.
Lista adresatów jest całkiem długa i nie był to pierwszy mail w serialu.
Zaczęło się od tego.
Wrzucam tylko początek a mowa o opracowaniu eksperta prokuratury. Na liście adresatów są wielcy śledczy Macierewicza Dąbrowski i Nowaczyk i nie zwracają uwagi, że ja powinienem być z listy adresowej usunięty. Robię to dopiero ja.
Mimo tego wyznanie Berczyńskiego, z którego dowiedzieliśmy się, że nic nowego od podkomisji Macierewicza już się nie dowiemy gdyż wszystko zostało ustalone, jeszcze do mnie dociera.
Posumujmy - grono, któremu lada moment zostanie powierzone udowodnienie zamachu na brata prezesa, zarazem prezydenta, nie kontrolowało obiegu informacji o sposobach udowadniania, choć są to sposoby co najmniej ekstraordynaryjne. Znalezienie się niepożądanej osoby na liście adresowej to jedno wytłumaczenie afery mailowej .
Inne jest równie trywialne. Należy się domyślać, że większość korespondentów to osoby wysoce ucyfryzowane - posiadające po kilka urządzeń do prowadzenia korespondencji elektronicznej, a że większość zapamiętuje hasła, wystarczyło, że jeden z adresatów na kilka godzin stracił z pola widzenia jeden ze swoich licznych gadżetów.
Nawet jeżeli okaże się, że z jakimś rodzajem włamania na konto mieliśmy jednak do czynienia i tak bardziej sensacyjne jest już znane wyjaśnienie, dlaczego do spraw służbowych używano prywatnych kont pocztowych - użwano ich aby treść korespondencji ukryć przed polskimi służbami. Zauważmy, iż mimo że afera ciągnie się ponad tydzień, żaden z dotychczasowych korespondentów nie jest z jądra PiS.
Przymiarka do jeszcze innego równie trywialnego wytłumaczenia odbyła się też a propos podkomisji Macierewicza kiedy pan Zbyszek skruszył Jorgensena, Witakowskiego i Dąbrowskiego żeby ci u Karnowskich zaczeli donosić na Macierewicza.
W dwóch pierwszych koncepcjach rosyjski portal mógł być co nawyżej bezpiecznym i wdzięcznym miejscem, gdzie można opublikować zdobycze.