Po tym, jak Amerykanie dadzą "zielone światło" pisowski rząd ogłosi, że wyśle z pokojową misją na Ukrainę kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy jeżeli Amerykanie przyślą do Polski kilkadziesiąt tysięcy swoich.
Jeszcze nie spotkałem logicznego, konsekwentnego, opartego na faktach dowodu że:
- słowa Ławrowa to tylko insynuacja,
- skutkiem "misji pokojowej" nie będzie podział Ukrainy na wschodnią - de facto rosyjską i zachodnią,
- "misja pokojowa" nie zagraża konfrontacją NATO i Rosji na terenie Ukrainy,
- nie przerodzi się w poligon, na którym Rosja i NATO przetestują w boju swoje najnowsze konstrukcje - oczywiście głównie na Ukraińcach.
Dodam tylko, że swoją napaść na Ukrainę Rosja nazywa podobnie do "misji pokojowej" a polityczne rozsądzenie, kto ma więcej racji należy nie do nas i do Rosji a do Chin oraz - w mniejszym stopniu do krajów Ameryki Łacińskiej.
Skoro tak, to jedyny sens jaki można przypisać kontynuowaniu tematu misji to przekonanie wyborców PiS, że Zachód i opozycja są tchórzliwi więc jedynie Kaczyński może Polskę zbawić.
Osobiści myślę, że jest jeszcze gorzej - mimo iż prezes wyselekcjonował kadry tak, że o myślenie trudno tam kogoś posądzać, na podstawie głosów polityków zachodnich wiedzą, że realizacja takiego pomysłu w tak otwarty sposób skazana jest na niepowodzenie ale skoro prezesowi się chlapnęło to muszą jego bełkot przetłumaczyć na projekt bo jak nie to wylecą z kręgu sukcesorów.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka