Internet obiegła wiadomość, że pewien wojskowy utracił poświadczenie bezpieczeństwa. Rzecz w tym, że utracił je skutkiem uczestnictwa w GRUPIE WYMIENIAJACEJ INFORMACJE za pośrednictwem ogólnodostępnych serwisów mailowych. Fakt został ujawniony jako włamanie na prywatne konto i znany jest pod nazwą "wyciek maili ze skrzynki Dworczyka". Wielu internautom zapewne znany jest dogłębniej niż mnie więc nie będę się o nim rozpisywał poza przypomnieniem jednej okoliczności - OTOCZENIE MORAWIECKIEGO POSŁUGIWAŁO SIĘ PRYWATNYMI SKRZYNKAMI MAILOWYMI ABY UNIKNĄĆ PRZEGLĄDANIA ICH KORESPONDENCJI PRZEZ WEWNĘTRZNĄ KONKURENCJĘ.
Skoro jeden uczestnik utracił to naturalną konsekwencją byłoby aby ta sama dolegliwość dotknęła wszystkich członków GRUPY WYMIENIAJĄCEJ ponieważ trudno sobie wyobrazić, żeby rzeczony wojskowy sam do siebie wysyłał maile zawierające tajemnice. To prowadzi do ciekawej sytuacji, że PREMIER I INNI MINISTROWIE BYLIBY POZBAWINI DOSTĘPU DO TAJNYCH INFORMACJI, KTÓRYCH SAMI PRZECIEŻ SĄ ŹRÓDŁEM.
Kwestia, czy pozbawienie dostępu następowałoby przed czy po wytworzeniu informacji wymaga rozstrzygnięcia przez Trybunał Konstytucyjny lub Jarosława Kaczyńskiego osobiście.
Powody odebrania dostępu rzeczonym wojskowym istniały od dawna skoro więc odebranie następuje dopiero teraz to znaczy, że BŁASZCZAK, KTÓREMU PODLEGA SKW, DOKOPUJĄC DWORCZYKOWI I MORAWIECKIEMU, WŁACZA SIĘ DO ROZGRYWKI O SUKCESJĘ PO KACZYŃSKIM.