Jeżeli komuś wydaje się iż wiadoma wypowiedz Karsnodębskiego - do którego, nawiasem mówiąc lepiej niż do kogokolwiek innego pasują pisowskie określenia "półpolak" i "polskokęzyczny" - to jednorazowy, nieprzemyślany wyskok, to popełnia fundamentalny błąd. Jedyne za co kaczyści nie lubili komuny to, że pierwsi sekretarze nie chodzili w sutannach ale - odbudowując cerkwie - światły przywódca odradzającej się chrześcijańskiej Europy Putin usunął tę dolegliwość więc dzisiaj otwarcie i śmiało można znowu wskazywać, że prawdziwe zagrożenia płyną do nas ze zgniłego Zachodu a antykomunistyczne zrywy lat osiemdziesiątych to wyskoki fajerów, które - przywracając stary ład - po swojemu należy zagospodarować.
Zjawisko zapewne doczeka się opracowań oraz analiz a żeby je ułatwić utrwalę jeden z licznych przypadków, z jakimi osobiście się zetknąłem.

Dla ułatwienia lektury wyciągam kluczowe fragmenty.
Nawet jeżeli kaczopatriotyczne piśmiennictwo tego osobnika ma na celu dotknięcie mnie - co oczywiście nie następuje lub podleczenie urazów Nowaczyka - co być może ma miejsce, to motyw słuszności prześladowań skądś się wziął - moim zdaniem ze spokojnego snu prezesa do południa i wszystkiego co za tym się skrywa.
Jeżeli zaś chodzi o nieszczęsną gazrurkę, to po prostu ani nie wdawałem się w dyskusję ani nawet nie zastanawiałem nad wielkością momentu żyroskopowego, z góry wiedząc, że to zjawisko poza horyzontami wiedzy podkomisji więc tym bardziej kuwety a sam problem jest wydumany i marginalny.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka