Trzydzieści sześć lat temu czterech smutnych panów przyszło po mnie do pracy. Oczywiście zupełnie normalnie się bałem ale nie był to strach obezwładniający bo wcześniej, czy później tego się spodziewałem. Z odległej perspektywy czasowej i w stosunku do innych jednak małej dokuczliwości represji* mogę sobie o tym napisać nieco humorystycznie. Owych czterech panów sprowadziło mnie po schodach instytutu. Gdyby panowie ubrali fraki, wyglądało to jak scena z rewii ze mną jako gwiazdą.
Nie ma w tej scenie kajdanek - funkcjonariusze wykazali się kindersztubą,
Władka skuto. Nikomu nie przyszło do głowy, że kajdanki można założyć bardziej dyskretnie z przodu. To własnie nas dzieli - po jednej stronie granicy jest jakieś wyczucie stylu a po drugiej zaspokajanie obrzydliwego pokurcza, który oglądając scenę aresztowania Władka pewnie szczytował.
Władza nie jest dana na wieczność - Gierek utrzymał ją dziesięć lat, Jaruzelski osiem, Platforma osiem.
Niech więc akolici bohaterskiego śpiocha wyobrażą sobie jak on się zachowa, kiedy nastąpi zmiana dekoracji. Ja smrodu z jego przepełnionych gaci nawet nie chcę sobie wyobrażać.
______________________________
*Do ludzi wtedy strzelano, ginęli w nieznanych okolicznościach, siedzieli po kilka lat - to tak dla przypomnienia akolitom pewnego osobnika, który tę okoliczność historyczną bohatersko przespał.
Komentarze