Michał Jaworski Michał Jaworski
758
BLOG

Matematycy smoleńscy

Michał Jaworski Michał Jaworski Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

W poniedzałek na dobre rozpocznie się rok smoleński. Stanie się to za sprawą zarówno opozycji jak i ludzi z otoczenia Morawieckiego, którzy do tej pory niczym na tym polu u prezesa się nie wykazali i choć prezes zapewne chetnie by na to przystał, będą oni stymulowani przez Macierewicza grożącego, że swój raport opublikuje a wcale nie będzie to jego raport tylko raport rządowy, o ile ktoś nie wymyśli satysfakcjonującego Macierewicza odsunięcia go od tej sprawy. Z drugiej strony opozycja zapewne będzie naciskała na to aby prezes w końcu doszedł do prawdy a trzeba powiedzieć, że po latach wyzwisk i oskarżań jak najbardziej jej się to nalezy. Jest jeszcze pan Zbyszek, dla którego trzymanie prawdy w zamrazarce jest zabezpieczeniem jego politycznego bytu i z punktu widzenia sensacyjności to podchody pod pana Zbyszka zapowiadają się najciekawiej.

Jednak największe walory komiczne będą miały dzieła pochodzące z kręgu zespołu a potem podkomisji Macierewicza oraz z kręgu konferencji smoleńskich powiązanych z Macierewiczem licznymi uniami personalnymi. Na konferencje smoleńskie matematyka miała wkroczyć szerokim frontem. Z rozmachem zakrojony projekt
image

upadł jednak na skutek działań osób, co do których dzisiaj nie ma pewności, czy nieudanych prób uczynienia z konferencji smoleńskich imprezy o charakterze naukowym nie załują.

Trzeba było czekać aż do czwartej konferencji aby na firmamencie rozbłysło odkrycie matematyka profesora Jelonka, że widoczna za krzakami buda to odwybuchnieta w legendarnym TAWS38 burta tupolewa.

image 

Intuicja podpowiada mi, że to Jelonek zwrócił uwagę swojego kolegi, obecnie najprawdopodobniej wsadzonego do rady nadzorczej PKO BP naszgo salonowego logika na dokument końcowy konferencji smoleńskich. Rzecz w tym, że ów wybuchowy dokument wyszedł spod ręki specjalisty od betonu masywnego i wyobrażenia wyniesione z kontaktów z betonem masywnym autor z wdziękiem przeniósł na samoloty i lotnictwo.

WIększość utytułowanych postaci powoli zdawała sobie sprawę z tego, iż pozostawanie w towarzystwie Macierewicza nie tylko je ośmiesza ale może - jako funkcjonariuszy państwa - narazić na odpowiedzialność karną i ustępowała miejsca w podkomisji blogerom S24.

Jednakże Macierewiczowi udało się zwerbowć kolejnego matematyka - w poniższym filmie od 1:18 Ryszard Kopiecki dzieli się refleksjami na temet opracowań naukowych związanych z katastrofą.
  

Wypowiedź, mimo iż asekuracyjna uderza nieznajomością materii, o której oddany sprawie uczony mówi. W częsci dotyczącej opracowania G.Kowaleczki mówi nieprawdę, ponieważ zlecone przez podkomisję w WAT badania odesłay do kosza brednie Jorgensena.

Mówi również o opracowaniu J.Manerowskiego, ktróe praktycznie nie zaistniało w mediach. Kopieckiemu znane jest zapewne z tego maila.
image

Uwagi o ograniczeniach obliczeń mogą być słuszne, choć nie przeprowadziwszy obliczeń ani eksperymentów nie można z góry przesądzać o niestabilności rozwiązań. Ważniejsza jednak jest druga część "recenzji" Biniendy. Ktoś znający historię tak zwanych niezależnych badań wie, iż musiała się spotkać z taką odpowiedzią: „Moim zdaniem na temat lotu końcówki lewego skrzydła do dzisiaj najbardziej wartościowe jest bardzo stare opracowanie blogera S24 Forda Prefecta, który przeanalizował lot koncówki z filmu z crash testu, gdyż uzyskał on odpowiedź, że taka kóncówka może lecieć nieco dalej niż zasięg rzutu ukośnego. Wiadomo mi, że kilka osób, w tym ja, „bawiło” się lotami modelików i dochodziło do podobnych wniosków. 

Prof.Manerowski symulował to numerycznie metodą podoboną do prof.Artymowicza. Jeżeli uproszczone modele teoretyczne dają wyniki podobne do eksperymentu, to znaczy, że modele są poprawne a zasiegu smoleńskiego nie mozna kwestionować. W przypadku lotu skrzydła chyba nie ma sensu stosowanie modelu bardziej złożonego, bo i tak nie ma możliwości uwzględnienia wpływu ewentualnych kolizji stosunkowo lekkiego elementu z koronami drzew.

Natomiast wypowiedź prof.Biniendy „Zycze Panu Profesorowi Manerowskiemu aby udowodnil, ze jego metoda jest lepsza od stosowania programow Fluent, CFX, czy CFD++ na klasterach komuterowych, gdyz wowczas mielibysmy nowego polskiego nobliste, a korporacje sprzedajace programy typu CFD, FEA oraz te, ktore sprzedaja klastery komputerowe musialyby upasc.” świadczy o całkowitej utracie krytycyzmu wobec własnych dokonań. Binenda z użyciem CFX zapuszczonej na klasterze wyliczył, że urwana końcowka skrzydła nie może lecieć dalej niż 12m, co o rząd wielkości urąga zasadom zachownia energii i pędu. Słusznie zostalo to skwitowane przez dr.Szuladzinskiego „nie mysle, by kazdy jej uzytkownik potrafil takie zadanie wykonac, a jesli nawet tak, to bedzie ono duzo kosztowniejsze pod wzgledem czasowym”, gdyż, co zobaczyliśmy, klastery i zaawansoawna metoda numeryczna raczej niewiele pomogły. 

Gdzie więc prof.Binienda ukrywa się przed służbami Królestwa Norwegii, które chcą mu za takie obliczenia siłą Nobla przydzielić? 

(...) 

Nie należy się dziwić, że profesjonaliści, do których należy prof.Manerowski, stosując mniej lub bardziej skomplikowanee modele, uzyskują wyniki potwierdzające ustalenia MAK i KBWL ponieważ te instytucje też zatrudniają profesjonalistów więc naiwnością byłoby przypuszczenie, iż napisałby same jawne absurdy. Można było liczyć na znalezienie usterek, można było liczyć, że któraś usterka wskaże na jakieś inne okoliczności, ale to nie nastapiło.

Oczywiscie można we własnym gronie snuć opowieści o tym, jak to dzielnie i kompetentnie obalamy raporty MAK i KBWL, ale trzeba liczyć się z sytuacją, że ktoś kiedyś powie sprawdzam, a może to nastapić nadspodziewanie prędko.”

Postawy Jelonka. Kisielewicza (najprawdopodobniej) i Kopieckiego łączy katastrofalne dla nauk ścisłych lekceważenie czegoś, co nazywamy metodą naukową. Każdy z tych panów miał możliwość sprawdzenia, że plecie bzdury, każdy plotąc te bzdury podpierał je swoim tytułem naukowym.  W skali świata panowie nie są wyjątkami - co jakiś czas wybucha skandal z fałszowaniem wyników badań a uczelnie generalnie nie zabraniają swoim pracownikom głoszenia ekscentrycznych czy fałszywych pogladów więc matematyk może być ortodoksyjnym kreacjonistą, byleby nie szło to na rachunek pracodawcy. Jeżeli poglądy mogą okazać się społecznie szkodliwe - na przykład ruch antyszczepionkowy - to zabierają głos towarzystwa naukowe. lub większe gremia. W Polsce najpierw zlekcewazono inicjatywę niezależnych badań katastrofy, co pozwoliło mitomanom i oszustom przejąć nad tym kontrolę a teraz lekceważy się skutki działalności garstki świrów i oszustów. Po latach ich działalność będzie wywoływała śmiech, ale przecież po części będzie to śmiech z tych, co na wykoślawienie idei badań naukowych pozwolili.

Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka