Wszystkim dookoła się wydaje, że to, z czym mamy dzisiaj do czynienia w polityce to nowa jakość zwana, mediokracją. Zawodowi kreatorzy wizerunku w rodzaju Tymochowicza i Mistewicza przekonują o swojej przydatności i nieodzowności. Telewizja, Internet, prasa stwarza takie możliwości manipulacji, że politycy chcąc nie chcąc, aby zwyciężać muszą korzystać z tabunów doradców, manipulatorów i specjalistów od sprzedaży podpasek, opon, prezerwatyw i telefonów komórkowych.
Tak naprawdę to nie dzieje się nic nowego. Sięgnięto po prostu do tysiącletniej już tradycji widowiska zwanego corridą.
Walka toczy się o prezydenturę, więc do roli byka przeznaczono naszego prezydenta. Tak jak w corridzie całe widowisko podzielono na starannie wyreżyserowane etapy. Główny bohater zwany matadorem, piękny i przyodziany w połyskujący strój pełen mieniących się cekinów na początku pozostaje jakby w cieniu. Na samym początku grupa toreadorów pieszych pomniejszego płazu w rodzaju Karpiniuka, Chlebowskiego, Pitery, Sikorskiego, drażni byka wymachując mu przed oczami jaskrawymi płachtami, prowokując go w ten sposób do ataku.
Trwa to do znudzenia i jest wyrafinowaną grą na zmęczenie.
Zdarza się jednak, ze rozjuszone zwierzę niebezpiecznie zbliży się do szczelnie chronionego matadora. Wtedy na arenę wjeżdżają na koniach pikadorzy Palikot, Wałęsa i Niesiołowski. Ich rola nie wymaga zbytniej odwagi, gdyż konie, na których się poruszają są obłożone grubymi materacami sporządzonymi przez specjalistów ze stajni GW, TVN. Główne ich zadanie to wbicie lancy w unerwiony garb tłuszczu na karku byka, by go znacznie osłabić. Kidy już to się uda, na arenę wbiegają piesi banderilleros Olejnik, Żakowski, Lis, Kolenda-Zalewska, Pochanke, Paradowska, Stasiński. Zaopatrzeni w krótkie włócznie banderille, wbijają je w kark zwierzęcia. Ostrza tych włóczni są bardzo krótkie, aby powodować tylko krwawienie. Na końcu każdej z nich powiewają kolorowe wstążki dodatkowo drażniące ofiarę.
Wszystko to ma na celu, by byk trzymał głowę coraz niżej, a jej ruchy były wolne na tyle, że matador, co znaczy zabijacz, bez problemu dokończył dzieła.
Jeżeli wszystko przebiega bez niespodzianek to całe widowisko kończy jeden cios szpady przerywający rdzeń kręgowy. Później zwycięzca i bożyszcze mas przemierza arenę zwrócony do rządnego krwi wiwatującego tłumu „młodych i wykształconych z dużych miast” i rozsyła gorące całusy, za co w zamian jest obsypywany kwiatami. Ma nawet prawo odciąć sobie na pamiątkę ucho lub ogon zabitego byka.
Nikt nie zwraca już uwagi, że zakryte płachtą, zaszczute i pokrwawione martwe zwierzę jest odciągane na bok przez osły lub muły.
Twa fiesta. Jest rozentuzjazmowany tłum i jego sezonowy bohater.
Zdarza się, choć niezwykle rzadko, że zbyt pewni siebie i pragnący za wszelką cenę sławy toreadorzy, banderilleros i sam matador, kończą żywot pod kopytami byka lub przeszyci jego rogami.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka