Rzecz biega o pomnik ofiar.
Absolutnie popieram pyskaczy z Platformy, którzy "są przeciw" wybranemu dla pomnika miejscu. Co prawda, im się żadne nie będzie podobało, w czym ich nie popieram. Ale w tej konkretnej sprawie - jak najbardziej.
Odnoszę przykre wrażenie, że ktoś wpędził w pułapkę moralną prezesa, który - rozdarty między osobistą skromnością, a pragnieniem upamiętnienia ofiar - przyjął metodę ustępstw. No i wyszło, w tych manewrach i przepychankach między HGW a wojewodą tak, jak byśmy musieli, niemal dosłownie uciekać, kryć się po kątach, meandrując i kombinując, udając, że ostatni skrawek Placu Piłsudskiego jest miejscem godnym.
Nie jest.
Jak napiszę po raz 2659 truizm, że w katastrofie zginęła elita państwa, to szanowni zrozumieją lepiej?A jak dodam, że ta elita zginęła na służbie Polsce, a ich śmierć została opluta, obrzucona błotem - i ledwie, ledwie z tego błota wyłazi, to będzie bardziej zrozumiałe, że należy się - tak Im, jak nam - moralna rekompenstata? A co z tymi, co już rozumieją, że zostali oszwabieni przez krętaczy i zechcą przeprosić, choćby cichą modlitwą w dogodnym czasie?
Nie mieszkam w Warszawie. Zostawiłam kiedyś samochód "pod Kilińskim" i przyszło mi ganiać spod Bristolu przez pusty w kwietniu Plac, wieczorową porą. Niemiłe doświadczenie. Nie wiem, czy miałabym wtedy odwagę samotnie iść pod ten ewentualny pomnik. Pomyślano o takich jak ja? A tylko wtedy miałam już czas dla siebie.
Już zupełnie pomijając fakt, że za dużo patosu - to niezdrowo, ale za dużo skromności - również. Ten projekt nie jest udany. Nie przypomina zamierzonego statecznika samolotu, nie wzrusza, nie przemawia. Powiedziałabym - odwalone, aby było. Skromnie i daleko od ludzkich oczu.
W tym miejscu zgadzam się z Ufką, która napisała kiedyś - "to może u mnie w piwnicy"? Dalej już nie można, Ufka mieszka na samiutkim końcu Polski.
Dlaczego porzucono "pomnik światła", najpiękniejszy, najbardziej przemawiający do ludzkich serc? I dlaczego nie mógł stanąć przed pomnikiem Poniatowskiego? Architektonicznie - nie zakłócałby przestrzeni, nie stwarzał bałaganu. I w tym miejscu zgadzam się z Warzechą, bo cała reszta Warzechy w "dorzeczaku" jest mętna.
A teraz powiem rzecz straszną: to bydło spod Krzyża na Krakowskim nie wymarło. Jeśli im ktoś zapłaci - pójdą trawniczkiem z Królewskiej na spacerek z pieskiem, w celu wiadomym. Pójdą nawet z cudzym pieskiem - aby tylko wywołać skandal. A będą tacy, którzy pójdą z czystej nienawiści - jak ten podlec, któremu bardzo się podobała wizja zwłok Prezydenta, leżących w smoleńskim błocie. Podejrzewam, że temu nawet nie trzeba byłoby płacić.
Dopóki oni są, pomnik powinien być bezpieczny.
Rozumiem, że za projekt zapłacono. Świetnie by się komponował z otoczeniem w kwaterze oficerów i załogi, gdzie zresztą jest odpowiedni kawałek miejsca. A nam zostawcie, kochani decydenci, "pomnik światła". Tam, gdzie miał być od początku.
Co do pomnika Prezydenta - lokalizacja też nie zachwyca. Już nie to, że miejsce niegodne, ale będzie pyskowanie, że defiladom przeszkadza, robotę utrudnia, "odwraca uwagę".
Nikomu nie przyszło do głowy, żeby - zamiast masywnego cokołu - postawić go na kolumnie? Jasne, że niektórzy się przyczepią w sprawie "brakujących szabli i korony", ale nie mam wątpliwości, że owi niektórzy przyssają się do wszystkiego, aby zaczerpnąć trochę mleczka od wściekłej krowy.
A kolumna rozwiązałaby większość problemów, związanych z miejscem, zakłócaniem, przesłanianiem.