mona mona
279
BLOG

Ludzie, poszaleliście?

mona mona Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Długo żyję, ale wciąż na nowo zdumiewa mnie zdolność do wywracania kota ogonem nawet tam, gdzie jest to zupełnie nieuzasadnione, a samym wywracającym tegoż kota  przynosi ośmieszenie.


Ludzie, szaleju się najedliście? Słucham poważnych komentatorów, którzy łamią sobie języki, ale także sumienia, żeby udowodnić, że Polska, a już szczególnie rząd Morawieckiego doznał straszliwej porażki w związku z wycofaniem się z ustawy 55. Główny argument - "a po co w ogóle jedliśmy tę żabę?"
Po to, żeby została skonsumowana i strawiona i ...hmm... zdefakowana.


Nie wiem, czy taki był zamysł pierwotny, ale... jeśli Jarosławowi Kaczyńskiemu( który rządzi Wszechświatem!) przypisuje się wszechogarniającą przewrotność - to tak, mogę sobie wyobrazić  pomysł "wsadzenia kija w mrowisko".
No, dobra, oczywiście nie musiał to być pomysł "naczelnika", ale zalew pogardy i nienawiści w stosunku do Polski w ciągu tych ostatnich miesięcy  musiał uświadomić tym, którzy jeszcze nie wiedzieli, że świat postrzega nas poprzez chore wizje Grossa i grossopodobnych. Na marginesie - uważam, że Gross tylko "poderwał" nośny temat, który funkcjonował od dawna i zwyczajnie postanowił zrobić na nim kasę.


Bo oczywiście rzecz jest starannie konstruowaną sprawą polityczną, rozmydlaniem niemieckiego wstydu i niemieckiej odpowiedzialności za Holocaust, itd, itd. To wszystko opisano już sto razy, a w tym konkretnym temacie nawet polemistów brak. I bardzo to pasuje wszystkim europejskim kolaborantom, którzy zhańbili się ochoczą współpracą z okupantem - oni też z entuzjazmem przyjmują tezę, że ktoś jest "winien bardziej". Czyli "widział i nie grzmiał", etc, etc.

Bo przecież jasne jest - Polacy widzieli Auschwitz i Majdanek.


Grzmiał - i to właśnie przyznał Netanjahu. Grzmiał polski rząd na uchodźstwie, polskie sądy podziemne osądzały i wydawały wyroki, które wykonywała AK. Polska nie istniała, ale tak, czy siak - walczyła o swoich żydowskich obywateli i potrafiła odpłacać tym, którzy obywatelstwo zhańbili.


Powiem więcej - i to jest cytat  -"Smutna prawda jest niestety taka, że w tamtym czasie niektórzy ludzie – niezależnie od pochodzenia, wyznania czy światopoglądu – ujawnili swe najciemniejsze oblicze."
Zaryzykowałabym twierdzenie, że te słowa odnoszą się do wszystkich, wszystkich bez wyjątku, szmalcowników i kolaborantów. Także do żydowskich, tych uniewinnionych z urzędu ustawą Knesetu z 50 r.

I to jest skutek wrzenia, wywołanego przez ten "kij w mrowisku" - szambo wybiło, a jego cuchnąca zawartość walnęła we wszystkich, którzy mają na sumieniu zbrodnie.


Netanjahu powiedział więcej, niż wydusiła z siebie Merkel i jej oficjele. Bo samo przyznanie się do "nazistowskich" win niczego nie załatwia - nawet najgłupszy dziennikarz, czy komentator mógł sprawdzić  oczywiste fakty, czyli niemieckie autorstwo w kwestii  " German Nazi Death Camps". A jeśli już koniecznie nie chciał - to premier Izraela właśnie go oświecił.


Dobra, uznaję, że cała sprawa jest wynikiem cichej manipulacji administracji Trumpa, któremu potrzebne są dobre stosunki między sojusznikami. Niemniej - padły słowa, z których wycofać się już nie można. Tym bardziej, że zaangażowanie polskiego rządu na uchodźstwie jest faktem, sprawdzalnym i niemal dotykalnym.


A swoją szosą... osobiście zawsze mnie trochę ta sytuacja bawiła, nawet w czasie wylewu szamba. Pyskowanie - pyskowaniem, ale wciąż żyją w Izraelu ludzie, znający prawdę. Długo tłamszeni przez społeczeństwo potrzebujące bohaterów, nie "sabon", czyli "mydła" - jak długo nazywano ocalonych. Ale oni istnieli - i tak oni, jak ich dzieci, musieli zastanawiać się, jakim cudem przeżyli i znaleźli się w Izraelu.


A bawiło mnie to, że my, osławieni antysemici, wciąż traktujemy państwo Izrael z lekkim przymrużeniem oka,  jak niesforny,  zawzięcie pytlujący jęzorem, ale niemniej nasz rodzony twór, z polskimi korzeniami, polskimi sentymentami, polskimi premierami i Polską w wielu sercach. I pyskowanie tu niczego nie zmieni, przynajmniej dopóki "starzy" nie wymrą, a pamięć nie zginie.
Stąd też spodziewałam się rozwoju sytuacji p.t. " pogadają, wyleją z siebie żółć - i na tym sprawa się skończy". I słowo stało się ciałem.
Nie twierdzę, że nigdy już się nie pożremy - ale... to już inna bajka.







mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka