moraine moraine
50260
BLOG

Europa kładzie się do trumny

moraine moraine Polityka Obserwuj notkę 27

W 1979 roku władze indyjskiego stanu Haryana zdecydowały się na odważny krok. Podzielono dystrykt Faridabad na dwie części. W pierwszej wokół miasta Faridabad władzę utrzymał rząd. Obszar ten miał dobrą infrastrukturę między innymi połączenie kolejowe ze stolicą New Delhi oraz żyzną ziemię. Natomiast druga część, Gurgaon została wydzielona z nieużytków i kamienistej ziemi. Nie było tam żadnej infrastruktury, żadnych połączeń kolejowych. Zdecydowano, że na obszarze Gurgaon zapanuje pełny wolny rynek właściwie bez żadnego wpływu władz. Przesłanie Gurgaonu było proste: niech wolny rynek robi swoje. Można więc uznać, że Gurgaon stał się wyspą wolności. W 1979 roku nie było tam prawie nic. Gurgaon szybko wyprzedził regiony zarządzane przez państwo w tym Faridabad , a dziś to jedno z najlepiej rozwijających się miast w Indiach.

Gurgaon rozwijał się poza mackami zarządzanego przez nieefektywne władze jednego z najbardziej skorumpowanych krajów świata. Dziś z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że pojedynek pomiędzy wyspą wolnego rynku, a państwem został jak zwykle przez państwo całkowicie przegrany. W mieście opartym właściwie całkowicie na prywatnym biznesie znajduje się dziś 26 galerii handlowych, pięciogwiazdkowe hotele, siedem pól golfowych, dwa stadiony, najlepsze szkoły, luksusowe sklepy Chanel i Louis Vuitton, salony Mercedesa i BMW, oraz siedziby wielu międzynarodowych korporacji takich jak Airtel, American Express, EXL, IBM, Microsoft, Sapient, DLF, Maruti Suzuki, Hero Honda, Infosys, Ericsson, Oracle, Bank of America, American Airlines, The Coca-Cola Company, Nokia, Motorola itd. Nie ma problemu z mieszkaniami gdyż apartamentowce wyrastają jak grzyby po deszczu.

W Gurgaon nie doświadczysz usług które zwykle dostarcza tak zwana władza. Brak publicznego transportu, publicznych chodników, dróg. Mimo tego do miasta ciągną tłumy (ma już 1.5 miliona mieszkańców) ponieważ Gurgaon znajduje się już na trzecim miejscu w Indiach z najwyższymi zarobkami oraz jako najlepsze miejsce do życia w tym kraju. Jak to możliwe?

Z uwagi na brak państwa z jego "publicznymi usługami" do gry wkroczył prywatny sektor świadczący swoje usługi. Setki prywatnych autobusów oraz taksówek które można zamawiać przez Internet, zamiast miejskich przystanków na parkingach znajdują się monitory na których możemy znaleźć listę oczekujących samochodów z zapisanymi na nie pasażerami. Poczta używa tylko prywatnych kurierów, 12 000 prywatnych ochroniarzy pełni rolę prywatnej policji zapewniając bezpieczeństwo oraz nawet kierując ruchem ulicznym. Mieszkańcy mogą korzystać z siedmiu najwyższej klasy prywatnych szpitali z prywatnymi karetkami.

Generalnie w Gurgaonie znajdują się oazy które są właściwie małymi prawie samowystarczalnymi miastami zarządzanymi przez prywatny sektor w których standard życia jest wysoki. Jednak poza oazami infrastruktura jest bardzo słaba. Jak zwykle znowu jest to wina państwa które zobowiązało się do budowy publicznych dróg łączących poszczególne "oazy wolności". Tak się oczywiście nie stało. Warto więc również ten obszar oddać prywatnemu sektorowi poprzez całkowitą prywatyzację dróg łączących "oazy wolności". Istnieje problem z dostawami elektryczności jednak Gurgaon to jedyne miasto w Indiach w którym elektryczność dociera do wszystkich mieszkańców. Gurgaon walczy jednak z przerwami w dostawach prądu, prywatny sektor zapewnił zabezpieczenie w postaci dieslowskich generatorów prądu które mogą zapewnić elektryczność nawet do pięciu dni. Generalnie przyjdzie czas na budowę prywatnej elektrowni w Gurgaonie gdyż wydaje się, że jest to jedyne sensowne rozwiązanie.

Poniżej przedstawienie skutków odejścia od socjalizmu i wprowadzenia wolnorynkowych rozwiązań w Chinach oraz Indiach. Po wprowadzeniu reform (pionowa linia) widać po prostu skok PKB:

 

Przykład Gurgaonu pokazuje dobitnie i to jeszcze z nawiązką, że realizacja wolnościowych postulatów daje kopa nawet na bezludziu pełnym kamieni (bo takim był Gurgaon). Europa cofa się w rozwoju i jeśli Polska nie wprowadzi wolnorynkowych rozwiązań zawsze będziemy skansenem upadającej Unii Europejskiej, skazani na jakieś żałosne dotacje. Czas się przebudzić, bo wybory za pasem. Staram się na tym blogu przekonywać, ale to nie dochodzi do przeciętnego socjalistycznego eurosowiety. Czy mam paść na kolana i błagać? A może po prostu wydzielcie w dowolnym miejscu w Polsce obszar wielkości Warszawy, najlepiej dziki i niezaludniony. Bez "opieki państwa" i oderwany od UE, a po kilku latach będą tam wyrastać wieżowce wysokości jednego kilometra, a jak dobrze pójdzie to nawet dwóch. Co wam szkodzi? Takie wydzielenie wyspy wolności nie będzie podatnika kosztować ani grosza. Ja chce żyć, a nie tak jak socjalna Europa myśleć tylko o emeryturze, rencie praktycznie kładąc się już do trumny. Czy jedynym marzeniem Europejczyka to dzisiaj tylko zobaczenie świetlistego tunelu i spotkanie z Panem? Eurokomuno pozwól żyć... 

 

moraine
O mnie moraine

kontakt: liberty.moraine@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka