mors mors
460
BLOG

psychologia smoleńska - o kryzysie autorytetu

mors mors Rozmaitości Obserwuj notkę 8

 

jestem inżynierem mechanikiem ze specjalnością budowa okrętów, sternikiem jachtowym i starszym sternikiem motorowodnym oraz instruktorem od... 36 lat. Jedna z moich konstrukcji była testowana w niemieckim czasopiśmie die Yacht. Jeśli ktoś ma parę zbędnych ojro nawisu inflacyjnego to może sobie ściągnąć z internetu  i poczytać jak Niemce oceniają pracę polskiego inżyniera.

Czy to co napisałem w pierwszym akapicie ma jakiekolwiek znaczenie? Absolutnie żadnego... oczywiście dla Ciebie PT Czytelniku bo dla mnie ogromne - to w końcu jakiś tam kawałek mojego życia zawodowego i osobistego.

Pewnie ktoś zadaje sobie pytanie co okrętowiec i żeglarz może mieć do powiedzenia na temat - przepraszam TEMAT, który od 3 lat DZIELI tak skutecznie polskie społeczeństwo. Myślę, że dokładnie tyle samo co inżynier lotniczy, pilot, astrofizyk, ksiądz, gospodyni domowa, mleczarz, lesnik, profesor, doktor czy licealista. W końcu w niespełna czterdziestomilionowej Ojczyźnie mamy około 40 mln lekarzy, 40 mln mechaników samochodowych, tyle samo polityków, specjalistów ruchu drogowego, meteorologów i wszelkiej maści SPECJALISTÓW akurat w danej chwili potrzebnych z uwagi na aktualność jakiejś dziedziny - czy to epidemia świńskiej grypy czy katastrofa kolejowa.

Jesteśmy NAJBARDZIEJ UNIWERSALNYM społeczeństwem w historii ludzkości - przeca z nikąd nie wzięło się powiedzenie POLAK POTRAFI? W sumie niezbyt precyzyjne - bo powinno być POLAK WSZYSTKO POTRAFI,  a nawet więcej… duuuużo więcej.

Mała dygresja – przypowieść, bo nic tak nie rozluźnia atmosfery wykładu jak ilustracja.

Początek lat 90-tych, sprowadziłem sobie z kraju tulipanów używanego Forda Eskorta 1.3L za uczciwie (no prawie – bo bez work permitu) zarobione pieniądze. Ponieważ benzyna i z Holandii to jak to się popularnie mówi „na gaz”. W tym czasie moja wiedza eksploatacyjna na ten temat była mniej niż żadna chociaż w okrętownictwie od lat stosuje się tzw. silniki wielopaliwowe np. na tankowcach. Tak tak – dieselek i na gaz, to naprawdę możliwe. Więc moje obawy po tytułem – jak mi te 40 litrów gazu za plecami pierdyknie to do kraju dolecę szybciej niż mi się zdaje. Ponieważ obawy te wyraziłem podczas negocjacji z właścicielem – zostałem uspokojony następującymi argumentami: silnik ma specjalnie przystosowaną głowicę z atestem, instalacja łącznie ze zbiornikiem ciśnieniowym jest atestowana, zbiornik ma kilka systemów bezpieczeństwa, łącznie z przeciwwypływową w przypadku zderzenia a najważniejsze: wszyscy w Holandii (co mają benzyniaki) jeżdżą na gazie bo jest taniej, silnik się nie niszczy, a jeszcze ŻADNE auto nie wybuchło po wypadku nawet jeśli powstał pożar.

I na koniec jeszcze usłyszałem – „słuchaj – ty jedź na stację, zatankuj gaz do pełna, wracaj do tej swojej Polski i policz ile cię to kosztuje, a potem najwyżej odkręcisz 4 śruby i jeden przewód paliwowy – to 10 minut roboty i wyrzucisz wszystko na śmietnik”. Po krótkiej instrukcji jak to obsługiwać zrobiłem jak kazał. Efekt? Do ostatniego kilometra (prawie 200 000km) eksploatowałem to auto „na gazie”. Było dużo bardziej ciche, silnik pracował z mniejszymi wibracjami, nie było problemu z odpaleniem itp. o ekonomii nawet nie wspomnę. Co prawda na polskim gazie nigdy nie przejechałem na jednym tankowaniu co na holenderskim J.

Ponieważ dyplom inżyniera zdobyłem ciężką pracą, a nie za świniaka i mendel jaj, po powrocie poszukałem w książkach ( to takie zbiory kartek w twardszej lub miękkiej okładce ) - bo interśmietnik dopiero raczkował i to nie w Polsce, a ojcowie WIKI nawet nie przymierzali się jeszcze do procesu prokreacji – całej dostępnej wiedzy na temat konstrukcji i eksploatacji silników zasilanych gazem (Niewiarowski, Piotrowski i dostępne publikacje). Myślę, że wystarczająco zgłębiłem temat, aby mieć świadomość odpowiedniego dla moich potrzeb poziomu wiedzy.

Jaka puenta tak wydłużonej dykteryjki?

Jak sądzisz Szanowny Czytelniku – z jaką opinią na temat „gazu” spotykałem się na stacjach diagnostycznych w warsztatach samochodowych gdzie królował pan Kazio (zbieżność imion – całkowicie przypadkowa) w brudnym drelichu z nieodłącznym śrubokrętem (wkrętakiem) i pecikiem przyklejonym do spierzchniętych warg, który o współczynniku nadmiaru powietrza, wiedział pewnie niewiele, a ciśnienie indykowane kojarzyło mu się najwyżej ze świętem dziękczynienia? A co twierdzili kierowcy-fachowcy od amatorów po zawodowców z „dwójką” czy „jedynką”?

Tak – zgadliście. Nikt, nigdy nie podał, argumentu chociaż ciut zbliżonego do stanu wiedzy prof. prof. Specjalistów z Branży i co najważniejsze LOGICZNIE łączących ze sobą warunki pracy mechanizmów z własnościami różnych paliw.

Fantazja i mitomania czy mitologia tzw. Fachowców przekraczała moje wyobrażenia o inwencji ludzkiej. Festiwal Niewiedzy i Samozadowolenia – po prostu bajka.

Na początku jasna krew mnie zalewała słysząc stek bzdur wypowiadanych z namaszczeniem godnym arcybiskupa rozprawiającego o teologii, ale potem wypracowałem sobie zabawną metodę i wręcz podpuszczałem wszystkich których tylko mogłem na dywagację na wspomniany temat, aby jak już się wyprztykali z całej tzw. „wiedzy” zadać im jedno drobne pytanko… DLACZEGO?

Zabawa zaczynała się od nowa.

Nie będę Cię Szanowny Czytelniku zadręczał teorią czy niuansami zasilania jakiegoś silnika jakimś tam „gazem” ruskim czy holenderskim (nie wiem co gorsze – zależy kto czyta J

Nie chcę też powiedzieć, ze mój KRYZYS AUTORYTETU wziął się od pana Ziutka w baretce z antenką podczas regulacji gaźnika.

Ja chyba od zawsze, gdy zacząłem samodzielnie myśleć mam kryzys AUTORYTETU.

Nie kręcą mnie dr, prof., hab., mjr, płk. czy gen.

ZAWSZE, gdy ktoś sprzedaję mi wiedzę, na której się nie znam – zadaję pytanie DLACZEGO?

To nie jest wyłącznie dowód braku zaufania. Naprawdę jestem ciekaw jak coś działa i łatwiej zapamiętać, gdy zna się i ROZUMIE zasadę działania.

Z całym szacunkiem do wiary – pewnie i papieżowi zadałbym pytanie DLACZEGO? – jeśli dobre drzewo (uspokajam – nie chodzi o brzozę) nie może wydawać złych owoców to DLACZEGO „św.” inkwizycja, dlaczego wojny religijne, które pochłonęły więcej chrześcijan niż zły Neron?

Świadkom Jehowy też zadawałem pytania DLACZEGO… tak długo, aż stwierdzili, że jestem niereformowalny i szkoda ich czasu na nawracanie lepiej poszukają innej owieczki (nomen omen – jestem spod znaku barana)

Z racji swojego zawodu i koneksji rodzinnych od zawsze obcowałem z tzw. Naukowcami. Patrzyłem jak mgr zmieniało się w dr., dr w dr hab., a dr hab. w prof. Czasem nadzwyczajny a czasem zwyczajny.

Uczucia mam mieszane – bo tak jak w każdej populacji tam również zgodnie z wykresem Gaussa ilość geniuszy jest zrównoważona ilością hmmm… żeby nikogo nie urazić – ilością jednostek tzw. niepełnosprytnych, a resztę dopełnia większość przeciętnych.

Mógłbym podać wiele osobistych przykładów na indolencję profów i drów, ale też spotkałem sporo jednostek wybitnych i otwartych. Po czym ich rozpoznać? Należy zawsze zadawać im pytanie DLACZEGO?

Jeżeli na każde będziesz miał odpowiedź merytoryczną to jest duża szansa, że masz do czynienia z Autorytetem – ale w DANEJ DZIEDZINIE. To, że ktoś ładnie gra w serialu nie oznacza, że fizyka kwantowa nie ma dla niego żadnych tajemnic i wie jaki ma być skład na mecz z Zambią.

I jeszcze jedno – jeden z mądrzejszych filozofów – nie pamiętam Tales z Miletu, Sedes z Bakelitu czy Kloss z Abwehry  - stwierdził „wiem, że nic nie wiem”. Na to stać tylko NAPRAWDĘ mądrych i wykształconych ludzi. Strzeżcie się WSZYSTKOWIEDZĄCYCH.

Na tym skończę moją przypowiastkę – nie wiem czy kogoś przekonałem. W sumie nawet nie bardzo wiem czy chciałem kogoś do czegokolwiek przekonać.

Tytułem zakończenia - to co zdarzyło się 3 lata temu i do dziś zaprząta tysiące głów i serc to sprawa POWAŻNA i musi być POWAŻNIE wyjaśniona.

To DZIELI Naród, a historia uczy, że jak jesteśmy podzieleni to łatwiej nas obrać niż kubańską pomarańczę.

ZDRAJCĄ jest ten kto wykorzystuje tragedię do DZIELENIA Narodu. To nie rząd ma zdać egzamin w obliczu tego co się zdarzyło – tylko My… Obywatele, nie dając się PODZIELIĆ.

DOMAGAJMY się PRAWDY i nie ma zamiatania pod dywan. Ale Zdzisiów, Ziętków i Kaziów z pecikiem na wardze ze śrubokrętem w kieszeni i w poplamionym drelichu trzymajmy od siebie z dala obojętnie czy będą się podawać za specjalistów od balistyki, MESu, psychologii, inżynierii lotniczej, CRMu czy HGW czego jeszcze i będą błyszczeć nam po oczach dyplomami marsjańskich uczelni.

ZAWSZE zadawajmy im pytanie DLACZEGO… albo weryfikujmy ich wypowiedzi u innych fachowców z danej dziedziny.

I na miłość boską sami nie wypowiadajmy się na tematy, na których się naprawdę dobrze nie znamy… czego sobie i Państwu życzę J

mors
O mnie mors

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości