... publikacją pod tytułem: Christian Davies: Niektórym Polakom nie podoba się, gdy ktoś przygląda się zbyt uważnie ich "białości"
Z jednym stwierdzeniem Autora zgadzam się bezwzględnie i we wszystkich jego znaczeniach: "...zauważyłem ciekawą rzecz - "białość" Polski zdaje się przyciągać większą uwagę za granicą niż tutaj".
Bardzo to przypomina sytuację sprzed stu lat; Polacy, uważani przez obcokrajowców za "białych", swoje postępowanie oceniali zupełnie inaczej: rozumieli je nie jako walkę o rewolucję lub kontrrewolucję, ale zwyczajnie: jako walkę o prawo do bytu na ludzkich warunkach. To, co dla ideologa z czerwonych jaczejek, albo pięknoducha z najlepszych zachodnich uniwersytetów oznaczało postęp społeczny, dla polskiego zubożałego ziemianina, albo zmobilizowanego chłopa przekładało się na bardziej zrozumiałe i dotykalne pojęcia: rekwizycje, aresztowania, nędza, powszechne donosicielstwo, rządy sprawowane za pomocą przemocy i kłamstwa.
Bardzo przypomina sytuację sprzed stu lat także to, że wnuki obu stron sporu pozostają na zajętych przez przodków pozycjach, choć Bogu dzięki, dziś używają w walce słowa, obrazu i paragrafu prawa, a nie wynalazku pana Hirama Maxima.
Cieszy mnie to zwłaszcza dlatego, że jestem wnukiem jednego z tych "białych Polaków" i pamiętam - z jego opowieści - ile kosztowało ocalenie naszego kraju od dobrodziejstw wylęgłych w głowach próżniaczych wizjonerów równości: z dziesięcioosobowej obsługi cekaemu, ofensywę Budionnego przeżył Dziadek sam jeden.
# KPP, KPZB, KPZU
PS. bardzo dziękuję blogerce Aleksandrze za poruszenie tego tematu. [ https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1067880,czy-powinnismy-dyskutowac-o-naszej-bialosci ]
Komentarze