Środowiska antyfaszystowskie z roku na roku tracą swoich zwolenników. Nie ma już corocznych blokad podszystego rzekomym neofaszyzmem Marszu Niepodległości, jest za to świętowanie kryształowej nocy, wraz z udziałem obcokrajowców, którzy nawet nie wiedzą gdzie położona jest Polska. No cóż - tonący brzytwy się chwyta. Dla środowisk lewackich takie zapraszanie swoich przyjaciół z zagranicy jest oczywiście bardzo ważną tradycją. To właśnie w 2011 roku na rzekomo pokojową blokadę MN organizowaną przez towarszystko lewacko-nazifeministyczne zjechała szwabska antifa, która sprowanowała polski mundur i biła przechodniów z biało-czerwonymi flagami.
Ostatnio pan Rafał Pankowski na łamach niemieckiego "Spiegla" straszliwie żalił się i płakał nad odradzającym się w Polsce "neofaszyzmem" podsyconym rzekomą "ksenofobią" i "rasizmem" do potęgi n-tej. Sytuacja niezwykle kuriozalna - szef lewackiego stowarzyszenia opowiada redaktorowi w niemieckiej gazecie o tym, jak to w Polsce robi się strasznie. Jednakże pan Pankowski i jego stowarzyszenie ma na koncie inne, zdecydowanie ciekawsze wyczyny. Jeszcze 10 lat temu na "antyfaszystę" roku został wybrany niejaki Simon Mol - człowiek, który zaraził kilkanaście Polek wirusem HIV. Stowarzyszenie pana Pankowskiego prowadzi rozmaite szkolenia z zakresu symboliki "neofaszystowskiej" i "rasistowskiej" dla prokuratorów i policjantów. Skutkiem tych szkoleń jest to, że narodowcom Nowego Sącza konfiskuje się sztandary Szczerbca, a 17-latek jest zatrzymywany za flagę z Falangą. Oba te symbole są zresztą zakazane na stadionach. Oczywiście ten zabieg ma swoją przyczynę - panu Pankowskiego i jego ludziom za wszelką cenę chodzi o zrównowanie polskich przedwojennych narodowców z hitlerowskimi zbrodniarzami. Ponadto pan Pankowski jest oczywiście konfidentem, który z pełną bezczelnością śle donosy na polskich kibiców. Przykładem jest choćby ostatnia sprawa z transparentem kibiców Legii zawierającym hasło "Lwów, Wilno - polskie miasta".
No tak, ale czego można spodziewać się po lewakach? Pieszczeni przez mainstream i opłacani sowicie przez możnych panów z zagranicy są w stanie posunąć się do każdej podłości i opluć wszystko co jest związane z Polską i patriotyzmem. Rzekomy antyfaszyzm pana Pankowskiego i jemu podobnych to nic innego jak czysty biznes i wysługiwanie się w obcym interesie. Przykład? W Białymstoku ośrodek monitorowania zachowań antyfaszystowkich dostał 250 tys. wsparcia od Fundacji Batorego i departamentu stanu USA. Warto tutaj wspomnieć, że fundacja Batorego została założonego przez niejakiego Georga Sorosa - człowieka, który sieje zamęt i spustoszenie z całej Europie, Pod płaszczykiem rzekomej walki z "rasizmem" i "faszyzmem" jest to po prostu świetny sposób na życie. W końcu zawodowym "antyfaszystom" pieniądze nie śmierdzą.
Absolwent Geografii.
Zainteresowania: filozofia historii, współczesna historia Polski, religie i cywilizacje, socjologia. Profil na lubimy czytać http://lubimyczytac.pl/profil/1888660/czaro44
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo