Wywołany do tablicy przez Pana emce oraz Grudqa, Postanawiam zajac stanowisko w sprawie, w której pierwotnie języka strzępić zamiaru nie miałem.
Na początek odpowiadam za zarzut (?) emce, a propos fanów Cracovii:
"kibice (Cracovii) pochodzący głownie z lumpenproletariackich (już) osiedli Prokocimia to dresiarstwo. A dzielą się na tych co już siedzieli w więzieniu, siedzą lub będą siedzieć. Na codzień piją, okradają okoliczne sklepy (by mieć za co pić) . A od święta - gdy jest mecz,jadą na rozróbę. NIe mam racji? To popytaj w sklepach Avity, Biedronki"
Ja należę do takich, którzy nie siedzieli, nie siedzą, i daj Boże nie będą. Burzę więc Pana wielce interesującą charakterystykę. Co więcej większość moich znajomych też ani nie siedziała, ani nie siedzi. No chyba, ze na którym wyjeździe "wpadną w oko" jakiemuś kształconemu przystojniakowi odrabiającemu wojsko w prewencyji, i zawiną ich, coby im sie zgadzała statystyka, na słynne 3 miesiące. W końcu słowo Pana Władzy ma większą wagę niż "bydlaka z bydlęcego wagonu, pędzonego na mecz", prawda?
Co do lumpenprletariackich ""już" osiedli Prokocimia -(dlaczego już? Wszak z takim zamiarem były budowane, wiec "już" jest tu wysoce nieuzasadnione, proponuję korepetycje z historii) :
Będzie Pan łaskaw dokonać przekroju społecznego pasażerów autobusu krakowskiej lini 173 z Azorów, i porównać go z takim samym badaniem 144 z Prokocimia, odpowiednio w dzień gry na Stadjonie Miejskim im. Henryka Reymana, i tydzień później, gdy match futbolowy odbywa się po Właściwej Stronie Błoń, na stadjonie im. Marszałka Piłsudskiego. Gwarantuję, że poza barwami klubowymi i liczebnością kibiców, nie znajdzie Pan innych, zasadniczych różnic.
W całej nieomal Europie, kibice piłkarscy wywodzą się często ze środowisk robotniczych, nizin społecznych, specyfika wielkomiejska powoduje bowiem, ze gromadzą sie oni wokół swojej "małej ojczyzny", jaką staje się dla nich klub sportowy z rodzinnego miasta, niezależnie od tego czy to Liverpool, Gliwice, Kraków, czy Edynburg.
Niech więc nie dziwi Pana, że wśród takich ludzi, szczególnie młodych, nierzadko ubogich, zdarzają się przypadki kradzieży sklepowych etc. Wiązanie tego z barwami klubowymi jednego tylko klubu, jest irracjonalne. Stopień patologii jest równy dla każdego jednego klubu.
Zapewniam Pana, że doskonale znam młodych ludzi, którzy przychodzą na matche Cracovii, i zaręczam, że jest to młodzież wartościowa, ciekawa świata. Istotnie, czasami z nadwyrężonymi przez krótkie życie kręgosłupami moralnymi, ale to właśnie match jest tym wydarzeniem, które pozwala sie im od tego oderwać. Tym się jednak od Pana różnię, ze to rozumiem.
W przypadku Wisły jest ta zasadnicza różnica, że klub zdobywający sukcesy przyciąga rzeszę "pikników", i zachowania takie jak drobne kradzieże po prostu giną w tłumie (exemplum ostatni scyzoryk/nóż rzekomo rzucony z trybun - 2 mecze z zamkniętą trybuną).
I tak jak nieuzasadnione jest porównywanie III ligowego Millwall, z grająca w LM i opływającą w sukcesy Chelsea Londyn, tak porównywanie 22 tysięcy na Wiśle do 3,500 Cracovii też nie ma sensu. I tu i tu, poziom patologii jest taki sam, brak tylko wypełniacza, okazjonalnych kibiców.
Gdyby scyzoryk został znaleziony na murawie Cracovii, przy widowni 3500, medialne larum nad festiwalem patologii, odbywającym sie na Estadio del Paso byłoby nieporównywalnie bardziej słyszalne. Wynika to jednak z ww. przyczyny, oraz łaty jakiej nabawiła sie Cracovia, po trosze na własne życzenie - brak reakcji w kluczowych momentach, długotrwały brak dialogu z kibicami etc..
Wisła działa w tym przypadku w sposób dużo bardziej profesjonalny.
Choćby ta, wyprzedzająca karę za "scyzoryk" wypowiedz:
- Liczymy się z dotkliwymi karami. Stadion może nawet zostać zamknięty na jeden mecz, ale mam nadzieję, że tak się nie stanie - mówi Kazimierz Antkowiak, dyrektor ds. bezpieczeństwa na stadionie Wisły.
Jeden mecz za nóż z trybun. Kara w istocie drakońska.. Ale to właśnie nazywa sie sprawne działanie. Skończyło sie na dwóch meczach z zamknietą jedną trybuną.
Dużo złej woli wykazał Pan w swoim komentarzu, proponuje być bardziej obiektywnym. Byc może jako mieszkańcowi Prokocimia, ktoś popisał Panu garaż
w wymyślne "Śmierć Wiśle", ale zaręczam, że gdyby mieszkał Pan na os. Kalinowym w Nowej Hucie, napis brzmiałby inaczej, zaprzeczy Pan?
Do Grudeqa, autora wpisu "Spokojni kibice Galopującego Majora jadą na mecz"
Nie zna Pan w ogóle realiów, jakimi rządzi się wyjazdowy mecz. Więcej! Nie zna Pan w ogóle realiów kibicowania.
Kibice (w większości przypadków Stowarzyszenie Kibiców) wynajmują od PKP pociąg, i są za niego odpowiedzialni. W stowarzyszeniach działają najczęściej najbardziej wpływowi kibice danego klubu, którzy swoim autorytetem dbają o porządek w pociągu (exemplum na najbliższym wyjeździe Cracovii do Sosnowca obowiązuje całkowity zakaz picia alkoholu). Kibice płacą za wszystkie ewentualne zniszczenia. Nie jest więc w interesie kibiców doprowadzać do jakichkolwiek zniszczeń, prawda?
Pisze Pan: "Nie wierzę w brutalność Policji." Ja nie wierzę w tak wielką ignorancję jak pańska, a jednak... Proponuję, by oglądnął sobie Pan dwa odcinki znakomitego programu "Cienie PRLu"
Pierwszy dotyczący policji jako takiej, gdzie okaże się że "po 1989 roku dla większości z tych, którzy chcieli przekształcić milicję w policję nie było miejsca w nowych służbach." a drugi o oficerach SB, którzy jako policjanci doskonale odnaleźli się w nowych realiach. Może to pozwoli Panu zobaczyć sprawe z innego punktu widzenia. Policjanci z częstokroć dwudziestokilkuletnim stażem, mentalnie i kadrowo w PRLu, oraz młodzi odrabiający wojsko chłopcy, wykonujący polecenia "wąsów". Taki jest obraz polskiej prewencji. Taki też był na dworcu w Krakowie - Mydlnikach. Przykre ale prawdziwe.
Przytoczę relację sprzed półtora roku, z wyjazdowego meczu Górnik Zabrze - Cracovia.
Jeden z kibiców Cracovii pisał:
Stałem pod koniec grupy pociągowej jak sie zaczęło przed meczem, nie mam pojęcia o co poszło, a gdyby to była nasza prowokacja, to bym wiedział chyba jako pierwszy.
Psiarnia zaczyna nas spychać w drogę miedzy głównym, a bocznym boiskiem, stawiamy BIERNY opór, no i sie zaczyna. Policja napiera, zaczyna sie pałowanie, nagle słyszę syk, i czuje w powietrzu duszący zapach, ostatnia rzeczą jaka widzę to pomarańczowa mgła.
Do oczu wdzierają mi sie drobinki gazu, biegnę na oślep, kurczowo trzymając plecak z dokumentami, gubiąc szalik i czapkę. W tle słyszę strzały. Grupa najbardziej zagazowanych dostaje sie w kleszcze przedniego i tylnego kordonu, spychają nas pod kratę i zaczynają bic. Policjanci bija i wyzywają. Z początku nie wiedziałem ze krzyczą rowniez do mnie, bo nie widziałem nic na oczy, pałowaniu towarzyszą okrzyki: "wy kurwy z Krakowa, leżeć, nie podnosić głów".
Ze to ostatnie jest skierowane w moja stronę. dowiaduje sie, gdy udaje mi sie na moment otworzyć oczy, i widzę tępy wyraz twarzy policjanta w białym hełmie nachylającego sie w moim kierunku. Przerażony czuje jakaś ciecz na twarzy, na szczecie okazuje sie ze to woda z armatki, wkoło krzyk, ktoś podaje mi butelkę z woda, ludzie wyrywaj ja sobie na osep. Poznaje gdzieś obok głos kolegi z podstawówki, od tej pory mam przewodnika. Udaje nam sie przejść przez kołowrotek, Rafał sadza mnie pod drzewem, emocje opadają, tym samym zaczyna sie mój dramat.
Twarz polana gazem piecze niemiłosiernie, każda próba otwarcia oczu kończy sie wrzaskiem bolu, słyszę ze obok jest kilkanaście innych osób w podobnym stanie, ludzie zaczynają wolac o pogotowie, ja też. Dostaje konwulsji, zbiera mi sie na wymioty, skora pali mnie żywym ogniem. Po kilkunastu minutach dociera pogotowie, potem drugi i trzeci wóz. Lekarze chcą bym jechał do szpitala, jednak kolega odradza mi to, mówiąc ze szpital to prosta droga na komendę, zostaje.
W ciagu kolejnych 20 minut dostaje do oczu chyba wiadro soli fizjologicznej (...), jednak po chwili znów gaz daje sie we znaki, kolejna porcja płynu, ludzie tłoczą sie przy karetkach, brakuje soli fizjologicznej, kilka osób ląduje w szpitalu.
Udaje mi sie wypłukać większość gazu z oczu, lekarz z karetki mowi ze "czegos takiego, takiego bydła to jeszcze nie widział" (żeby nie pozostawić wątpliwości, mowa o zachowaniu policji). Przez cały mecz i kolejne po nim 6 h piecze mnie skora, gazu nie udaje sie zmyć, musi sie utlenić. Dlonie pieką mnie tak, ze do 4 w nocy nie moge usnąć.
Bogu dziękuje, ze wracałem z meczu samochodem z przyjaciółmi, i ominęła mnie katorga jaka serwuje policja kibicom w drodze powrotnej. Nie chce myśleć, co by było, gdyby udało mi sie na ten wyjazd namówić mojego ojca, lub zabrać małego siostrzeńca, nie wybaczyłbym sobie tego chyba do końca życia.
Śląska policja widziała to tak:
ARESZTY DLA STADIONOWYCH BANDYTÓW. Wczoraj policjanci współpracując z Prokuraturą Rejonową w Zabrzu doprowadzili do sądu 9 z 18 pseudokibiców, którzy zostali zatrzymani w czasie zamieszek przed meczem piłki nożnej pomiędzy drużynami Górnika Zabrze i Cracovii Kraków. Wszyscy zostali tymczasowo aresztowani przez sąd. Przypomnijmy, że grupa agresywnych osób wtargnęła bez biletów na stadion, gdzie następnie obrzuciła interweniujące służby kamieniami. Dzięki natychmiastowej reakcji policjantów przywrócono porządek na obiekcie. W trakcie działań funkcjonariusze użyli m.in. armatki wodnej. Zatrzymani są mieszkańcami województwa małopolskiego. Wśród nich znajdują się również trzy osoby nieletnie w wieku od 15 do 16 lat. Dzisiaj - na podstawie zebranych przez policjantów dowodów - prokuratura skieruje do sądu kolejne wnioski o zastosowanie tymczasowego aresztu. O losie nieletnich przestępców zdecyduje sąd rodzinny. Za czynną napaść na policjantów uczestnikom niedzielnych zajść może grozić kara nawet do 10 lat więzienia.
Oczywiście pomimo ostrego stanowiska klubu, późniejszych zapewnień policji, nikomu nie spadł włos z głowy. Tak samo będzie w tym przypadku, i w kolejnych. Nie wierzę w to, że kibice "dla sportu" zaatakowali policję w Tarnowie. Nikt sobie sznura sam na szyję nie zakłada.
ps. Celowo pomijam wątki ustawek, mordobić etc. Chodzi mi tu po pierwsze o równą miarę, po drugie o obiektywizm. Ktoś kto nie zna rzeczywistego nastawienia policji do kibiców, nie wie że ta traktuje ich jak mięso armatnie, ktoś, kto przyjmuje za prawdę słowa każdego mundurowego, nie może być traktowany poważnie.
To tyle.
KMWTW
Inne tematy w dziale Polityka