Nie od dziś wiadomo że po pierwszym meczu naszej reprezentacji do obliczeń dalszych szans ruszają kibice, komentatorzy i eksperci. Nie pamiętam kiedy w pierwszym meczu na mistzostwach zdobyliśmy komplet punktów i liczenie szans na papierze zostawialiśmy innym. Nie inaczej jest podczas tych mistrzostw. Do wtorku będziemy analizować postawę Szczęsnego, Smudy, Szpakowskiego i ludzi którzy wpadli na genialny pomysł zamknięcia dachu. Rzecz jasna na temat dachu mam swoją spiskową teorię. Z całą pewnością zrobili to grecy, aby zwiekszyć szansę było nie było drużyny z gorącego południa.
O naszych orłach blogerzy napisali już ryle tematów, że nie chcę powielać wątków. Ogólna ocena nie jest korzystna dla Franka Smudy i jego piłkarzy. Aż boję się pomyśleć co będzie działo się na blogach po wtorkowym meczu Polska - Rosja. Ale puki co nie wybiegam tak dalego myslami, skoro przed nami takie hity jak chociażby dzisiejsze mecze.
Pisałem już wczoraj o zachowaniu kibiców dopingujących naszych piłkarzy na stadionie. Nasi kibice dostosowali się do piłkarzy i ich zapał do dopingowania spadał równomiernie z zapałem naszej drużyny do gry. Po godzinie stadion zamarł. Myślałem że mam problemy z dzwiękiem, ale niestrudzony Dariusz Szpakowski uswiadomił mnie że jednak mój stary telewizor jest sprawny. Wieczorny mecz naszych południowych i wschodnich sąsiadów pokazał jak należy kibicować swoim drużynom.
Jeżeli chodzi o naszego "naczelnego" komentatora piłkarskiego, pamiętam jego monolog podczas nieudanych mistrzostw w Koreii. Jakoś dziwnie się złożyło że po tym występie, pan Darek na długo znikł z mojego telewiora. Co by nie mówić najlepszych komentatorów ma Canal+ i często zastanawiałem się dlaczego meczów naszej reprezentacji nie komentuje duet Twarowski - Nahorny. Ale co tam taki zwykły kibic może wiedzieć. Pan Darek odbył swoją "karę" i znów raczy nas swoim radosnym komentarzem.
Na koniec słow kilka chciałem poświęcić na wykonanie hymnów państwowych. Tutaj puki co ręce składają się do oklasków. Brawo. W moim starym telewizorze z niepokojem wypatrywałem, czy czasem podstępnie do mikrofonu nie zbliży się niejaka Edyta G. Na szczęscie ochrona obiektu w tym wypadku się sprawdziła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości