Otwieram witryne Dziennika i widze pierwsze w historii zdjecie Prezydenta... Pierwsze, ktore nie przedstawia go jako kurdupla, wiejskiego glupka, kartofla, irasiada czy benhauera. Czytam wpisy salonowcow, ktorzy do wczoraj w mniej lub bardziej niewybrednych slowach zarzucali mu wszystko, od zlej woli, przez mongolizm do kokluszu. I dziwie sie, jak bardzo latwo jest im podpiac sie pod narodowa zalobe, gdy - jesli wierni swym idealom byc mieli - powinni skakac w gore z radosci. W koncu osiagneli swoj cel, w koncu dorznieta zostala wataha. Z Prezydentem lecieli ludzie, przeciwko ktorym oni od lat judzili, zacierali rece, gdy banda Ryzego eliminowala jednego sprawiedliwego po drugim. Wasserman. Kurtyka. Bohaterowie mojej a nie ichniej bajki.
Wara im od falszywego zalu i krokodylich lez. Wara im, lotrom i kanaliom. Wypada im radowac sie, do nich teraz Polska nalezy. Gotowa na gwalt. Juz bez zadnych obroncow...
Inne tematy w dziale Polityka