wiesława wiesława
516
BLOG

Abp Głódź o „Ince”

wiesława wiesława Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

 „Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wsi polskich. My walczymy za świętą sprawę, , za wolną, niezależną, sprawiedliwą i prawdziwie demokratyczną Polskę.  My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały naród (…) my chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej”.

(z odezwy 5. Brygady Wileńskiej AK, rozprowadzanej na początku 1945 roku)

Te słowa majora Zygmunta Szendzielorza-Łupaszki przytoczył abp Sławoj Leszek Głodź w kazaniu wygłoszonym podczas Mszy św. sprawowanej przed salezjańskim kościołem pw. św. Jana Bosko w Gdańsku-Oruni. Na początku liturgii metropolita gdański odsłonił i poświęcił pomnik* legendarnej sanitariuszki z 5. Brygady Wileńskiej AK, Danuty Siedzikówny.

[….] Przyszło im dokonywać życiowych wyborów w nadzwyczaj trudnym okresie. Kiedy zachwiał się gmach ojczyzny. Kiedy wspólnota naszego narodu stanęła wobec zaskakujących wydarzeń. Bowiem u schyłku II wojny światowej Polska, najwierniejszy sojusznik antyhitlerowskiej koalicji, decyzją zwycięskich mocarstw została podporządkowana Związkowi Sowieckiemu. Utraciła wolność, niepodległość, a także ponad połowę swego terytorium. Rozpoczął się exodus tysięcy mieszkańców wschodnich województw Rzeczypospolitej. Trzeba było zostawić miejsca w których biegło życie pokoleń, rodzinne domy, świątynie, cmentarze. Szukać nowego miejsc osiedlenia na włączonych do Polski ziemiach zachodnich i północnych, także tu, w zniszczonym niemal doszczętnie Gdańsku.

Ale przecież nowym komunistycznym, narzuconym Polsce władzom nie udało się złamać stosu pacierzowego tysiącletniego, chrześcijańskiego narodu. Rzucić polskiej wspólnoty na kolana. Wymusić zgodę na nową sytuacje. Zainfekować ideologią obcą duchowi naszej ziemi.

Różne były formy społecznego oporu przed agresją nowego systemu. Dziś wspominamy rozpoczętą wtedy epopeję podziemia niepodległościowego. Epopeję Żołnierzy Wyklętych. Stawili zbrojny opór sowietyzacji ojczyzny. Podjęli walkę o jej suwerenność i niepodległość. Uczynili to z potrzeby serca. Z oczekiwania na zmianę sytuacji politycznej, jaką miały przynieść oczekiwane i zapowiadane wolne wybory. Nade wszystko w imię nadziei, także tej wywiedzionej z wiary świętej, ze słów Apostoła Pawła: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli” (Ga 5,1).

To wtedy w wielu miejscach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, także za nowym kordonem granicznym, na Wileńszczyźnie, w Ziemi Nowogródzkiej i Grodzieńskiej, poczęło się rozlegać wołanie: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Wołanie Żołnierzy Wyklętych – Żołnierzy Niezłomnych.

Nie chcieli Polski spod znaku sierpa i młota. Opanowanej przez system polityczny i ideologiczny głoszący fałszywe ideały sprawiedliwości, równości, braterstwa, wolności. Chcieli tej, którą znali, która ich kształtowała, której drogą szły pokolenia. Polski spod znaku orła w koronie. Spod znaku Maryi – Bogurodzicy Dziewicy. Wielu leśnych żołnierzy przytwierdzało do swych mundurów ryngrafy z Jej wizerunkiem.

 […]

Epopeja Żołnierzy Wyklętych. Przez lata wyszydzana, zakłamywana, zohydzana. Bandyci, zdrajcy, zaplute karły reakcji – tak Ich nazywano. Pozbawieni praw, tropieni, więzieni, mordowani. Ci, którzy wyszli z więzień byli szykanowani, inwigilowani, spychani na margines życia. Obywatele drugiej kategorii.

Ale przecież mówił Jezus: „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw” (Mk 4, 22). Przyszedł wreszcie ten czas, że prawda o drodze Żołnierzy Wyklętych, ich drodze, walce, cierpieniu poczęła być przywracana narodowej pamięci, rozpoznawana, dokumentowana, opisywana. Dzieje się to wysiłkiem wielu, przede wszystkim Instytutu Pamięci Narodowej.

W 1945 roku, w okresie największej aktywności niepodległościowego podziemia, ponad pół miliona ludzi tworzyło społeczność Żołnierzy Wyklętych. Dwadzieścia tysięcy walczyło w leśnych oddziałach, kolejnych kilkaset tysięcy w różnorodny sposób leśnych ludzi wspomagało: aprowizacją, schronieniem, łącznością, wywiadem. Dziś nie ma wątpliwości, że był to wielki powstańczy zryw.

Liczebność leśnych żołnierzy z biegiem lat malała. W efekcie akcji podejmowanych przez wojska NKWD, jednostki UB, KBW, MO. Także wydarzeń zewnętrznych: braku reakcji mocarstw zachodnich na sfałszowane wybory do Sejmu Ustawodawczego, ogłoszenia amnestii. Niezłomni trwali. Wierni – do końca. Ostatni z Żołnierzy Wyklętych, Józef Franczak „Lalek”, poległ w październiku 1963 roku.

A wymiar ich ofiary rzuconej na stos polskiej wolności? Z rąk polskich i sowieckich komunistów zginęło ich ok. 8 600. 5 tysięcy skazano na karę śmierci. Ponad połowę tych kar wykonano. W obozach i więzieniach ponad 20 tysięcy poniosło śmierć. To wciąż niepełne dane.

„Gdzie są ich groby, Polsko! Gdzie ich nie ma! Ty wiesz najlepiej – i Bóg wie na niebie” - słowami poety Artura Oppmana pytał przed laty św. Jan Paweł II, patrząc na warszawski grób Nieznanego Żołnierza.

A gdzie wasze groby Żołnierze Wyklęci? W kloacznych dołach, więziennych piwnicach, w zamaskowanych leśnych jamach, w zakątkach komunalnych cmentarzy. Bywa, że przykryte innymi grobami, niekiedy waszych oprawców, jak to ma miejsce na warszawskich Powązkach, na tzw. Łączce. Także te wciąż niezlokalizowane. Gdzie szukać grobów ofiar obławy augustowskiej w lipcu 1945 roku? Największej liczbowo zbrodni dokonanej na naszych rodakach po II wojnie światowej. Około sześciuset aresztowanych, przepadłych bez śladu. Zginęli, bo byli Polakami. Tak ujmuje ich los napis na symbolicznej mogile w Gibach u wrót Puszczy Augustowskiej.

Ale przecież nie zatrzasnęła się na głucho polska ziemia. Trwają poszukiwania. W wielu miejscach odnajdywane są doczesne szczątki naszych braci, wrzuconych do bezimiennych mogił. W Warszawie, Wrocławiu, Białymstoku, innych miastach.

Także u nas, w Gdańsku, na Cmentarzu Garnizonowym, gdzie chowano więźniów z aresztu przy ul. Kurkowej. Prowadził tam prace zespół Pana profesora Krzysztofa Szwagrzyka. To tam pochowano „Inkę”, Z badan archiwalnych wynika, że w Gdańsku wykonano 25 egzekucji na Żołnierzach Wyklętych. Chylimy głowy przed trudem archeologów, którzy z pietyzmem wydobywają szczątki bohaterów, przed profesjonalizmem antropologów i genetyków, którzy podejmują trud ich identyfikacji.

Długo czekali na swe pogrzeby. Godne ich ofiary. W ich intencji płynie i płynąć będzie do Pana Wieków nasza modlitwa o światłość wiekuistą dla nich, o „niewiędnący wieniec chwały” (1 P 5,4). To dla nich w narodowe rocznice będą brzmieć wojskowe werble. Dla żołnierzy polskiej wolności poległych na polu chwały.

[….]

Danuta Siedzikówna, pseudonim „Inka”. Przyszła na świat w 1928 roku. Jej rodzinny dom to leśniczówka w Olchówce koło Narewki. W podlaskiej, leśnej krainie, w pobliżu ostępów Puszczy Białowieskiej. W czasach jej dzieciństwa nie umilkły jeszcze echa leśne powstania styczniowego. W tamtej podlaskiej okolicy wciąż żywa była legenda ostatniego powstańczego generała, księdza Stanisława Brzóski straconego w 1865 roku na rynku w Sokołowie Podlaskim.

Wzrastała w polskim, katolickim domu. Ojciec Danuty, Wacław, leśniczy, niegdyś student w Petersburgu, zesłany w 1913 roku na Syberię za udział w konspiracji niepodległościowej, wrócił stamtąd dopiero po 13 latach. Matka, Eugenia z Tymińskich, była spokrewniona z rodziną Piotra Orzeszki, męża pisarki Elizy Orzeszkowej.

Wojna zburzyła ład życia. Ojciec Danusi został wywieziony przez NKWD pod Krasnojarsk. Po umowie Sikorski-Majski żołnierz Armii gen. Andersa. Zmarł na jej szlaku w Iranie. Matka w czasie okupacji niemieckiej wstąpiła do AK. Aresztowana i stracona w 1943 roku w lesie pod Białymstokiem. To, co zostało Danusi to dwie siostry, babcia i Polska. Jakiś czas uczyła się w salezjańskiej szkole w Różanymstoku, sławnym na Podlasiu sanktuarium Maryjnym. Wzorem matki także wstąpiła do AK.

Tuż po wojnie aresztowana przez UB, szczęśliwym trafem została odbita przez patrol akowski. Rozpoczęła służbę sanitariuszki w niezłomnej 5. Wileńskiej Brygadzie majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Wiosną 1946 roku, wraz z oddziałem znalazła się w północnej Polsce. Uczestniczyła w walkach z grupami operacyjnymi UB, MO i KBW. Nie posiadała broni. Podczas akcji bojowych udzielała pomocy zarówno rannym partyzantom, jak i milicjantom. W lipcu 1946 roku został wysłana do Gdańska, m.in. po lekarstwa i medykamenty. Rankiem 20 lipca na skutek zdrady została aresztowana, osadzona w więzieniu przy ul. Kurkowej.

Przeszła okrutne śledztwo. Nikogo nie wydała. Niczego nie ujawniła. W wyniku fałszywych zeznań została oskarżona m.in. o to, że wydała polecenie zastrzelenie dwóch funkcjonariuszy UB podczas akcji w Tulicach pod Sztumem.

3 sierpnia 1946 roku została skazana na śmierć. Wyrok na niej i na Feliksie Selmanowiczu, „Zagończyku”, żołnierzu Łupaszki został wykonany 28 sierpnia. Przed egzekucja była spokojna, pogodzona ze swym losem. Takie świadectwo zostawił spowiednik skazańców ks. Marian Prusak, pełniący wtedy posługę w kościele garnizonowym pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Oboje nie pozwolili sobie zawiązać oczy. Ucałowali krzyż. Padł rozkaz: „Po zdrajcach narodu polskiego, ognia”. Danusia zdążyła krzyknąć: „Niech żyje Polska”. Za sześć dni skończyłaby 18 lat. […]

 

Cała homilia abpa Slawoja Leszka Głodzia jest dostępna na stronie:

http://ekai.pl/diecezje/gdanska/x91801/abp-glodz-o-ince-moze-byc-wzorem-i-patronka-polskiej-mlodziezy-dokument/

 

* Pomnik wykonał Andrzej Renes, autor wielu rzeźb pomnikowych, m.in. pomnika kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, drzwi wejściowych do Katedry Wojska Polskiego w Warszawie.

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo