wiesława wiesława
4930
BLOG

Pomniki imperialnej pychy i nienawiści

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 182

 Wczoraj jeden z blogerów nadających z RFN desperacko rozdarł szaty w obronie obecności w warszawskim pejzażu budynku zwanego Pałacem Kultury i Nauki im Józefa Stalina (potoczna nazwa: „Pekin”). https://www.salon24.pl/u/alpejski/910580,gumkowanie-polski

Ubolewał przy tym nad naszym, czyli Polaków, barbarzyństwem, które już wcześniej dało znać, kiedy „postanowiono zacierać ślady bytności tam [tj. na Wawelu]  jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości, jakim był niewątpliwie Hans Frank”. Zdaniem tego blogera, obowiązkiem Polaków jest zachowanie wszystkich „pamiątek” po najeźdźcach, którzy zniewoliwszy i usunąwszy polskie państwo z mapy Europy, usiłowali nas eksterminować i wdeptać w ziemię. W ten sposób ów bloger zakwestionował suwerenne prawo Polaków do kształtowania przestrzeni publicznej swego kraju i do oceny jego historii.  

Za kilka dni, 20 listopada (8 listopada „starego stylu”), minie 120 lat od odsłonięcia w Wilnie pomnika Michaiła Murawiowa, carskiego gubernatora w latach 1863-1865, któremu na Litwie nadano przydomek „Wieszatiel”. Ten przydomek gubernator otrzymał za krwawe rozprawienie się z uczestnikami Powstania Styczniowego. On sam w swoich pamiętnikach podaje, że efektem jego rządów w Wilnie było „128 powieszonych, 9361 skazanych do ciężkich robót, do rot aresztanckich, wysyłanych na Sybir, 4096 wysyłanych do Rosji”. Ponadto Murawiow zastosował również takie represje jak: konfiskata kościołów, klasztorów, majątków, zakaz drukowania książek litewskich, usunięcie ze szkoły litewskiego i polskiego języka, usunięcie Litwinów i Polaków od urzędów. W ramach represji konfiskowano majątki uczestników powstania, a osobom podejrzanym politycznie, mimo braku dowodów i wyroków sądowych, nakazywano sprzedaż majątków Rosjanom. Własność ziemska pozostała w polskich rękach została obłożona dodatkowym podatkiem w wysokości 5% rocznego dochodu. Nastąpiła pełna rusyfikacja – zakaz jakichkolwiek napisów w języku polskim, w szkołach język polski wycofano nawet z lekcji religii. „Wieszatiel” budował i odbudowywał świątynie prawosławne i zamykał kościoły oraz klasztory katolickie. W następstwie takiej polityki w drugiej połowie XIX wieku Wilno stało się typowym, gubernialnym miastem rosyjskim — bez kanalizacji i wodociągu, ale za to z dorożkarzami ubranymi w moskiewskie tułupy. I rozwieszonymi w miejscach publicznych tabliczkami, przypominającymi, na wszelki wypadek, że „gaworit’ po polski wospreszczajetsja”.

 Po zakończeniu swojego krwawego dzieła na Litwie, „Wieszatiel” wrócił do Rosji; zmarł 12 września 1866 r. w Petersburgu.

Dla Polaków oraz Litwinów Murawiow stał się synonimem okrucieństwa i wielkorosyjskiego nacjonalizmu. Także przez wielu współczesnych sobie Rosjan był traktowany z odrazą, albo co najmniej z rezerwą. Wg historyka Ludwika Bazylowa „Społeczeństwo rosyjskie, które nie darzyło wtedy Polaków sympatią odniosło się wtedy do Murawiowa z pogardą, ale ... nie całe, nie wszyscy”. Część rosyjskiego społeczeństwa darzyła Murawiowa uznaniem - rosyjscy poeci Mikołaj Niekrasow i Fiodor Tiutczew i poświęcili mu swoje wiersze, pojawił się także pomysł wybudowania nowej cerkwi na jego cześć. Zainicjowano nawet zbiórkę pieniędzy na tę cerkiew, sam jednak Murawiow uznał tę inicjatywę za przesadną i polecił przekazać zebrane pieniądze na remont cerkwi św. Mikołaja Cudotwórcy w Wilnie. Mimo to, w 1895 r. wileńskie Bractwo św. Ducha, zrzeszające rosyjskich urzędników w Wilnie, upamiętniło Murawiowa nowo zbudowaną cerkwią usytuowaną przy ul. Kalwaryjskiej na Śnipiszkach, która otrzymała imię jego patrona — Archanioła Michała. Jednocześnie wśród mieszkających w Wilnie Rosjan pojawiła się inicjatywa wzniesienia Murawiowowi pomnika. Utworzono społeczny komitet, który w 1889 roku zwrócił się do ówczesnego generał-gubematora Iwana Kachanowa z prośbą, ażeby ten wystąpił do Aleksandra III o zgodę na rozpisanie ogólnorosyjskiej zbiórki funduszy na budowę pomnika „Wielkiego Rosjanina”. W uzasadnieniu pisano: „(…) żeby na wieki wieczne upamiętnić dzieło historyczne Michaiła Nikolajewicza Murawjowa, który utrwalił tu początki rosyjskości”. 7 marca 1891 Kachanow otrzymał zgodę cara, który polecił utworzyć specjalny komitet nadzorujący całość przedsięwzięcia. W ciągu 7 lat zebrano na ten cel w całej Rosji około 60 tys. rubli.  

Inicjatywa budowy pomnika, przyjęta z zadowoleniem przez rosyjskich nacjonalistów, spotkala się z krytyką środowisk liberalnych. Gazeta „Russkij Wiestnik” pisała: „Chociaż sprawność zbiórki funduszy i darów jasno wskazywała, że pamięć o hr. Michaile Mikołajewiczu jest Rosji droga, to jednak nasza liberalna prasa, internacjonałowie i rosyjscy polonofile nie zaprzestali gazetowych wypadów przeciwko pomnikowi oraz snucia skrytej i nieudolnej intrygi. W sposób szczególny ta jawna i skryta wrogość do hrabiego Murawiowa przejawiła się w czasie dokonywania wyboru miejsca usytuowania pomnika. Podczas gdy jego czciciele pragnęli widzieć ten pomnik na placu Katedralnym lub Teatralnym — inni wskazywali na miejsce dość odosobnione, a mianowicie skwer między pałacem generała-gubematora a domem dla psychicznie chorych; jeszcze inni z kolei sugerowali plac na Łukiszkach, gdzie w latach sześćdziesiątych odbywała się kaźń buntowników”. (W 1863 roku na placu Łukiskim, największym wówczas placu Wilna, z rozkazu Murawiowa postawiono szubienice, na których powieszono Zygmunta Sierakowskiego i Konstantego Kalinowskiego).

Spór o lokalizacje pomnika rozstrzygnął car Mikołaj II, wskazując jako miejsce jego postawienia nie najbardziej eksponowany plac Katedralny, lecz skwer przed pałacem generał-gubernatora. Mikołaj II wybrał także projekt pomnika, przedstawiający odlaną z brązu figurę Murawiowa w skali 1:1, osadzoną na granitowym piedestale opatrzonym inskrypcją: „Graf M.N. Murawiow, 1863-1864” (autorzy projektu: akademik Michaił Czyżow i artysta-rzeźbiarz Iwan Griaznow).

Uroczystości zainstalowania pomnika były rozciągnięte w czasie - 3 października 1897 miała miejsce uroczystość położenia fundamentów pod pomnik. Z tej okazji do komitetu budowy pomnika napłynęły telegramy okolicznościowe m.in. od najstarszego wnuka „Wieszatiela”, ministra spraw zagranicznych — Michaiła Murawiowa, jego krewnego ministra sprawiedliwości Mikołaja Murawiowa i spowinowaconego z nimi Mikołaja Murawiowa-Amurskiego. Dziękczynny telegram nadesłali również profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego (Platon Kułakowski, Eufemiusz Karski, Iwan Filewicz, Konstanty Grot, Aleksander Smirnow i Piotr Ziłow): „Całą duszą uczestniczymy w dzisiejszej uroczystości położenia fundamentu pod pomnik wielkiego męża stanu Rosji, hr. Michaiła Nikołajewicza Murawiowa, który uśmierzył bunt, uwolnił rosyjski kraj północno-zachodni od polsko-katolickiego jarzma i utwierdził tę oto prawdę, że kraj ten zawsze był i jest czysto rosyjski. Niech będzie błogosławiona pamięć wielkiego Rosjanina hrabiego Murawiowa”.

Ta inicjatywa profesury UW spowodowała, ze znaczna część studentów zaczęła bojkotować wykłady sygnatariuszy telegramu, co z kolei stało się przyczyna postępowań dyscyplinarnych, w wyniku których relegowano i udzielono nagany kilkuset studentom.

Potrzebny do budowy cokołu pomnika marmur przywieziono z Finlandii, a sam posąg z brązu odlano w Petersburgu. 8 listopada 1898 roku odbyło się uroczyste odsłonięcie pomnika, w którym uczestniczyli stryj carski, w.ks. Mikołaj Mikołajewicz, minister spraw wewnętrznych, Iwan Goremykin, kontroler państwowy, Tercjusz Filipow i krewny bohatera, minister sprawiedliwości, Mikołaj Murawiow. Wg sprawozdawcy „Russkogo Wiestnika”: „ponad sześciometrowy monument przedstawiał sobą majestatyczną figurę hrabiego z odkrytą głową, w mundurze, przy szpadzie i jednym orderze, opierającą się na sękatej lasce, którą on zwykle nosił z sobą z powodu swojej niedomogi. Ta zwyczajna poza hrabiego, to przenikliwe spojrzenie umiejące odgadywać i onieśmielać nieczyste sumienie nawet z wysokości piedestału, zdumiewały zadziwiającym podobieństwem”.

Jest rzeczą oczywistą, że uroczystość odsłonięcia pomnika Murawiowa, wzniesionego 35 lat po krwawo stłumionym powstaniu 1863 roku, była aktem czysto politycznym. Na kilka dni przed uroczystością carska żandarmeria zrewidowała piwnice w kamienicach okalających skwer przed pałacem, przetrząsano strychy, badano czy nie ma podkopu pod pomnik, postawiono przy nim wartę, a w dniu uroczystości sąsiednie domy i ulice obsadzono wojskiem. Władze bały się podłożenia bomby bądź zamachu na życie któregoś z dostojników, tym bardziej, że na dwa dni przed uroczystością PPS i Litewska Partia Socjaldemokratyczna rozkleiła i rozrzuciła w różnych miejscach swoje odezwy. W wydrukowanej w tajnej drukarni „Robotnika” odezwie PPS (której autorem był Józef Piłsudski) mieszkańcy Wilna mogli przeczytać: „W niedzielę Wilno będzie świadkiem niezwykłej parady. Roje pijawek, wysysających krew naszą — popi i czynownicy moskiewscy — obchodzić będą nadzwyczajną dla nich uroczystość — odsłonięcie pomnika Murawiowa- -Wieszatiela. To ich święto, słusznie bowiem składają oni hołd wdzięczności katowi Litwy. On pokrył szubienicami kraj cały, mordem i łupiestwem ujarzmił wydobywającą się z niewoli Litwę — oni z jego czynów korzystają, zbierają obfite żniwo z jego krwawego zasiewu. Niejeden z nich świnie by pasał u siebie, tutaj dzięki Murawiewowi jest panem życia i mienia podbitej ludności”

Uroczystość była szeroko komentowana w prasie rosyjskiej. Sprawozdawca prorządowej gazety petersburskiej „Nowoje Wriemia” przypomniał, że „na kwestię polską Murawiow zapatrywał się tylko z rosyjskiego punktu widzenia, a tego właśnie zabrakło wielu dobrym Rosjanom z tej epoki, którzy łączyli ją z kwestią ogólnosłowiańską i to na tak szerokich zasadach, że ginął w nich bezpośredni interes państwowy Rosji”. Z aprobatą przyjął także obecność na uroczystości wileńskiego biskupa Zwierowicza, jednak kategorycznie sprzeciwił się utworzeniu katolickich seminariów w Wilnie i Kownie.

Obecny na uroczystości marszałek szlachty wileńskiej hr. Adam Plater reprezentował polskich ugodowców, których zasadniczym pragnieniem było zrównanie w prawach zamieszkujących ziemie zabrane Polaków z ludnością całego imperium, czyli zniesienie popowstaniowych restrykcji i specjalnego prawodawstwa. Hipolit Korwin-Milewski zapisał w swoim dzienniku, że „inauguracja murawiowskiego pomnika, którego wstydziła się większość w kraju zamieszkałych Rosjan, przeszła prawie niepostrzeżenie” i że obecność na niej hr. Adama Platera, była podyktowana swoistym szantażem ze strony generał-gubematora, który miał go jakoby uprzedzić, że gdyby pozwolił sobie w tym dniu zachorować, „to by następstwa były ciężkie nie tylko dla jego stanowiska, lecz także dla Banku Ziemskiego” (hr. Plater był głównym udziałowcem tego banku).

Całkowicie odmienne zdanie o uroczystości miał Józef Piłsudski, który w socjalistycznym piśmie „Przedświt” napisał: „W istocie, jak pamiętam Wilno, a pamiętam je od bardzo dawna, nic dotychczas tak nie wstrząsnęło nerwów wilnian, jak pomnik Murawiowa. Oburzenie było tak powszechne i głębokie, że nawet przesławna Rada miejska, filisterska do szpiku swych kości, odważyła się stawić opór i odmówiła gubernatorowi, gdy ten zaproponował przechrzcie przedmieście Śnipiszki na Murawiewskoje”.

W aktach prokuratury wileńskiej znalazła się jeszcze odezwa wydana przez bliżej nieokreśloną „Kijowską Radę Związkową Zjednoczonych Ziomkostw i Organizacji”. Datowana 7 listopada 1898 głosiła ona, że wystawiając Murawiowowi pomnik „rząd oddał w ten sposób cześć uśmierzycielowi powstania i wyraził pełną solidarność z zasadą gnębienia i poniżania jednego narodu przez drugi”.

Podczas odsłonięcia pomnika Murawiowa rządy w Wilnie sprawował generał-gubernator Trocki. Z jego inicjatywy 9 lipca 1898 roku, a więc na kilka miesięcy przed uroczystością odsłonięcia pomnika, Mikołaj II wyraził zgodę na urządzenie w budynku wileńskiej Biblioteki Publicznej muzeum, w którym gromadzone byłyby pamiątki po Murawiowie ”Wieszatielu”. Gen. Trocki był także pomysłodawcą wzniesienia w Wilnie pomnika carycy Katarzyny II, w celu upamiętnienia setnej rocznicy przyłączenia terenów litewskich do Rosji. Także i w tym przypadku car wyraził zgodę na uczczenie pamięci „wielkiej sprawczyni powrotu do Rosji oderwanego od niej kraju białoruskiego”.

Pomnik carycy Katarzyny II, dłuta wileńskiego rzeźbiarza Marka Matwiejewicza Antokolskiego, odsłonięto 23 września 1904 roku na Placu Katedralnym. Po lewej stronie (od katedry) został utworzony skwer z pomnikiem, obsadzony drzewami i ogrodzony żeliwnym ogrodzeniem. Pomnik jest ostatnim dziełem tego rzeźbiarza, który zmarł w 1902 r. nie doczekawszy się uroczystości odsłonięcia. W dniu uroczystości, do udekorowanego flagami i łukami tryumfalnymi Wilna, przybył z Petersburga sam Wielki Książe Michał Romanow, brat cara Mikołaja II. Pierwotnie do Wilna miał przyjechać car, ale w ostatniej chwili zrezygnował podobno w obawie przed zamachem. O dziesiątej rano Michał Romanow został powitany na dworcu chlebem i sola przez władze cywilne i wojskowe miasta, a pół godziny później pojawił się na Placu Katedralnym, gdzie oczekiwało go duchowieństwo prawosławne i katolickie, oddziały wojska, delegacje różnych instytucji i urzędów, młodzież szkolna, a także wdowa po autorze pomnika.  

Na uroczystości przybyło również około sześćdziesięciu „obywateli ziemskich”, z marszałkiem szlachty wileńskiej hr. Adamem Platerem na czele. Wśród nich znajdowali się m.in. Józef Meysztowicz, Hipolit Korwin Milewski, Aleksander Chomiński, Konstanty Skirmunt, hr. Antoni Tyszkiewicz i jego brat Aleksander. Gubernator wileński ks. Piotr Światopełk-Mirski przez wiele miesięcy namawiał polskich ziemian do udziału w uroczystym odsłonięciu monumentu. Ziemianie zażądali w zamian za udział w tym upokarzającym spektaklu słowa honoru generał-gubernatora, że zrobi wszystko, by doprowadzić do uchylenia carskich ukazów sprzed 20 lat znacznie ograniczających prawo nabywania przez Polaków ziemi. Książę dał słowo kuszonym przez siebie rozmówcom, sugerując również swe przyszłe poparcie dla starań o polskie szkoły prywatne i o ulgi dla Kościoła katolickiego.

Z prawosławnego soboru w uroczystej procesji przybył abp Nikander, który wygłosił przemówienie, po czym nastąpił akt odsłonięcia pomnika. Po uroczystości uczestnicy udali się do pałacu Massalskich, będącego wówczas siedziba generał-gubernatorów wileńskich, na śniadanie, które wydał ks. Piotr Światopełk-Mirski, świeżo mianowany minister spraw wewnętrznych. O piątej kilkaset osób pojawiło się w Ogrodzie Bernardyńskim na przyjęciu wydanym na cześć cesarskiego brata przez marszałka hr. Adama Platera. Po tym przyjęciu Michał Romanow udał się na dworzec, skąd odjechał do Petersburga, natomiast w teatrze miejskim odbyło się przedstawienie poświęcone pamięci Katarzyny II.

Rosyjska prasa obszernie i szczegółowo opisywała wileńskie uroczystości, podkreślając, że udział Polaków świadczy o „uznaniu państwowości rosyjskiej”. „Agencja Rosyjska” uznała odsłonięcie pomnika za „jeszcze jeden krok do zbliżenia Polaków z Rosjanami” i powiadomiła petersburskie czasopisma, ze „Rosyjska, polska, litewska i żydowska ludność Wilna jednakowo wyrażała swoje uczucia i starała się wypowiedzieć swoją radość i jednomyślność”. Z wyraźną satysfakcją odnotowano fakt uczestniczenia w uroczystości „blisko 60 przedstawicieli najznakomitszych polskich rodów, [….] którzy chcieli przez to zaświadczyć o swej lojalności i swym szczerem pragnieniu, aby być całkowicie wiernymi poddanymi Cesarza Rosyjskiego, nadziei wszystkich słowiańskich ludów”.

Polskie gazety wychodzące w Wilnie nie poświeciły zbyt wiele uwagi tym uroczystościom, natomiast opinie, jakie pojawiły się w polskich gazetach ukazujących się w zaborze austriackim, były zdecydowanie negatywne. Polscy ziemianie, którzy przybyli na uroczystość odsłonięcia pomnika Katarzyny II mając nadzieję uzyskania pewnych ulg dla ludności polskiej, spotkali się z powszechnym potępieniem. Na długie lata przylgnął do nich epitet: „kataryniarze”. Udział w tych uroczystościach określano jako jedną z haniebniejszych kart naszych dziejów porozbiorowych, akt narodowego zaprzaństwa i upodlenia, obelgę wymierzoną narodowi przez tych, którzy się za jego członków uważają . Podkreślano, że uczestnicy tych uroczystości zamanifestowali bez zastrzeżeń, że godzą się nie tylko na panowanie rosyjskie, ale wszystkie gwałty i okrucieństwa z nim związane.

Jednocześnie zwracano uwagę, że korzyści polityczne przyobiecane polskim uczestnikom uroczystości przez ks.Piotra Światopełka-Mirskiego, mianowanego ministrem spraw wewnętrznych po zamachu na ministra Plewe, są niewspółmiernie niskie w porównaniu ze stratami moralnymi.

W lecie 1915 roku, ze względu na ofensywę wojsk państw centralnych, Rosjanie opuścili Wilno. Wojska rosyjskie stosowały taktykę pozostawiania za sobą „spalonej ziemi” – wszystko czego nie dało się wywieźć, niszczono i palono. W Wilnie przygotowania do ewakuacji ważniejszych urzędów, instytucji gospodarczych i finansowych rozpoczęły się w pierwszych dniach sierpnia 1915 roku.  

Zatrudniony w wileńskim oddziale Banku Ziemskiego Tadeusz Hryniewicz zapisał w swoim dzienniku:

„Wywiezione zostały do Moskwy wszystkie dzwony z kościołów katolickich i zdjęte zostały ze swoich piedestałów pomniki Katarzyny II, i Puszkina, i także wywiezione do Moskwy.”

Z pamiętnika Stanisława Aleksandrowicza, absolwenta II Państwowego Gimnazjum w Wilnie:

„Tymczasem władze rosyjskie wywoziły z Wilna archiwa i ewakuowały urzędy. Zabierano w głąb „matuszki Rossieji” pomniki. Znikł w ciągu tylko jednej nocy pomnik ”matuszki” Katarzyny II. Został po nim tylko cokół z ładnego różowego granitu. Wywieziono też z Cielętnika i popiersie Puszkina. Wilnianie chodzili patrzeć jak na grubej linie zawisł ciężki, bo brązowy, pomnik Murowiowa – Wieszatiela. Założono mu pętlę na szyje i podźwignięto figurę z cokołu. Prowizoryczny drewniany dźwig przeniósł figurę na wóz-platformę, na której zawieziono go na kolej.”

Taki był finał wileńskich pomników wyrażających dominację rosyjską nad podbitą Polską.

Niestety, wycofujący się Rosjanie nie zabrali ze sobą wszystkich postawionych przez siebie pomników rosyjskich bohaterów, feldmarszałków, generałów, i innych nadzorców okupowanej Polski. Większość tych pomników usunęli z terytorium II RP sami Polacy, nie zważając na ich rangę artystyczną, w niektórych przypadkach wysoką.

Taki los spotkał usytuowany na dziedzińcu Pałacu Namiestnikowskiego pomnik zdobywcy stolicy, feldmarszałka Iwana Paskiewicza, którego autorem był jeden z najwybitniejszych rzeźbiarzy rosyjskich XIX w. Nikołaj S. Pimienow. Warszawiacy usunęli ten pomnik w 1917 roku; reliefy z cokołu tego pomnika, przedstawiające różne etapy kariery feldmarszałka Paskiewicza prezentowane były w Muzeum Wojska Polskiego kilka lat temu. Podobny los spotkał inny kolosalny monument zaprojektowany przez Antonio Corraziego na Placu Saskim. Z nazwiskami siedmiu generałów polskich wiernych carowi, zabitych 29 listopada 1831 r. przez podchorążych.

Usunięto również postawiony w Częstochowie pomnik ku czci cara Aleksandra II oswobodziciela, dobroczyńcy, wreszcie męczennika zgładzonego w zamachu. Rosjanie postawili ten pomnik na Wałach Jasnogórskich, aby pielgrzymki przybywające do Jasnogórskiej Madonny były witane przez pomnik cara oswobodziciela chłopów.  W inskrypcjach umieszczonych na pomniku w języku polskim i rosyjskim powtórzono słowa z ukazu uwłaszczeniowego cara z dnia 19 lutego 1864 roku: Niech dzień ten będzie pamiętnym i dla włościan Królestwa Polskiego, jako dzień nastania nowej ich pomyślności. Umieszczony na szczycie Jasnej Góry na specjalnej platformie był dziełem znanego rosyjskiego artysty Aleksandra Opiekuszyna.

Także stojący na Placu Saskim w Warszawie Sobór Aleksandra Newskiego został przez Polaków rozebrany, ponieważ widziano w nim symbol panowania władzy rosyjskiej i utożsamiającego się z nim prawosławia.

Sto lat temu, usuwając te gigantyczne pomniki rosyjskiej pychy, polskie społeczeństwo demonstrowało suwerenność w kształtowaniu przestrzeni i suwerenność w ocenie prawdy historycznej. Dzisiejsi obrońcy sowieckich pomników Armii Czerwonej i usadowionego w centrum stolicy Pałacu im Stalina prezentują żałosny poziom moralny.



***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

• Leszek Jaśkiewicz, Sprawa pomnika Murawiowa „Wieszatiela” w Wilnie, Przegląd Historycz-ny, 87/3, 531-539, 1996,

Michał Murawiow (Wieszatiel), Wspomnienia, przeł. i oprac. Zbigniew Podgórzec i Paweł Wieczorkiewicz, Wydawnictwo „Zebra”, Warszawa 1990.

• Joanna Puchalska, Szlachcic polski Aleksander Meysztowicz, [w] Kresowi Sarmaci, Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2015,

Wilno i Wileńszczyzna w pamiętnikach z lat pierwszej wojny światowej, opracowanie wstęp i przypisy Małgorzata i Marek Przeniosło, Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, Kielce 2014

• Broszura „Głosy prasy polskiej o udziale sześćdziesięciu szlachciców litewskich w uroczystościach odsłoniecia pomnika Katarzyny w Wilnie”, Nakładem Komitetu Wydawniczego we Lwowie 1904 r. , z drukarni „Słowa Polskiego” pod zarządem J. Ziembińskiego http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=38086

• http://kurierwilenski.lt/2015/02/06/pomniki-wilenskie-czyli-wilno-w-pomnikach-2/

• http://e-civitas.pl/pomniki-imperialnej-architektury/



wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka