wiesława wiesława
1487
BLOG

Niespełnione marzenie płka Witalisa Skorupki

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 28


W połowie listopada 2018 roku Poczta Polska dostarczyła łodzianom broszurę zatytułowaną „Godność Niepodległej. Akcja #DEKOMUNIZACJA. Zmiana nazw ulic; łódzkie”. Jest to publikacja sfinansowana ze środków Polskiej Fundacji Narodowej; przedstawia nowych patronów ulic, ustanowionych w zarządzeniu zastępczym wydanym przez wojewodę łódzkiego, w związku z nie wykonaniem ustawowego obowiązku dokonania zmian nazw ulic przez jednostki samorządu terytorialnego (ustawa z dnia 1 kwietnia 2016 roku o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego).

Na mocy zarządzenia zastępczego wojewody łódzkiego zmienione zostały nazwy 44 ulic w województwie łódzkim, w tym 27 ulic w Łodzi. W wyniku tych zmian dokonanych przez wojewodę, mamy w Łodzi ulice wybitnych pisarzy i poetów – Zbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Ferdynanda Ossendowskiego, Jacka Bieriezina, Bułata Okudżawy, Leopolda Tyrmanda. Swoje ulice maja też aktorzy – Ira Aldridge, wybitny aktor szekspirowski, który zmarł w 1867 r. podczas swojej wizyty w Łodzi i spoczywa na łódzkim Starym Cmentarzu, oraz John Wayne, znany z ról w słynnych westernach („Dyliżans”, „Rio Grande”, „Alamo”, „Najdłuższy dzień”).

Nie będzie natomiast placu Lecha Kaczyńskiego – zmianie nazwy pl. Zwycięstwa na pl. Lecha Kaczyńskiego sprzeciwiła się część łódzkich radnych, głównie z klubów PO i SLD tworzących w ówczesnej Radzie Miejskiej koalicję. W ubiegłym tygodniu NSA „oddalił w środę skargę kasacyjną wojewody łódzkiego od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ws. skargi na zarządzenie zastępcze dotyczące nadania Placowi Zwycięstwa nazwy plac im. Lecha Kaczyńskiego”. Tym samym NSA utrzymał w mocy wyrok WSA, który w lipcu br. uchylił zarządzenie wojewody ws. nadania pl. Zwycięstwa nazwy pl. im. Lecha Kaczyńskiego.

Trzeba zaznaczyć, że nazwy wielu łódzkich ulic zmieniono jeszcze w latach 90. XX wieku. I tak ulica Marcelego Nowotki wróciła do starej nazwy Pomorska, ulica Karola Świerczewskiego ponownie stał się ulica Radwańską itd. Z parku im. Księcia Józefa Poniatowskiego zniknął obelisk wdzięczności dla Armii Czerwonej, natomiast na swoje miejsce na placu Katedralnym wrócił pomnik księdza Ignacego Skorupki, poległego 14 sierpnia 1920 roku w bitwie pod Radzyminem. Był to pierwszy w Polsce pomnik bohaterskiego kapłana, wystawiony przez władze Łodzi w dziesiątą rocznicę „cudu nad Wisłą”. Na czele komitetu organizacyjnego stanął wtedy bp Wincenty Tymieniecki, prace plastyczne zlecono prof. Franciszkowi Sługockiemu, a liternictwo i kompozycję całości rzeźbiarzowi Wacławowi Konopce. 15 sierpnia 1930 r. po uroczystym nabożeństwie odsłonięto i poświęcono monument na placu przed katedrą, w jego południowym narożniku, frontem do pobliskiej ul. Piotrkowskiej. W drugim narożniku istniał już wcześniej odsłonięty Grób - Pomnik Nieznanego Żołnierza. Przylegającą doń ulicę przemianowano z Placowej na Ks. Ignacego Skorupki. W listopadzie 1939 r. Niemcy zniszczyli pomnik, ale jego elementy przetrwały w podziemiach budynków diecezjalnych. Po 1945 r. władze nie dopuszczały do jego odbudowy, stanął powtórnie dopiero w 1989 r.

Grób ks. Ignacego Skorupki znajduje się na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Opiekuje się nim płk Witalis Skorupka, którego ojciec, Aleksander Skorupka, zmarły w wyniku obrażeń odniesionych w Powstaniu Warszawskim, był stryjecznym bratem księdza. W połowie lipca br. wydawnictwo Bellona opublikowało książkę: „Ja, Orzeł. Z Kedywu do celi śmierci”. Jest obszerny wywiad, który z płk Witalisem Skorupką, żołnierzem Armii Krajowej, przeprowadziła Beata Sławińska.

Witalis Skorupka w chwili wybuchu WW II miał 16 lat. Urodził się w Białymstoku, w 1938 roku zamieszkał z rodzicami w Warszawie. Mimo młodego wieku uczestniczył we wrześniowej obronie Warszawy. Następnie jako harcerz włączył się w działalność Szarych Szeregów. Do konspiracji trafił nieco później, gdy zamieszkał w gospodarstwie stryja w Stoku Lackim pod Siedlcami. We wspomnianej książce opowiada:

Byłem żołnierzem 22. pułku piechoty z 8. Dywizji Piechoty AK dowodzonego przez mjr. Mariana Zawarczyńskiego ps. „Ziemowit”. W ramach tego pułku działała kompania Kedywu, czyli dywersji. Służyłem właśnie w tej kompanii. Nasza kompania składała się z tzw. sekcji. Wraz z moimi dwoma kolegami Zygmuntem Kulisem ps. „Kula” oraz Miśkiem Pogonowskim stanowiłem jedną z sekcji likwidacyjnych, których zadaniem było eliminowanie wszelkiej maści konfidentów i osób niebezpiecznych.

Skorupka i jego koledzy z sekcji wykonywali wydane przez AK wyroki śmierci. Były to akcje wyjątkowo trudne, także psychicznie, i często budzące wielkie emocje.

1 kwietnia 1944 roku zlikwidował szefa siedleckiego Kripo SS Sturmscharführera Heinricha Krafta, kata siedleckiego getta i jego szofera Alfonsa Mantza. Tego dnia do siedleckiej spółdzielni „Rolnik” przybył 30-osobowy oddział AK pod dowództwem ppor. Czesława Dylewicza „Krukowskiego” w celu zdobycia zaopatrzenia. Oddział nie wiedział, że godzinę wcześniej inna polska grupa wojskowa dokonała w „Rolniku” akcji zaopatrzeniowej. Gdy akowcy rekwirowali towary, do spółdzielni przyjechał zaalarmowany już szef Kripo Heinrich Kraft. Osłaniający na zewnątrz grupę akowców kpr. Witalis Skorupka „Orzeł” nie tracąc zimnej krwi szybko poszedł za Kraftem do siedziby spółdzielni i oddał cztery strzały zabijając go na miejscu. Następnie zastrzelił szofera Krafta, Alfonsa Mantza. Gdy pracownicy magazynów zadzwonili na gestapo, żeby poinformować o śmierci szefa, ci wzięli to początkowo za żart primaaprilisowy. Za tę akcję Witalis Skorupka został odznaczony Krzyżem Walecznych.

Latem 1944 roku, gdy do Siedlec zaczęła się zbliżać Armia Czerwona, tamtejsza AK rozpoczęła przygotowania do akcji „Burza". W ostatniej chwili, gdy Niemcy zaczęli się wycofywać, polskie podziemie przystąpiło do akcji, oddziały AK wzięły udział w walkach o Siedlce. Po zdobyciu miasta Sowieci przystąpili do rozbrajania Polaków.

Żołnierze podziemia niepodległościowego byli traktowani przez Sowietów jako największa przeszkoda w zniewoleniu Polski. NKWD dysponowało listami do aresztowań, przygotowanymi przez członków Gwardii Ludowej oraz wywiad terenowy Polskiej Partii Robotniczej. Od wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie działał trybunał wojenny „Smiersza” (sowieckiego kontrwywiadu wojskowego). Funkcjonariusze NKWD i „Smiersza” od razu nawiązywali kontakty z komórkami organizacyjnymi komunistów w Polsce i zbierali od nich informacje o polskich oddziałach walczących z Niemcami. NKWD przejmowało także sieć konfidentów gestapo i Abwehrstelle – specjalistów w zwalczaniu polskiego podziemia. Zaraz potem przeprowadzano aresztowania, głównie żołnierzy AK i NSZ.

Część żołnierzy wcielono do armii Berlinga, część oficerów została wywieziona w głąb Związku Sowieckiego, część NKWD zamordowało na miejscu. Wielu żołnierzy AK i NSZ postanowiło, że w tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest się nie ujawniać i wrócić do konspiracji. Jednym z nich był Witalis Skorupka.

Jesienią 1944 roku Witalis Skorupka został zatrzymany przez patrol NKWD na ulicy Starowiejskiej w Siedlcach. Zdołał jednak uciec, zabijając dwóch funkcjonariuszy sowieckiej bezpieki. W 1945 miał trochę mniej szczęścia.

„Brałem udział w akcji wymierzonej w Urząd Bezpieczeństwa. Do strzelaniny doszło na Wybrzeżu Kościuszkowskim w Warszawie. Byłem tam w obstawie, w cywilnym ubraniu. Broniłem kolegi, swojego żołnierza z Kedywu. Zostałem ranny, enkawudziści przestrzelili mi prawe płuco. Znalazłem się w więzieniu przy ulicy Strzeleckiej na warszawskiej Pradze, gdzie urzędował Iwan Sierow, sowiecki generał; przyczynił się on do porwania i aresztowania 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, których następnie sądzono w Moskwie. Tutaj mieściła się też główna komenda NKWD. Przeszedłem wyjątkowo brutalne śledztwo i tortury urągające człowieczeństwu. Byłem lżony, bity i kopany. Polewano mnie lodowatą wodą w karcerze. Jednym z przesłuchujących był Józef Światło. Enkawudziści przesłuchiwali mnie po rosyjsku. Siedziałem w celi nr 1, tuż pod schodami razem z „Hardym” z Komendy Głównej Szarych Szeregów. Spędziłem tu pierwsze trzy miesiące. [….] Miałem kenkartę na konspiracyjne nazwisko Witold Orliński, jednak po blisko trzech miesiącach odkryli, że nazywam się Witalis Skorupka. Bałem się, że znajomość mojego nazwiska naprowadzi ich na ślad zabitych przeze mnie dwóch enkawudzistów w 1944 roku. […]”.

Z więzienia Przy ulicy Strzeleckiej Witalis Skorupka został przeniesiony do innego więzienia NKWD na ulicy 11 Listopada (tzw. „Toledo”). Siedział w celi, w której wcześniej był uwięziony jego dowódca, płk Lucjan Szymański „Janczar”, kawaler Orderu Virtuti Militari, inspektor Komendy Głównej AK. Podczas okupacji, za brawurowe akcje dywersji w Podokręgu AK Warszawa-Wschód, "Janczar" dwukrotnie odznaczył st.sierżanta Witalisa Skorupkę Krzyżem Walecznych.

"Janczar" został skazany na śmierć i zginął w więzieniu "Toledo" 5 marca 1945 roku. Pół roku później w tej samej celi został skazany na śmierć jego podwładny st. sierżant "Orzeł". Widział na ścianie napis "Janczar" i daty kolejnych dni (ostatnią 5 marzec).

9 listopada 1945 roku w więziennej celi odbył się tzw. proces kiblowy. „Rozprawa" trwała góra 20 minut. Skorupka jako „kontrrewolucyjny bandyta" został skazany na karę śmierci. Przesiedział w celi śmierci 36 dni, oczekując, że w każdej chwili mogą do niej wpaść oprawcy i wywlec go na korytarz. Słyszał, jak z sąsiednich celi wyprowadzają innych żołnierzy AK na egzekucje. Pewnego razu przyszli po niego. Skorupka przeżył rzecz straszną – pozorowaną egzekucję. 

W tym samym czasie kiedy Witalis Skorupka siedział w celi śmierci, w listopadzie 1945 r. odsłonięty został na Pradze pomnik „ku chwale bohaterów Armii Radzieckiej, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego”. Stanął tuż przy ul. Jagiellońskiej i Sierakowskiego, w bliskim sąsiedztwie katowni przy Strzeleckiej, Szwedzkiej, 11 Listopada oraz Cyryla i Metodego.

Byłem więziony w celi nr 5, siedziałem, czekając na wykonanie kary śmierci. W 18. dniu przeżyłem tam pozorowaną egzekucję ubrany w śmiertelne łachy niemieckie. W 30. dniu dowiedziałem się, że jestem ułaskawiony. Ale zawdzięczam to tylko temu, że zabiłem dwóch Niemców. Prokurator Żyd napisał o tym wydarzeniu, podkreślając, że śmierć poniosło z mojej ręki dwóch gestapowców, którzy likwidowali getto siedleckie. Ten zapis figurował w aktach do Bieruta, sugerując, że zasługuję na łaskę. Karę śmierci zmieniono mi w 1945 roku na 10 lat odsiadki. Odsiedziałem 8 lat, prawie 7 we Wronkach i rok w Warszawie. Z więzienia wyszedłem w 1953 roku.

Obecnie mieszka w Warszawie. W latach 80. działał w „Solidarności" w regionie Mazowsze. Po 1989 r. został zrehabilitowany przez Naczelny Sąd Wojskowy. Przez 12 lat pełnił funkcję prezesa Związku Więźniów Politycznych Skazanych na Karę Śmierci w Okresie Reżimu Komunistycznego, potem wiceprezesa Warszawskiego Oddziału Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego. Wielokrotnie podejmował starania o upamiętnienie żolnierzy podziemia niepodleglościowego zamordowanych w więzieniach NKWD na Pradze.

Ci, którzy byli mordowani w więzieniu praskim, leżą na kirkucie żydowskim i na Bródnie pod płotem, tak jak na powązkowskiej Łączce. Niektórzy mówią nawet, że jedni pochowani są także przy ul. Grochowskiej na cmentarzyku, na którym chowano ofiary epidemii. Do dziś nie ma miejsc upamiętniających te osoby. Jako prezes Związku Skazanych na Karę Śmierci walczyłem o upamiętnianie tych pomordowanych, ale z Urzędem ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, jak również z innymi instytucjami do tego powołanymi, nie da się dojść do porozumienia. Cały czas zależy mi na nagłośnieniu tego i uczczeniu tych nieupamiętnionych kolegów z więzienia praskiego. Tam nie ma nic poza pomnikiem i stwierdzeniem, że byli tu mordowani ludzie w 1944 i 1945 roku. Między innymi został tam powieszony kawaler Orderu Virtuti Militari, mój dowódca, płk Lucjan Szymański „Janczar”, inspektor Komendy Głównej AK, który dwa razy odznaczał mnie Krzyżem Walecznych. Aresztowano go prawie przy stole wigilijnym, bo 23 grudnia 1944 roku, a 5 marca 1945 roku już powieszono na drzewie, które nadal tam rośnie.

1 września 2008 r. w 69. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej podczas uroczystych obchodów Dnia Weterana w Pałacu Prezydenckim, Witalis Skorupka został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.

W 2016 roku, z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych został w 2016 roku awansowany przez ministra Antoniego Macierewicza na stopień pułkownika.

Mając 95 lat, w obszernym wywiadzie (Ja, Orzeł. Z Kedywu do celi śmierci) opowiedział o tym co przeżył. Mimo podeszłego wieku uczestniczy w spotkaniach z różnymi ludźmi, począwszy od młodzieży, po kibiców różnych klubów którym stara się przekazać prawdę historyczną.

Mam jeszcze trochę energii, więc staram się z nimi spotykać i opowiadać o tamtych czasach.

Obecnie zaangażował się w dekomunizację ulic i placów; napisał „Słowo Wstępne” do broszury o dekomunizacji ulic, wspomnianej na początku tej notki.

[…] Niemcy już w 1939 roku zaczęli przemianowywać ulice polskich miast. W Warszawie Plac Piłsudskiego nazwali Adolf Hitler Platz. Imieniem Hitlera nazwali Rynek Główny w Krakowie, ulice Świętojańską w Gdyni, ulice Piotrkowską w Łodzi. Nie zdążyli postawić pomników, bo przegrali wojnę, a „tysiącletnia” Rzesza trwała 12 lat.

Później, gdy z sowieckiego nadania rządzili Polską komunistyczni bandyci, to nazwali polskie ulice i place od imion swoich hersztów i szamanów , dat kolejnych zbrodni i zbrodniczych organizacji – stąd w Polsce pojawiły się nazwy ulic i placów ku czci Marksa, Lenina, Dzierżyńskiego, Stalina Nowotki, Świerczewskiego czy innych komunistycznych oprawców. Komuniści skazili polska ziemię pomnikami Dzierżyńskiego, Lenina czy monumentami wdzięczności dla armii sowieckiej albo „utrwalaczy władzy ludowej”.

Niestety – mimo tego, że Polska jest wolna i niepodległa, to ślady tej formy przemocy dokonanej na narodzie polskim, dalej są obecne w przestrzeni publicznej. Polskie samorządy w większości nie wykonały ustawy sejmowej o zmianie nazw ulic.

Akcja dekomunizacyjna trwa. I myślę, że moje marzenie o wolnej Polsce ziści się do końca, gdy ślady komunistycznej okupacji znikną do reszty i przywrócona zostanie godność Niepodległej.

Tego oczekuję od Państwa Polskiego!

Niestety, realizację tego marzenia płk Witalisa Skorupki uniemożliwiły orzeczenia Najwyższego Sądu Administracyjnego i działania podjęte przez Radę Miejską Warszawy. W rezultacie zamiast Lecha Kaczyńskiego znów w Warszawie będzie straszyć Armia Ludowa, Zbigniewa Romaszewskiego zastąpi przedwojenny sowiecki agent Teodor Duracz, Annę Walentynowicz – partyjniak i członek sowieckiego oddziału partyzanckiego Stanisław Wroński itd.

Spór o nazwy ulic, a mówiąc precyzyjnie, o ocenę komunizmu, będzie się jeszcze toczył. Płk Skorupka ps. „Orzeł’ w tym sporze zajął stanowisko już dawno.

Ja swoje rachunki za pakt Ribbentrop-Mołotow wyrównałem. Zastrzeliłem dwóch gestapowców i dwóch zbirów z sowieckiej bezpieki – powiedzial w jednym z wywiadów.

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1. „Godność Niepodległej. Akcja #DEKOMUNIZACJA. Zmiana nazw ulic”, broszura PFN, Warszawa 2018

2. https://wpolityce.pl/polityka/425280-w-lodzi-nie-bedzie-placu-im-lecha-kaczynskiego

3. Witalis Skorupka, Beata Sławińska, Ja, Orzeł. Z Kedywu do celi śmierci, Bellona, Warszawa 2018

4. https://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/942694/z-kedywu-do-celi-smierci

5. http://www.naszdziennik.pl/wp/105337,sad-mial-gotowy-wyrok.html

6. http://www.idziemy.pl/spoleczenstwo/wierny-tradycji-skorupkow/

7. http://kibole.pl/25878/skazany-na-kare-smierci


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka