Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
TURIA TURIA
371
BLOG

CZAS POCHYLIĆ SIĘ NAD LOSEM POLSKI I POLAKÓW PSEUDO POLITYCY

TURIA TURIA Rozmaitości Obserwuj notkę 1
23 gru 12 08:17 | Forbes
Forbes

Porwane złoto II RP

W 1939 r. ma­ją­tek Banku Pol­skie­go zo­stał wy­wie­zio­ny z oku­po­wa­ne­go kraju. Na za­wsze. Do dziś nie wia­do­mo, w czyje ręce tra­fi­ło 1208 drew­nia­nych skrzy­nek wy­peł­nio­nych po brze­gi sztab­ka­mi i wor­ka­mi monet ze złota.

Iza Pro­cyk-Le­wan­dow­ska/Onet

Mały tan­ko­wiec „Eoce­ne”, na­le­żą­cy do ame­ry­kań­skiej kom­pa­nii naf­to­wej So­co­ny Va­cu­um, za­wi­nął do portu w Kon­stan­cy 14 wrze­śnia 1939 roku. Ka­pi­tan stat­ku, 33-let­ni Bry­tyj­czyk Ro­bert Brett, zo­stał wcią­gnię­ty w wir dziw­nych wy­da­rzeń, które nie­speł­na rok póź­niej opi­sał w lon­dyń­skim „Sun­day Di­spatch”. Nie­zwy­kłą przy­go­dę ka­pi­ta­na ga­ze­ta opa­trzy­ła sen­sa­cyj­nym ty­tu­łem: „Po­rwa­łem Hi­tle­ro­wi 21 mln fun­tów szter­lin­gów”.

Oto jak swoje prze­ży­cia opi­sy­wał młody ka­pi­tan: „Nigdy nie mo­gło­by mi nawet przyjść na myśl, że pew­ne­go dnia będę miał w lu­kach mego stat­ku »Eoce­ne«, tan­kow­ca o 4216 to­nach wy­por­no­ści, wię­cej złota niż ja­ki­kol­wiek inny sta­tek przed­tem i praw­do­po­dob­nie – potem”.

Na tan­ko­wiec za­ła­do­wa­no do­ro­bek II Rze­czy­po­spo­li­tej: 1208 nie­du­żych drew­nia­nych skrzy­nek. Opa­sy­wa­ły je że­la­zne taśmy. Nie wszyst­kie miały uchwy­ty, co utrud­nia­ło no­sze­nie. Każda wa­ży­ła 60 ki­lo­gra­mów. W środ­ku znaj­do­wa­ły się albo szta­by złota wiel­ko­ści wy­dłu­żo­nej cegły, albo worki ze zło­ty­mi mo­ne­ta­mi.

– W Banku Pol­skim były szta­by roz­ma­ite­go po­cho­dze­nia i roz­ma­itych prób. Wśród nich także szta­by ze skarb­ca daw­nych Au­stro-Wę­gier. Po­sia­da­ły próbę 1000, a więc złoto zu­peł­nie czy­ste, bez do­miesz­ki – re­la­cjo­no­wał w 1966 r. na an­te­nie Radia Wolna Eu­ro­pa (RWE) Wła­dy­sław Bo­jar­ski z eskor­ty zło­te­go trans­por­tu.

Zyg­munt Kar­piń­ski, który za­kła­dał w 1924 r. Bank Pol­ski, a potem za­sia­dał w jego za­rzą­dzie aż do jego li­kwi­da­cji, w książ­ce „Losy złota pol­skie­go pod­czas II wojny świa­to­wej” bar­dzo szcze­gó­ło­wo opi­sał ban­ko­we za­so­by w dniu wy­bu­chu wojny. Pol­skie złoto było wtedy ogó­łem warte 463,6 mln zł (ok. 95 ton), czyli około 87 mln ów­cze­snych do­la­rów ame­ry­kań­skich. Złoto war­to­ści nieco ponad 100 mln zł (ok. 20 ton) było zde­po­no­wa­ne za gra­ni­cą, głów­nie we Fran­cji, An­glii, Szwaj­ca­rii i USA. Więk­szość znaj­do­wa­ła się jed­nak w Pol­sce. Złoto war­to­ści 193 mln zł (ok. 38 ton) prze­cho­wy­wa­no w skarb­cu w War­sza­wie, zaś szta­by warte 170 mln zło­tych (37 ton) spo­czy­wa­ły w od­dzia­łach w Brze­ściu, Lu­bli­nie, Sie­dl­cach i Za­mo­ściu.

Pierw­szy trans­port złota z War­sza­wy wy­sła­no do Brze­ścia 4 wrze­śnia 1939 r. au­to­bu­sa­mi Pań­stwo­wej Wy­twór­ni Pa­pie­rów War­to­ścio­wych. Z pu­bli­ka­cji „Wo­jen­ne losy pol­skie­go złota” dr. hab. Ja­nu­sza Wró­bla z łódz­kie­go od­dzia­łu In­sty­tu­tu Pa­mię­ci Na­ro­do­wej wy­ni­ka, że tego dnia u pre­mie­ra Fe­li­cja­na Sła­wo­ja-Skład­kow­skie­go zja­wi­ło się trzech puł­kow­ni­ków: Igna­cy Ma­tu­szew­ski i Adam Koc oraz były mi­ni­ster han­dlu Hen­ryk Floy­ar-Rajch­man. Ofi­ce­ro­wie od­po­wie­dzial­ni za nad­zór i ko­or­dy­no­wa­nie akcji otrzy­ma­li zgodę na wy­wie­zie­nie z Pol­ski ca­łe­go ban­ko­we­go złota.

13 wrze­śnia w Śnia­ty­niu przy gra­ni­cy z Ru­mu­nią ze­bra­no ca­łość złota „w sumie ok. 75 ton krusz­cu” – pisze dr Ja­nusz Wró­bel. „Z wy­jąt­kiem 3,8 ton złota war­to­ści ponad 22 mi­lio­nów zło­tych, które po­zo­sta­wio­no w Dub­nie do dys­po­zy­cji rządu pol­skie­go” – wy­li­cza hi­sto­ryk IPN.

W nocy z 13 na 14 wrze­śnia złoto za­ła­do­wa­no do 9 wa­go­nów to­wa­ro­wych, po­ciąg prze­kro­czył gra­ni­cę i ru­szył w kie­run­ku Kon­stan­cy. Wtedy do­szło do pierw­szej sy­tu­acji kry­zy­so­wej. Na miej­scu oka­za­ło się, że Niem­cy wpa­dli na trop pol­skie­go złota i chcą je na­tych­miast prze­jąć.

Nie­miec­ki am­ba­sa­dor w Bu­ka­resz­cie Wil­helm Fa­bri­cius na spo­tka­niu z Gri­go­re’em Ga­fen­cu, mi­ni­strem spraw za­gra­nicz­nych Ru­mu­nii, zło­żył pro­test prze­ciw­ko ła­ma­niu przez ten kraj neu­tral­no­ści. Nie­miec za­żą­dał, by Ru­mu­ni po­trak­to­wa­li pol­skie złoto jak ma­te­riał wo­jen­ny. Ru­muń­ski mi­ni­ster ura­to­wał skarb Rze­czy­po­spo­li­tej, uda­jąc, że nie ma po­ję­cia o trans­por­cie, ale obie­cał prze­pro­wa­dzić śledz­two w tej spra­wie. W ten spo­sób dał Po­la­kom czas na zor­ga­ni­zo­wa­nie trans­por­tu z Kon­stan­cy. Wtedy na ho­ry­zon­cie po­ja­wił się wła­śnie kpt. Ro­bert Brett. Był prze­ko­na­ny, że czeka go ru­ty­no­wy za­ła­du­nek pa­li­wa, tym­cza­sem od­wie­dził go kon­sul bry­tyj­ski, który po­pro­sił o za­bra­nie kil­ku­dzie­się­ciu ton pol­skie­go złota.

Pły­nąc do Stam­bu­łu i dalej ko­le­ją przez Bej­rut, a potem znowu drogą mor­ską, złoto do­tar­ło do Tu­lo­nu, tym razem na po­kła­dach dwóch szyb­kich nisz­czy­cie­li. Na po­cząt­ku paź­dzier­ni­ka 1939 r. skarb Rze­czy­po­spo­li­tej zna­lazł się pod kon­tro­lą rządu pol­skie­go. Złoto prze­wie­zio­no do Ne­vers nad Loarą w środ­ko­wej Fran­cji. Spo­czę­ło w pod­ziem­nym skarb­cu tam­tej­sze­go od­dzia­łu Banku Fran­cji.

Sy­tu­acja za­czę­ła się wy­my­kać spod kon­tro­li, gdy oka­za­ło się, że Fran­cu­zi prze­gry­wa­ją wojnę. 22 maja 1940 roku pol­ski rząd po­pro­sił An­gli­ków o wy­zna­cze­nie stat­ków pol­skich, które po­dej­mą się misji prze­wie­zie­nia skar­bu banku do Ame­ry­ki. Skrzy­nie wy­do­by­to ze skarb­ca w Ne­vers i znowu za­ła­do­wa­no do wa­go­nów to­wa­ro­wych.

Złoto do­tar­ło do portu Lo­rient na krą­żow­nik „Vic­tor Schölcher” 16 czerw­ca 1940 roku. Tego dnia rząd fran­cu­ski zde­cy­do­wał się na ka­pi­tu­la­cję. Pol­skie złoto kon­wo­jo­wał już wtedy tylko jeden Polak, dy­rek­tor war­szaw­skie­go od­dzia­łu Banku Pol­skie­go Ste­fan Mi­chal­ski. Był świę­cie prze­ko­na­ny, że sta­tek pły­nie do Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Szyb­ko oka­za­ło się jed­nak, że okręt przy­bił do portu w Ca­sa­blan­ce, a po kilku dniach złoto wy­ru­szy­ło w dal­szą po­dróż – do Da­ka­ru.

W tym cza­sie wła­dze pol­skie prze­nio­sły się do Lon­dy­nu. W spra­wie złota ge­ne­rał Wła­dy­sław Si­kor­ski in­ter­we­nio­wał u pre­mie­ra Win­sto­na Chur­chil­la, który obie­cał, że bry­tyj­ska ma­ry­nar­ka wo­jen­na za­trzy­ma fran­cu­ski trans­port z pol­skim skar­bem. Pro­blem po­le­gał na tym, że nikt nie wie­dział, gdzie złoto za­gi­nę­ło. Do­pie­ro 30 czerw­ca do­tar­ła do Lon­dy­nu de­pe­sza dy­rek­to­ra Mi­chal­skie­go nada­na w kon­su­la­cie an­giel­skim w Da­ka­rze z in­for­ma­cją, że w por­cie tym roz­ła­do­wa­no skarb Banku Pol­skie­go. Fran­cu­zi, oba­wia­jąc się ewen­tu­al­nej próby od­zy­ska­nia złota przez ma­ry­nar­kę bry­tyj­ską, wy­sła­li je w głąb kraju. Skrzy­nie wy­wie­zio­no 800 km w głąb afry­kań­skie­go lądu i zło­żo­no w bu­dyn­ku ad­mi­ni­stra­cyj­nym przy dwor­cu ko­le­jo­wym mia­stecz­ka Kayes (obec­nie Re­pu­bli­ka Mali).

Złota nie prze­ję­li Niem­cy, zna­la­zło się jed­nak w rę­kach rządu Vichy, który współ­pra­co­wał z III Rze­szą i nie chciał się na­ra­żać. Pol­skie pań­stwo de facto stra­ci­ło skarb.

– Nie widzę moż­li­wo­ści od­zy­ska­nia złota – iry­to­wał się gen. Si­kor­ski pod­czas roz­mo­wy z płk. Ada­mem Kocem, od­po­wie­dzial­nym za los pol­skie­go skar­bu, który oso­bi­ście re­la­cjo­no­wał to spo­tka­nie we wspo­mnia­nej au­dy­cji RWE.

Wtedy ofi­cer wpadł na po­mysł, żeby w Sta­nach Zjed­no­czo­nych zło­żyć pozew prze­ciw­ko rzą­do­wi fran­cu­skie­mu i do­pro­wa­dzić do za­trzy­ma­nia fran­cu­skie­go złota zde­po­no­wa­ne­go w ame­ry­kań­skich ban­kach w ra­mach za­bez­pie­cze­nia pol­skich in­te­re­sów. Stro­nę pol­ską re­pre­zen­to­wa­ła kan­ce­la­ria Sul­li­van & Crom­well. Do­pro­wa­dzi­ła do tego, że Ame­ry­ka­nie zgo­dzi­li się, by do­stęp do fran­cu­skie­go złota zo­stał za­blo­ko­wa­ny w banku fe­de­ral­nym w Nowym Jorku.

Rząd mar­szał­ka Pétaina na pozór nie ule­gał są­do­wej pre­sji, ale nie wydał Niem­com pol­skie­go skar­bu. Do­pie­ro Fran­cu­ski Ko­mi­tet Na­ro­do­wy gen. Char­les’a de Gaul­le’a w paź­dzier­ni­ku 1941 roku za­warł z rzą­dem gen. Si­kor­skie­go układ, w któ­rym Fran­cu­zi zo­bo­wią­zy­wa­li się do zwro­tu krusz­cu.

W stycz­niu 1944 r. pol­scy urzęd­ni­cy ban­ko­wi do­tar­li do Da­ka­ru, a wkrót­ce do po­ło­żo­nej w głębi kraju miej­sco­wo­ści Kayes, gdzie w pil­nie strze­żo­nym bu­dyn­ku ad­mi­ni­stra­cji kolei prze­cho­wy­wa­no skarb Banku Pol­skie­go. Wkrót­ce skrzy­nie złota prze­wie­zio­no do fortu w Da­ka­rze, ko­mi­syj­nie prze­ję­li je Po­la­cy. Po czte­rech la­tach złoto wró­ci­ło do pra­wo­wi­tych wła­ści­cie­li. Rząd na uchodź­stwie zde­cy­do­wał, żeby skarb Banku Pol­skie­go po­dzie­lić na trzy czę­ści i roz­lo­ko­wać w Nowym Jorku, Ot­ta­wie i Lon­dy­nie.

Wy­da­wać by się mogło, że w tym miej­scu burz­li­we losy złota II RP się koń­czą, ale tak nie jest. Nie wia­do­mo bo­wiem, jak skarb Banku Pol­skie­go zo­stał po­dzie­lo­ny i co się z nim tak na­praw­dę stało. Lek­tor Radia Wolna Eu­ro­pa, które w 1966 roku nada­ło trzy­czę­ścio­we słu­cho­wi­sko do­ku­men­tal­ne o lo­sach pol­skie­go złota w cza­sie II wojny świa­to­wej „Epo­pea pol­skich ar­go­nau­tów”, la­ko­nicz­nie stwier­dził, że ok. 80 ton w szta­bach i mo­ne­tach nie po­wró­ci­ło nigdy do Pol­ski. We­dług RWE po­zo­sta­ło ono w ban­kach za­chod­nich, aby jego rów­no­war­tość w róż­nych for­mach słu­ży­ła od­bu­do­wie zruj­no­wa­ne­go wojną kraju. Na­to­miast 11 ton złota za­trzy­ma­ła Wiel­ka Bry­ta­nia jako po­kry­cie wy­dat­ków ło­żo­nych przez nią pod­czas wojny na cy­wil­ne po­trze­by pol­skie.

We­dług dr. Ja­nu­sza Wró­bla z IPN zło­tem Banku Pol­skie­go „za­opie­ko­wa­li się” pol­scy ko­mu­ni­ści. Za po­mo­cą róż­nych ope­ra­cji prze­ję­li ma­ją­tek II RP na rzecz Skar­bu Pań­stwa, co w końcu do­pro­wa­dzi­ło do cał­ko­wi­tej li­kwi­da­cji w 1952 r. Banku Pol­skie­go. Jego funk­cję prze­jął utwo­rzo­ny przez ko­mu­ni­stów Na­ro­do­wy Bank Pol­ski. Rolę głów­ne­go dys­po­nen­ta zło­te­go skar­bu od­gry­wał Hi­la­ry Minc, jeden z naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków Bo­le­sła­wa Bie­ru­ta i głów­ny spec od go­spo­dar­ki. Ale ile wydał i na co do­kład­nie? Nie wia­do­mo. Część do­ku­men­ta­cji prze­ka­za­nia tego skar­bu do ko­mu­ni­stycz­nej Pol­ski znaj­du­je się w Ar­chi­wum Akt No­wych w War­sza­wie. Ale jak twier­dzi Krzysz­tof Kopeć, pro­wa­dzą­cy por­tal po­świę­co­ny go­spo­dar­czej hi­sto­rii Pol­ski, nie jest to „in­wen­tarz kart­ko­wy bez ewi­den­cji’’. Jego zda­niem z tej do­ku­men­ta­cji wy­ni­ka, że przy­własz­czo­ne przez ko­mu­ni­stów złoto sta­no­wi­ło za­le­d­wie uła­mek skar­bu (ok. 10 proc.) zde­po­no­wa­ne­go w Da­ka­rze. Co z resz­tą? Nie wia­do­mo.

Nie wia­do­mo też, co się stało z 20 to­na­mi złota Banku Pol­skie­go, które znaj­do­wa­ło się w de­po­zy­tach za­gra­nicz­nych przed wy­bu­chem II wojny świa­to­wej. Na co zo­sta­ły wy­da­ne 3,8 ton złota, które po­zo­sta­wio­no w 1939 roku w Dub­nie do dys­po­zy­cji rządu pol­skie­go? Hi­sto­ria złota Banku Pol­skie­go wciąż po­zo­sta­je nie­do­koń­czo­na i czeka na grun­tow­ne ba­da­nia na­uko­we, opar­te na pra­cach ar­chi­wal­nych. Nie tylko w Pol­sce.

Woj­ciech Sur­macz

23 gru 12 08:17 | Forbes |Zobacz pełną wersję artyk

 

 


 
 

 

TURIA
O mnie TURIA

Bezpartyjny humanista z chorym sercem, ale zawsze wrażliwym na los innych! Nie znoszącym bufonady, zarozumialców,klakierów,kłamców i nieudaczników we władzach państwowych i samorządowych ! Domagam się szybkiej wymiany pokoleniowej rządzących na nasze dzieci i wnuki - dobrze wychowanych i wykształconych!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości