Matka: Wszystko inaczej – mówiłaś przecież… a miało być… Wszystko inaczej.
Ostrożnie obiera ostatnie jabłko, piecze szarlotkę, dla Niego…
Ona: Wszystko miało być inaczej. Kraków, doktorat, spokój i samotnia. A ja – daleko od domu (a cóż jest domem?) – ostrożnie obieram ostatnie jabłko i piekę szarlotkę, dla Niego…
Matka: Martwię się córeczko. Martwię się, że z rozmarzonej intelektualistki staniesz się zimną…
Ona: Nie martw się, ja się nie martwię. Jestem i będę taka jak dawniej. Nie mam (tylko) czasu…
... moich słów Nasiona spadły na suchą Glebę i nie wyrosły. To moja wina. E.M.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura