Od dwóch dni sama. Wreszcie telefon – jak żyjesz? – pyta ciepły głos w słuchawce.
- Zimno, straszny wiatr…
- Zamknij okna.
- Zamknęłam…
- Jak wczorajsze spotkanie?
- Fajnie, bardzo fajnie, pytali o ciebie…
- Wracam jutro.
- To dobrze…
- Trzymaj się.
- Ty też, pa…
Może to za mało, może nie wystarcza tego ciepła ze słuchawki, co to nie „zgrzeje” w chłodny dzień, nie napełni ciepłem w mroźną noc. Ciepłem ani też nadzieją.
Może to za mało, żeby wiedzieć co jest prawdą, a co nie, żeby znać życiową alfę i śmiercionośną omegę.
Może to za mało, dla mnie, choć tak wiele dla kogoś drugiego.
A może tyle mi właśnie wystarcza.
Bo wiem, a kiedyś nie wiedziałam. I wierzę.
W coś, co – myślałam – nie istnieje, tak jak ten Ktoś…
... moich słów Nasiona spadły na suchą Glebę i nie wyrosły. To moja wina. E.M.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura