nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
96
BLOG

Kościoła katolickiego definicja rodziny

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Społeczeństwo Obserwuj notkę 31

...za mundurem panny sznurem, za sutanną całą bandą...


Najzabawniejszymi w niewesołej opowieści księżego dziecka o swoim dzieciństwie bez ojca wydają się być dwa fakty. Imię ojca (bez jego daty urodzenia i nazwiska) niezobowiązująco tkwiące sobie w dziecka metryce, i jego butne grożenie temuż dziecku procesem o stalking. Według księdza Jarosława, bo tak brzmi imię rozpłodowego księdza, jego córka tuż narodzinach była nadzwyczaj rozkoszną dziewczynką. Lecz jak już w następnym zdaniu dodaje, nie mógł jej traktować jak córki, ponieważ jakoby musiał zarabiać na rodzinę. Wow, też poczuliście wagę tego słowa? Nawiasem mówiąc niewykluczone, że niechcący w trakcie procesowania się o swoje ojcostwo przyznał się do spłodzenia i jakichś innych dzieci. Co godne jest boskiej pochwały, albowiem wielodzietność jest w tych kręgach konsekwentnie zalecana.

Nieoficjalne wyliczenia sugerują, że takich eklezjalnych półsierot błąka się po Tej ziemi około 3000. I jest to zapewne tylko czubek góry lodowej, ponieważ żelazną regułą w cywilizacji chrześcijańskiej jest utajnianie każdego takiego przypadku. Policzyć można tylko tych najbardziej odważnych. Kolejną regułą jest bowiem powszechny ostracyzm wobec tych przysłowiowych dzieci gorszego boga.

I właśnie to w tej batalii dorosłego księżego dziecka o urzędowe potwierdzenie ojcostwa zasługuje na szczególną uwagę. Podręcznikowa społeczna rasowa segregacja. Stygmatyzowanie przez cywilizację chrześcijańską tzw. bękartów, i bękartów tych zarazem systemowe produkowanie. No bo i celibat, no bo i systemowa zmowa milczenia w sprawie potomków eklezjastów. Cywilizacja kłamstwa i fałszywej świętoszkowatości. Cywilizacja odtrącenia. W absolutnie żadnej takiej sprawie to nie Kościół dąży do urzędowego zatwierdzenia ojcostwa takich niepełnowartościowych wg własnych nauk owieczek, tylko usiłują to, mimo kłód rzucanych im przez KK pod nogi, robić poharatane emocjonalnie owieczki. Nierasowe dzieci rasowych księży teoretycznie powinny mieć jak u pana boga za piecem, tymczasem zazwyczaj mają zwyczajnie przechlapane.

Moralność tych facetów w czerni jest dokładnie taka, jak jest ich religia. To, że swoje seksualne ofiary funkcjonariusze KK traktują jak "rozkoszne dziewczynki" czy też "rozkosznych chłopaczków" to jedno. Ważniejsze jest, że instytucja ta w XXI wieku nie widzi niczego niestosownego w tytułowaniu kogokolwiek bękartem, z którym na dodatek uznaje za stosowne rozmawiać wyłącznie przez specjalnie powołaną do tego celu perfidnie przykamuflowaną komórkę prawną

Czyli dopiero wtedy zaczniemy z Tobą rozmawiać bękarcie, gdy Twój ojciec a nasz brat w wierze polegnie na testach DNA. No bo chodzi tutaj przecież wyłącznie o kasę, a nie żadną rodzinę. Bóg zapłać.


Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo