Izrael uznaje, że ma prawo bronić swoich interesów w każdy sposób, nawet najbardziej brutalny. Ciche założenie, takie samo od dziesięcioleci jest proste: nie pozwolimy rozpętać nowego Holokaustu, żyjemy w oblężonej przez Arabów twierdzy i dlatego wolno nam wszystko.
Możemy strzelać do dzieci, zakazać wjazdu ze „szpiegowskimi” iPodami, kopiować paszporty zagranicznych turystów (by ukraść ich tożsamość dla agentów Mosadu) i nie wpuszczać do Izraela naukowców na wykłady. A ten, kto to kwestionuje, jest zapewne jakimś strasznym antysemitą. Tę logikę działania żydowskiego państwa potwierdza także desant i krwawa strzelanina na tureckim statku► przewożącym setki działaczy i tysiące ton pomocy humanitarnej. Agencje donoszą właśnie o ofiarach: co najmniej 10.
Doktrynę tę potwierdza także ubiegłoroczna inwazja na cywilne dzielnice Strefy Gazy, w których izraelscy żołnierze strzelali nie tylko do terrorystów i bojowników, ale do wszystkiego, co się rusza. Tej niehumanitarnej, sprzecznej z prawem międzynarodowym doktrynie obrony bez granic (która kosztuje Izrael coraz więcej punktów PR) towarzyszy równie cyniczna gra wrogów Izraela.
Oni z kolei wybrali filozofię prowokacji bez granic (to wręcz fundament rządzącego w strefie Gazy Hamasu). W tej mentalności cierpienia i okupacja legitymizują wszelkie działania bezprawne: statek z pomocą mógł przecież popłynąć do wyznaczonego przez Izrael portu, był wielokrotnie ostrzegany, że tym razem Izrael w obawie przed przemytem broni nie dopuści do przełamania blokady morskiej. Podobnie jak w czasie walk w Gazie nikt nie kazał bojownikom Hamasu umieszczać swoich pozycji w szkołach i szpitalach. A wcześniej nikt nie kazał im strzelać na oślep rakietami w izraelskie domy na pograniczu.
Logika obu tych doktryn jest podobna: krew napędza konflikt, utrwala świat, w którym palestyńskie dzieci czytają komiksy gloryfikujące zamachowców-samobójców, a dla Izraelczyków Palestyńczyk to po prostu godny pogardy terrorysta. Konflikt wynosi przecież do władzy radykałów po obu stronach muru. Teraz znów są ofiary, znów są męczennicy. Błędne koło trwa.
Marek Rybarczyk
Czytaj więcej opinii publicystów Newsweeka
Inne tematy w dziale Polityka