Na stronie internetowej "Getto warszawskie" sygnowanej przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów znaleźć można starannie wyrzeźbiony biogram Mordechaja Pinkerta. Wyszukiwarka go nie wskaże, niezbędne jest magiczne dodatkowe kliknięcie odsłaniające tekst.

http://warszawa.getto.pl/index.php?mod=wyszukiwanie_db&table_id=osoby&columns=imie,nazwisko&nazwisko=Pinkert&imie=Mordechaj
http://warszawa.getto.pl/index.php?mod=view_record&rid=4844371791502664932&tid=osoby
----------------
Fragmenty artykułu Marka Paul'a pt. "Donosiciele i szabrownicy w okupowanej Warszawie (1939-1944)":
"Emanuel Rignelblum pisał o nich [żydowskich hienach cmentarnych] w swoim dzienniku kilkakrotnie we wrześniu 1941 r. Za pierwszym razem ograniczył się do dość lakonicznego stwierdzenia: "Grabarze otwierają groby, wyjmują biżuterię i złote zęby". Za drugim razem wpis był bardziej emocjonalny: "Na cmentarzach dzieją się niewybaczalne rzeczy nie do opisania. Masowe mogiły i zbeszczeszczenie zwłok przez doły społeczne, które wrzucają je do grobów jak psy. To nie wszystko. Okazuje się, że w nocy otwierają groby i wyjmują trupom złote zęby i kradną całuny. Niedawno prowadzono poważne dochodzenie na temat udziału żydowskiej policji w owych rabunkach. Jednym słowem: samo dno".
W kwietniu 1942 r. pracownica socjalna Rachel Auerbach napisała w swoim dzienniku: "Wychodzi na to, że duża ilość dóbr dostępnych dzisiaj w handlu pochodzi z obrabowanych trupów. Specjalne organizacje, które utrzymują się z kradzieży, rozbierają nieboszczyków leżących na ulicach (...)" (12). Było głośno o grabarzach zatrudnianych przez zakład pogrzebowy Pinkerta, którzy wzbogacali się w ten sposób. Pracując ramię w ramię z żydowską policją w getcie, stali się hienami cmentarnymi. Wykopywali ciała, które pochowano na cmentarzach żydowskich, wyciągali złote koronki i plomby, a także kradli klejnoty i całuny. (13). Icchak Cukierman wspomina też, że "wzbogacali się oni także, włócząc się po ulicach i opuszczonych budynkach [...] nawet w czasie pierwszych dni powstania w getcie." (14).
13 Stanislaw Adler, In the Warsaw Ghetto, 1940–1943: An Account of a Witness, the Memoirs of Stanislaw Adler (Jerusalem: Yad Vashem, 1982), 258; Charles G. Roland, Courage Under Siege: Starvation, Disease, and Death in the Warsaw Ghetto (New York and Oxford: Oxford University Press, 1992), 47; Levin, Walls Around, 98.
14 Zuckerman, A Surplus of Memory, 397–402.
źródło: Glaukopis nr 27, 2012 r.
Ze sprawozdania szefostwa GL z 7 lipca 1943:
„(...) Pinkertowców, znanych jako kanalie ostatniego rzędu, którzy zjechali z dziećmi i żonami, [Żydzi z ŻOB] przyjęli ze zdziwieniem i oburzeniem. Niemniej jednak przyjęli ich, bo "Centrala przysłała". To był krok fałszywy, Pinkertowcy zachowują się tak, jakby za pieniądze przekazane Partji kupili sobie prawo do przetrwania wojny w lesie pod opieką "najemnych partyzantów". [...] Utrwalili oni swą pozycję "lokatorów lasu" obdarzając poszczególnych "wodzów" (np."Krzaczek" [Stanisław Gaik] i in.) złotem. W tej sytuacji "oddział jest bardziej podobny do czarnej giełdy niż do oddziału partyzanckiego". Gdy oddział ma mało jedzenia to Pinkertowcy prócz przypadających na nich racji, zawsze mają swoje zapasy, którymi opychają się na uboczu. Nienawiść do nich jest tak duża, że partyzanci skłonni są pozbyć się ich za wszelką cenę i zlikwidować”.*
*AAN, GL 191/XXI-1, k.11 Z dalszej części dokumentu wynika, że "Pinkertowcy" przekazali kierownictwu partii w zamian za opiekę biżuterię o astronomicznej wartości 3 mln. złotych
zródło: Piotr Gontarczyk, "Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944", s.250-1
W zakończeniu powyższego dokumentu przeczytać jeszcze można:
"Oddziały wyszkowskie w stanie obecnym unikają wszelkich prawdziwych akcji bojowych. (...). "Akcje" ograniczają się do eksów aprowizacyjnych. (...)"
w: M.J.Chodakiewicz, L. Żebrowski, P. Gontarczyk "Tajne oblicze GL-AL, dokumenty, t.2, s.81"
Inne tematy w dziale Kultura