szpak80 szpak80
1196
BLOG

Niemiecki dyplomata zrywał polskie flagi w Warszawie

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

1 sierpnia 1932 (w nocy czasu polskiego) Janusz "Kusy" Kusociński (1907-1940) zdobywa złoty medal w biegu na 10 000 m. na olimpiadzie w Los Angeles. Olimpijczyk, ochotnik wojny obronnej 1939 r. (KW, dwukrotnie ranny), konspirator ZWZ ps. "Prawdzic". Zostanie zamordowany przez Niemców 21 czerwca 1940, w ramach akcji eksterminacji polskiej inteligencji (AB) i wrzucony do dołu w Palmirach. W tym samym - 1940 roku, niemiecki dyplomata Emil Otto von Rintelen (1897-89) będzie już członkiem NSDAP, a w czerwcu 1940 r. zostanie mianowany zastępcą szefa wydziału politycznego niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

1 sierpnia 1932 obie postacie znalazły się obok siebie na pierwszej stronie warszawskiego dziennika.

01.08.1932

"Zdarzył się fakt nie notowany w dziejach Polski i, jak się zdaje, całego świata.
Przedstawiciel Rzeszy Niemieckiej w Warszawie baron von Rintelen, zamieszkały w alei Róż nr 1 róg Alej Ujazdowskich, zdarł wczoraj dwukrotnie polską flagę państwową.
Była godzina 11 rano, gdy przechodnie ujrzeli, że jakiś mężczyzna zdejmuje flagę. Zagadywany, mężczyzna ów oświadczył, że działa z polecenia p.o. posła niemieckiego, barona von Rintelen.
Zawiadomiono policję. Na miejscu zdjętej flagi zawisła nowa zawieszona przez dozorcę domu, Marcina Komisarczyka.
 O godzinie 3 popołudniu na sztachety parkanu wdrapał się inny mężczyzna i zaczął przecinać linkę przytrzymującą polską flagę państwową. Manipulacje te zauważył stojący przed pobliską ambasadą francuską policjant, który natychmiast podbiegł i wylegitymował nieznajomego. Okazało się, iż jest to Emil baron von Rintelen, zastępca bawiącego na urlopie posła Moltkego.
 Dla uniknięcia dalszych prowokacyj, grożących nieobliczalnemi skutkami, przed domem postawiono posterunek policyjny, który do godziny 12 w nocy baczył, by baron Rintelen nie mógł po raz trzeci zerwać naszego sztandaru.
 Dom, przed którym działy się te sceny, jest zamieszkały przez dyplomatów. Mieszczą się tam mianowicie prywatne apartamenty przedstawicieli Niemiec, Rumunji i Danji. Baron von Rintelen jest lokatorem od trzech lat. Mieszka z żoną i dwojgiem dzieci.
 Właściciel domu p. Marjan Mikulicz-Radecki oświadczył przedstawicielowi naszej redakcji, że nigdy podczas świąt narodowych baron von Rintelen nie protestował przeciwko zawieszaniu chorągwi. Trudno więc wytłumaczyć jego wczorajsze postępowanie. Być może wybory do Reichstagu oraz polskie "święto morza" wyprowadziły dyplomatę z równowagi. Postęp jego, bądź co bądź, nosi wszelkie cechy zaburzeń na tle psychicznym."

2 sierpnia

"Polska Agencja Telegraficzna rozesłała komunikat tej treści: Dochodzenie, przeprowadzone w związku z wczorajszym incydentem, spowodowanym przez radcę poselstwa niemieckiego, p. von Rintelen, wykazało, że p. v. Rintelen własnoręcznie zdjął polską flagę narodową ze sztachet, okalających ogródek, należący do mieszkania, odnajętego na jego użytek od właściciela domu przy Alei Róż nr. 1 p. Radeckiego-Mikulicza.
Posterunkowy policji państwowej, ujrzawszy osobę, usuwającą flagę, zapytał o powód takiego postępowania oraz poprosił o wylegitymowanie się, co na  wyraźne życzenie p. von Rintelena  nastąpiło w ogrodzie domu. Flaga o barwach narodowych została wywieszona jak zwykle w podobnych okolicznościach z okazji „święta morza polskiego" z polecenia właściciela domu, który po usunięciu jej przez v. Rintelena polecił ponownie jej zawieszenie.
W związku z incydentem, wywołanym przez p. v. Rintelena, rząd polski polecił posłowi R. P. w Berlinie złożyć u rządu niemieckiego stanowczy protest i będzie oczekiwał z jego strony zadośćuczynienia.
Ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało o przebiegu omawianego zajścia dziekana korpusu dyplomatycznego.

BERLIN 1.8 (PAT). Poranna prasa berlińska nie przyniosła ani słowa o fakcie usunięcia przez charge d'affaires poselstwa niemieckiego w Warszawie Rintelena flagi polskiej. Prasa popołudniowa poświęca temu faktowi dużo miejsca, przedstawiając jednak sytuację w sposób niezgodny z prawdą."

3 sierpnia

(...). Sposób w jaki przedstawił swój niedzielny incydent p. von Rintelen w nocie do naszego MSZ oraz w inspiracjach wobec korespondentów niemieckich, a także w raportach wysłanych do Berlina dorównywa zupełnie jego postepkowi. Teraz i prasa i dyplomacja niemiecka uczepiły się historji z wejściem policjanta do ogródka, jako "naruszenia eksterytorialności", a posuneły się nawet tak daleko, że "naruszenie eksterytorialności upatrują w fakcie, iż kawałek drzewca z flagą polską naruszał eksterytorjalność, bo wystawał ponad p. von Rintelenowym ogródkiem. (...)

Rząd polski podtrzymał swój protest, zapowiadając przy tym, że nie będzie się wdawał w dyskusje na temat eksterytorialności ogródka, na co celowo naciska niemiecki MSZ, by wykpić skandal z udziałem swojego dyplomaty.


 Dyskusję z berlińską centralą podejmują za to dziennikarze Nowin Codziennych ustalając, na podstawie wglądu do oryginału umowy, że niemiecki dyplomata wynajmował wyłącznie mieszkanie parterowe "zresztą w lokalu czynszowym, liczącym większą ilość lokatorów - a z ogródka korzysta nie na mocy kontraktu i wcale nie na prawach wyłączności. Po prostu pozwolono mu, ze względu na dzieci, korzystać z ogródka przed mieszkaniem."

"I skądżeż się tu bierze eksterytorialność? Znane jest przysłowie" "Daj kurze grzędę..."
I o tę oto grzędę oparł się p. radca poselstwa niemieckiego, w tej chwili reprezentujący oficjalnie całe państwo niemieckie, zarówno sówj postępek jak i jego obronę!
Przykład bardzo znamienny. Oni zawsze tak robią. We wszystkiem. Czy to chodzi o jakiś drobny wypadek, choćby skandaliczny - czy też o największe sprawy, choćby również skandaliczne.
 Ten "eksterytorialny" ogródek może być już symbolem..."

W niemieckiej prasie 2 sierpnia pojawiły się informacje, że von Rintelen 1 września miał się jakoby i tak zgłosić się w niemieckim MSZ w Berlinie, odwołany do centrali; a teraz, po skandalu, czeka go awans. Polscy dziennikarze uważają, że to historia podrzucona dziennikarzom już po fakcie, by wytłumaczyć odwołanie dyplomaty. (w trakcie trwania uroczystości w Gdyni z udziałem prezydenta RP, po okolicy, w tę i z powrotem krążył niemiecki Zeppelin)

5 sierpnia

Informacja o opuszczeniu Warszawy przez rodzinę Rintelena

"Berliner Zeitung am Mitag" informuje, że von Rintelen opuszcza dotychczasowe stanowisko, aby objąć tymczasowo w urzędzie spraw zagranicznych kierownicwo wydziału francuskiego, miał być rzekomo "od dłuższego czasu upatrzony na wspomniane stanowisko".

***

Przyjazd do Warszawy posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego Niemiec w Polsce Hansa Adolfa von Moltke (w środku) z żoną, za nim po prawej von Rintelen. (1931 r.)
(fot.NAC)

Emil Otto Paul von Rintelen (ur. 1897 r. w Stettin zm. 1981 w Dusseldorfie) niemiecki "dyplomata i ambasador", wymieniany wśród topowych funkcjonariuszy Niemiec (etap: III Rzesza), 7 maja 1945 r. schwytany przez wojska alianckie w Garmisch-Partenkirchen i przekazany komisji do spraw zbrodni wojennych.
Emil von Rintelen od 1921 r. w służbie dyplomatycznej, najpierw w centrali spraw zagranicznych republiki weimarskiej, potem, od 1923 w Paryżu, następnie jako charge d'affaires od 1928 w Warszawie, reprezentował Niemcy w przypadku nieobecności ambasadora. Po odwołaniu w wyniku opisanego skandalu do Berlina, zostaje wnet - we wrześniu 1932 r. szefem wydziału  ds. Europy zachodniej, podlegają mu Francja, Belgia, Holandia i Szwajcaria, a od 1936 również Wielka Brytania i Irlandia. W czerwcu 1940 r. zostaje członkiem NSDAP i zastępcą dyrektora w departamencie politycznym MSZ Niemiec, uzyskuje też nową szarżę dyplomatyczną. Od 1941 do 1943 w najbliższym kręgu współpracowników Joachima von Ribbentropa. W 1942 korespondował w związku z planowaną deportacją do okupowanej przez Niemców Polski - Distrikt Lublin i eksterminacją Żydów rumuńskich. "Użyteczni" mieli zostać przeznaczeni do pracy, pozostali podlegać "specjalnemu traktowaniu". W marcu uzyskuje tytuł ambasadora "do celów specjalnych". Od kwietnia 1943 do stycznia 1944 - jak zeznawał - choruje na wątrobę. Po wojnie będzie opisywany jako specjalny doradca Ribbentropa i stawiany obok Fritza Berbera i Paula Karla Schmidta, jako kierujący jednym z zespołów mających przygotować materiały do planu przyszłego "nowego porządku w Europie" [neuen Ordnung Europas]. Od stycznia 1944 pisze tygodniowe raporty MSZ, rozsyłane do szeregu rządowych agencji. W kwietniu 1944, najpewniej w gronie najbardziej zaufanych i oddanych dyplomatów, wysłany do Garmisch-Partenkirchen wraz z około 50 innymi pracownikami niemieckiego MSZ w celu organizacji instytucji tak, by mogła działać nawet w przypadku zajęcia Berlina przez wojska sowieckie. 7 maja schwytany przez aliantów w Ga-Pa. Poproszony o opisanie swojego stostunku do socjalistów Hitlera wypowiada się oczywiście bardzo krytycznie odżegnując się, do tego stopnia, zważywszy na jego pozycję i "osiągnięcia", że ciężko wyczuć czy robi sobie żarty z amerykańskich śledczych, czy kłamie na serio. Rintelen: "Zapytajcie mojej żony. Potwierdzi, że powiedziałem kiedyś: "Ci kryminaliści! Gotowi są wywołać wojnę!". Bez kary. Po wojnie występuje jako świadek na procesach, doradza przemysłowcowi i politykowi CDU Günterowi Henle.
Miał 4 synów.

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura