
Jedyna fotografia jaką udało mi się odnaleźć. Ale! zupełnie zaskakująco zachowało się gdzieś...krótkie nagranie kinematograficzne! (są ślady cięć, więc być może zachowało się gdzieś dłuższe nagranie).
Pomysł i przygotowania:
„W szerokich kołach naszego miasta podnoszona jest myśl o konieczności dania publicznego wyrazu uczuciom, które ogarnęły wszystkich w tych doniosłych chwilach, gdy stolica Polski po 150 latach różnorodnych okupacji, nareszcie została wolna.
Najlepszą formą takiej manifestacji byłoby, zorganizowanie w nadchodzącą niedzielę o jednej i tej samej godzinie we wszystkich świątyniach uroczystych nabożeństw dziękczynnych z odpowiedniemi kazaniami, a następnie rozwinięcie pod sztandarami narodowemi pochodu, na wzór tego, jaki się odbył w r. 1905. Ponieważ zorganizowanie takiego pochodu wymaga pewnych czynności przygotowawczych, przeto wszystkie organizacje i Stowarzyszenia, które myśl tę popierają, proszone są o zgłoszenie się przez delegatów do gmachu Stowarzyszenia techników (Czackiego 5) w dniu dzisiejszym [14 listopada 1918 r.] o g. 8 wieczorem."
W trakcie trwającego do północy spotkania, któremu przewodniczył Antoni E. hr. Marylski (ziemianin, działacz społeczny i polityk Narodowej Demokracji) postanowiono, że manifestacja narodowa odbędzie się w niedzielę - 17 listopada. "Obchód musi nosić charakter ogólnonarodowy, musi się odbyć pod hasłem zjednoczenia wszystkich warstw społecznych dla wspólnej pracy dla dobra zjednoczonej Polski, przez wojsko i skarb, przez skupienie się wszystkich około idei narodowej. Obchód powinien się zacząć od dziękczynnego nabożeństwa w świątyniach, poczem nastąpi pochód na ulicach Warszawy; wieczorem odbędą się zebrania i odczyty."
Utworzono wydział wykonawczy a prace przygotowawcze podzielono między komisje: techniczno-muzyczną, odczytową, administracyjną i teatralną, część z nich obradowała jeszcze po północy. Przygotowaniem i dystrybucją odznak narodowych na manifestację zajęło się Koło pracy kobiet z ul. Jasnej 32.
W ciągu jednego dnia zgłosił się cały szereg organizacji i stowarzyszeń, przy czym o tak różnych zaangażowaniach, że można uznać iż wspólnie były odzwiercieleniem idei wszechpolskiej. Być może były to nawet wszystkie, działające w Warszawie organizacje nieklasowe (od koła ziemian po organizacje zrzeszające dozorców domów, katolickie organizacje kobiece, stowarzyszenia lekarzy, kupców, techników, adwokatów, związki sportowe, korporacje akademickie z Rygi - Arkonia i Veletia, klub mieszczański etc. etc., a nawet o tak dzisiaj egzotycznie brzmiących nazwach jak charytatywne Towarzystwo kropli mleka) - łącznie było ich około 110. Oczywiście chęć udziału zgłosili także obecni tu mieszkańcy pozostałych zaborów, którzy w różnych okolicznościach znaleźli się w Warszawie - liczna reprezentacja Wielkopolski i Śląska (w części złożona z Polaków wcielonych do niemieckiej armii - w Warszawie miało ich wówczas przebywać ok.5 tys.). Obecni w stolicy byli także politycy m.in. Marian Seyda (ND) z Wielkopolski i Wojciech Korfanty, którzy znaleźli się w Warszawie w związku z toczącymi się rozmowami nad utworzeniem rządu narodowego, ostatecznie powstanie rząd klasowy - wyznaczony zostanie Moraczewski, zastępując Daszyńskiego (zamiana kijka na kijek). Na cześć Korfantego szczególnie wiwatowano, licząc, że zostanie on premierem rządu.
Ustalono, że uczestnicy pochodu będą się wcześniej grupować przed pięcioma kościołami - od Krakowskiego Przedmieścia do kolumny Zygmunta. Przyjęto następujący porządek:
"Kościół Św. Krzyża: czoło pochodu stanowić będzie duchowieństwo. Dalej postępować będą: 1) władze państwowe; 2) władze miejskie; 3) cechy; 4) Tow. naukowe; 5) przedstawiciele Wielkopolski i innych dzielnic Polski; 6) przedstawiciele Alzacji i Lotaryngji [Francuzi wcieleni do armii niemieckiej i przebywający w Warszawie - ok. 1500 Alzatczyków, jak pisano - nie chcieli wracać pod zarząd "berlińskich żołnierskich rad robotniczych" - transparent z pochodu: "Gdańsk do Polski!, Alzacja do Francji!"). Stronnictwa polityczne. Lutnia [chóry]. Orkiestra operowa. Orkiestra Strażacka.
Kościół św. Józefa (pp. wizytek): 1) wyższe uczelnie: 2) szkoły średnie i zawodowe.
Kościół oo. karmelitów: Stowarzyszenia kobiece; instytucje obywatelskie.
Kościół św. Anny (oo. bernardynów): Stowarzyszenia sportowe; prasa; teatr.
Kościół św. Marcina przy ul. Piwnej: Instytucje dobroczynne i religijne.
"Czoło pochodu będzie w ten sposób przy kościele św. Krzyża, koniec - na placu Zamkowym. Pochód wyruszy po nabożeństwie, czyli o godz, 11 przed poł.,i przejdzie przez Krak. Przedmieście, Nowy Świat, aleje Ujazdowskie, Nowowiejską, plac Zbawiciela i Marszałkowską. Na ulicy Marszałkowskiej pochód zacznie się rozpraszać po bocznicach.
"Komitet obchodu narodowego w dniu 17-ym b. m . wzywa wszystkich obywateli do wzięcia udziału w utrzymaniu ładu i porządku w mieście przez cały ten dzień uroczysty, w szczególności zaś podczas pochodu przez unikanie wszelkiego zgiełku i ścisku, czuwanie nad samym sobą i przestrzeganie tych, którzyby wykraczali przeciwko porządkowi.
Złóżmy świadectwo naszej czci dla sprawy narodowej przez godny, poważny nastrój. Niech ład i porządek bądą znakiem, że, choć tyle lat pozbawieni państwa, stanowimy całość, w której każda jednostka poczuwa się do odpowiedzialności wobec ogółu i wobec wspólnych nam wszystkim ideałów narodowych. Komitet prosi o zastosowanie się do wskazówek następujących:
1) Pochód wyruszy po nabożeństwie o g. 11 przed południem. Do g. 10 1/2 ulice, prowadzące do placu Zamkowego winny być pozostawione wyłącznie do użytku organizacji, dążących na oznaczone im miejsca.
2) Publiczność na chodnikach winna sama przestrzegać porządku, a szczególniej, aby podczas posuwania się pochodu nie tłoczono się z chodników na ulice. Osoby, stojące na krawędzi chodników, powinny ująć się pod ramiona i utworzyć łańcuch ochronny pochodu.
3) Najlepsze miejsce do przyglądania się pochodowi stanowią: al. Ujazdowskie, Nowowiejska i plac Zbawiciela.
4) Nietylko w marszu, lecz i w śpiewie należy przastrzegać ładu, oddając się kierownictwu i zaprzestając pieśni, gdy gra orkiestra.
5) Młodzież wyższych uczelni i wyższych klas szkół średnich zgromadzi się w kościele pp. wizytek i ustawi się na ul. Królewskiej.
6) Instytucje obywatelskie, zawodowe i społeczne, idące w środku pochodu, winny dochodzić do dworca wiedeńskiego i tam skręcać w ulice boczne. Publiczność, idąca w ostatniej części pochodu powinna na placu Zbawiciela rozejść się na boki. Niezwłocznie po opuszczeniu pochodu należy iść do domu, nie przystając na chodnikach i nie utrudniając innym przejścia."
Nie obyło się niestety bez zgrzytów. Pozostające pod wpływami skrajnej lewicy Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, zabiegające właśnie i planujące stworzenie "świeckiego" szkolnictwa (czyt. takiego którym kieruje lewica):
"Wobec wskazówek, udzielonych przez ministerjum wyznań religijnych i oświecenia publicznego, Koło przełożonych szkół średnich żeńskich i męskich zawiadomiło biuro komitetu, że, solidaryzując się z ideą urządzenia pochodu narodowego, nie może w obecnych warunkach zgłosić oficjalnego udziału szkół w obchodzie."
Z późniejszych relacji dowiemy się, że jako pretekst podawano możliwość: wystąpienia zajść oraz...przeziębienia się uczniów. Efekt był taki, że tym, co in minus różniło manifestację narodową z 1918 r., od manifestacji narodowej roku 1905, była znacznie mniejsza liczba uczniów wśród uczestników. Zwłaszcza jeśli uzględni się dodatkowo, że część studentów oraz starsze roczniki szkół średnich zgłosiły się już lub zgłaszały do polskiego wojska (np. Legja Akademicka przeformowywana była właśnie w pułk piechoty). Starałem się ustalić kto konkretnie zatroszczył się o nieobecność liczniejszej reprezentacji uczniów szkół średnich, niestety bez powodzenia. Znaczącym jednak wydaje się fakt, że we wkrótce utworzonym rządzie klasowym niesławnego Moraczewskiego, "ministerjum" WRiOP obejmie PPSowiec - K. Prauss, którego "program oświatowy", choć "niedoskonały" to, zważywszy na okoliczności w postaci bycia marginesem, był do zaakceptowania przez komunistów w II RP (za niespełna miesiąc zapadnie w Moskwie decyzja o utworzeniu partii bolszewickiej w Polsce, która powstanie oficjalnie 16.12.1918 r. - w dwa dni przed ogłoszeniem programu Praussa - symboliczne). Program ten był także ceniony i komplementowany przez "historyków" i innych, zajmujących się tym tematem w PRL. Prauss łaskawie wyrażał zgodę by w szkole odbywały się lekcje religii, zakładał jednak przy tym nadzór "państwowy" nad "stroną pedagogiczną tego nauczania", jako "częścią składową programu nauczania wychowawczego" promowanego przez niego i towarzyszy. Na lewo od Praussa już chyba tylko ściana. [K. Prauss to nb. dziadek p. biełsatówki Romaszewskiej, której działalność jest dla "odmiany" ceniona i komplementowana przez tak sprzyjające Polsce środowiska jak np. New York Times].
***
"Do patrzących na pochód.
Zwrócono nam uwagę, iż niewątpliwie wszystkie okna i balkony na linji pochodu zapełnią się róznemi osobami, które wygodnie, jak gdyby z loży teatralnej, będą się przyglądały pochodowi. Otóż należałoby wyzyskać tę okoliczność w tej formie, aby od tych osób właściciele mieszkania pobierali dobrowolną opłatę - czy to na skarb narodowy, czy na Macierz szkolną, czy na „Dzień przeciwgruźliczy". Ofiara taka nikogo nie zuboży, a zasilić może poważnie obraną instytucję.
"Widzowie" ci będą ze swoich "lóż" żywo reagować, pozdrawiając i oklaskując przesuwający się pochód.
"Dekoracja miasta.
Już wczoraj wieczorem rozpoczęto dekorowanie gmachów. Na wielu balkonach powiewają sztandary narodowe. Wspaniale przybrano fronton gmachu Resursy obywatelskiej. Na balkonie umieszczono na olbrzymiej tarczy amarantowej orła Jagiellońskiego. Balkony hotelu Europejskiego przybrano dywanami i godłami narodowemi. Wystawy wielu sklepów przybrano bardzo pomysłowo. Znać było już wczoraj, że stolica nasza godnie się gotuje do zamanifestowania swego charakteru narodowego.
"Przedstawicielstwo polskie Litwy i Białorusi prosi wszystkich rodaków, pragnących brać udział w dzisiejszym pochodzie pod sztandarem Orła i Pogoni, o zebranie się o godz. 9, róg placu Wareckiego i ul. Moniuszki - po nabożeństwie koscielnem na Krakowskim Przedmieściu przy pomniku Kopernika.
Reprezentowani byli także przedstawiciele Lwowa, walczącego i krwawiącego właśnie w walkach przeciw zamachowi rusińskiemu na zawsze wierne polskie miasto. Uda im się zmobilizować "czynniki rządowe" i Piłsudskiego do porzucenia bierności i pośpieszenia z odsieczą dzielnym lwowiakom, zgłaszać się będzie wielu ochotników.
***

(większe - klik)
Pochód narodowy:
Po kilku dniach słotnych i ponurych zbudziła się Warszawa skąpana w złotych blaskach jesiennego słońca. Święto narodowe przypadło w dniu nad podziw rozsłonecznionym. Purpura sztandarów narodowych, rozwieszonych w całem mieście, zyskała przez to na przepychu i majestacie. Od rana na ulice wyległy tłumy. Na Nowym Świecie i Krakowskiem Przedmieściu aż do Zygmuntowskiej kolumny zaroiły się chodniki i jezdnie. Ruch kołowy ustał już wkrótce po g. 9 r. Tramwaje kierowano innemi linjami. Dziesiątki tysięcy warszawian w tym dniu, obranym dla zamanifestowania uczuć narodowych w wolnej stolicy Polski, wcześnie śpieszyły do świątyń. Z polecenia ks. arcybiskupa po Mszach świętych odśpiewano wszędzie "Te Deum" a później "Boże, coś Polskę". Wygłoszono też we wszystkich świątyniach kazania ze słowami zachęty wiernych synów Kościoła i ojczyzny do wzajemnej miłości, zgody i powagi wobec chwil tak doniosłych. Głównym punktem obchodu był pochód narodowy. Obawiano się, źe pochód nie wypadnie dość uroczyście. Zaledwie bowiem dwa dni miano na zorganizowanie go...
Ogarniając z krużganka kościoła świętokrzyskiego te żywe fale głów, miało się poczucie dumy, iż szczerze polska Warszawa potrafi godnie i w jedności wystąpić. Miał pochód przedstawicieli swych we wszystkich warstwach ludności: od rodów arystokratycznych i duchowieństwa, od ziemiaństwa i mieszczaństwa do robotników i włościan, idących społem pod jednym sztandarem wspólnym: z Białym Orłem. Miał pochód pierwiastek, którego nie posiadały pochody dawniejsze: przedstawicielstwo różnych dzielnic Polski. I choć otrzaskał się już słuch nasz i serca nasze z pieśnią polską, do niedawna wzbranianą, wczoraj jednak w wielu oczach łzy zabłysły i drżenie serca ogarniało zarówno na dźwięk pieśni naszych, jak podczas okrzyków z gorącem pozdrowieniem dla braci z poza dotychczasowych kordonów."
"Niezwykle uroczyście przedstawiał się kościół świętokrzyski, gdzie zgromadziły się ze sztandarami organizacje, stanowiące czoło pochodu. Było ich tyle, że chorążowie stali jeden tuż koło drugiego, tworząc gęsty szpaler sztandarów, otaczających nawę główną.
Część organizacji z bocznic do Nowego Świata i Krak. Przedmieścia udawała się wprost na miejsce wyznaczone na linji pochodu. Porządek był wzorowy. Kilkakrotnie grupy socjalistyczne ze sztandarami P. P. S. i śpiewem pieśni rewolucyjnych przecinały linję, gdzie przygotowywano pochód narodowy. Grupy te po 150-200 osób przepuszczano swobodnie.
O godz. 11 przed południem cały jakgdyby las sztandarów z kościoła św. Krzyża przy dźwiękach pieśni „Boże, coś Polskę" zajął przestrzeń Krakowskiego Przedmieścia w kierunku do Nowego Świata. Na czele kroczyła orkiestra straży ogniowej, zająwszy miejsce tuż za wylotem ul. Świętokrzyskiej. Za nią ustawiły się grupy Straży Narodowej z przepaskami na ramionach i kokardkami na piersiach. Była to przednia straż pochodu.
Gdy ze stopni świątyni Świętokrzyskiej wyszedł liczny poczet duchowieństwa dla uczestniczenia w pochodzie, złożony z 60 przeszło przedstawicieli i zbliżył się do ul. Świętokrzyskiej, orkiestra zagrała „Boże, co Polskę!". Wszyscy odkryli głowy. A dalej poczęły się ustawiać delegacje według miejsc wyznaczonych. Stanęli więc przedstawiciele władz państwowych, urzędnicy państwowi, senaty wyższych uczelni i przedstawiciele dzielnic Polski.
Liczna grupa, częściowo w mundurach wojskowych niemieckich, częściowo po cywilnemu niosła szereg transparentów z napisami: „Poznań-Gdańsk-Bytom". "Niech żyje wojsko polskie", "Łączmy się!", "Wielkopolska, Prusy Królewskie, Prusy Książęce". Na całej linji pochodu witano owacyjnie delegacje, niosące te napisy. Gorąco również przyjmowano dalsze delegacje: "Gdańsk-Polsce", "Alzacja-Francji". Alzatczyków z kokardami trójbarwnemi pozdrawiano okrzykami po polsku i francusku. Zapał ogarniał tłumy na chodnikach i w oknach domów, gdy przechodziła licznie grupa weteranów z r. 63 ze swym sztandarem i sybiraków. Z kolei kroczył oddział dowborczyków. Za nimi przedstawiciele władz miejskich. Magistrat z prezydentem Piotrem Drzewieckim i burmistrzem dr. Józefem Zawadzkim, naczelnicy wydziałów, rada miejska, ławnicy i radni, dalej-sądownicy. I znów szereg transparentów: Za sztandarem Stronnictwa [narodowo] demokratycznego napisy: "Niech żyje rząd narodowyl", "Niech żyje Rzeczpospolita demokratyczna!", "Niech żyje sejm ustawodawczy!", "Niech żyje zjednoczenie Polski!", „Niech żyje Korfanty - wódz rządu narodowego!". I dalej „Cześć Wielkopolsce!" "Cześć Wilsonowi!", "Lwów-Gdańsk-Wilno!"
Niewielka przerwa, konieczna dla utrzymania porządku i dalej las sztandarów cechowych, kroczą delegaci centr. Tow. rolniczego, Tow. kred. ziemskiego i Tow. kred. m. Warszawy, następnie narodowy związek robotniczy, związki zawodowe. Lutnia i znów transparenty: "Niech żyje armja narodowa", "Niech żyje unia Litwy z Polską!". W grupie następnej kroczą"....itd, itd.
"a za niemi tłumy publiczności tak liczne, że gdy pochód wyruszył, niepodobna było okiem całości ogarnąć. Po przejściu pochodu publiczność, dążąca na końcu, częściowo ruszyła w ul. Świętokrzyską, pragnąc dotrzeć do dworca, by tam w całości pochód zobaczyć. Karetkę Pogotowia powitano okrzykiem "Niech żyje!" Choć jednak Pogotowie czuwało, nie było, na szczęście, potrzeby udzielania pomocy."
[tytuł i opis do filmu błędny i wybiórczy a podkład muzyczny całkiem niedopasowany ale nic to wobec zasługi jaką jest jego publikacja]
Na balkonie przy ul. Marszałkowskiej, w pobliżu Żurawiej, stali posłowie Korfanty i Seyda, w tym miejscu pochód zatrzymał się na chwilę i z obu stron wygłoszono, krótkie przemówienia, wzmocnione okrzykami „Niech żyje niepodległa, zjednoczona Polska!", "Niech żyje jedność w narodzie i w armji!"
"Olbrzymi pochód w całości przeszedł przez Nowy Świat, aleje Ujazdowskie, Nowowiejską, plac Zbawiciela i Marszałkowską do dworca, zatrzymując się po kilkakroć dla wysłuchania przemówień. Przy dworcu wiedeńskim stanęły delegacje ze sztandarami: francuskim i Stanów Zjednoczonych. Powitano je gorącym oklaskiem. (...)"
Około godziny 14.30 pochód zaczął się rozchodzić. Liczbę uczestników oceniono na około 100 tysięcy osób. Cieszono się, że wydarzenie na długo zostanie zapamiętane "w sercach uczestników"
Inne tematy w dziale Kultura