W nawiązaniu do kolejnej hagady spod gwiazdy śmierci, tym razem stręczonej z użyciem Szczepka-blacharza, przy poklasku głośnej swego czasu, niedospanej Nike i rezonującego pośpiesznie, choć nierównym krokiem, Kopra.
Ci legendowani hagadą i pompowani współcześnie "gangsterzy" to był jakiś koszmarny kabaret, odgrywany za przyzwoleniem, a pewnie i protekcją.
Taki to był "gangster". Co następuje,
Sąd grodzki przy ulicy Krochmalnej miał wczoraj dość ciekawy wygląd. Na ulicy, na schodach i w korytarzu, nie mówiąc o sali sądowej, pełno było rosłych atletycznych mężczyzn, którzy nawet u ludzi niebojaźliwego ducha mogli wzbudzić uczucie strachu- Byli to przedstawiciele i członkowie dwu konkurencyjnych związków tragarzy, którzy przyszli na proces wytoczony z oskarżenia osławionego w dziejach teroru stolicy, dra Łokietka.
Skargę swą złożył Łokietek, obwiniając tragarzy ze związku t. zw. czerwonego, że dokonali czterokrotnie napadu na jego ludzi, zrzeszonych pod sztandarem Frakcji Rewolucyjnej P.P.S., w halach Mirowskich. Napady te, według oskarżycieli, odbywały się z udziałem 400 ludzi, zbrojnych w rewolwery, kastety, a nawet i bomby. Wynikiem tych wystąpień terorystów z czerwonego związku było usunięcie bebesowskich ludzi ze stanowisk, zajmowanych pod halami Mirowskiemi, przyczem Łokietek z roli dyktatora na rynku tragarskim, znalazł się w tarapatach i nawet musiał uciec się pod opiekę władz. Dołączył do sprawy listy anonimowe, które mu były przesłane. W listach tych konkurenci grozili, że go zabiją.
Na wczorajszą rozprawę, która odbyła się pod przewodnictwem sędziego Woyny, stawił się Łokietek i jego zausznicy, jako oskarżyciele, na ławie zaś oskarżonych zasiadło 20 tragarzy ze znanymi w tej branży Joskiem Koralińskim, Limonadem i Blankiem na czele. Limonad znany jest z procesu*, jaki miał z Łokietkiem, gdyż należał do grupy poszkodowanych przez króla teroru [he]. Nie tak dawno wraz z Koralińskim złożył skargę do prokuratora przeciwko Łokietkowi, stawiając mu zarzuty, iż wyłudził od nich pieniądze zw. tragarzy, których mieli poturbować napastnicy. Świadkowie ci potwierdzili, że dokonano czterech napadów na ich stanowiska pod halami Mirowskiemi i że napastnicy nie przebierali w środkach. Łokietek w zeznaniach swych wyrażał się w sposób niezwykle dosadny, nazywając przeciwników bestjami w ludzkiem ciele i szeroko opisując dramatyczne sceny z bojów pod halami, chociaż sam nie był świadkiem napadów, gdyż wówczas przebywał w kryminale. Na wniosek obrony, rozprawę przerwano do 2 sierpnia, celem powołania dodatkowo 30 świadków oraz sprowadzenia aktów. Kolejno zeznawało 20 poszkodowanych z procesu terorystycznego Łokietka.
W sądzie grodzkim przy ul. Krochmalnej toczyła się wczoraj sprawa z oskarżenia Łokietka w drugim terminie, gdyż na wniosek obrony odroczono ją dla powołania szeregu świadków. Jak to już pisaliśmy w swoim czasie. Łokietek-oskarżył tragarzy z konkurencyjnego Związku, że dokonali na jego ludzi kilku zbrojnych napadów pod halami Mirowskiemi.
Zabawny incydent wybuchł na sali, kiedy na wniosek obrony zarządzono konfrontację między jednym z rzekomo pobitych, tragarzem Anderem, a napastnikiem z "Czerwonego Związku", Rakowerem. Ander swą atletyczną budową wzbudził na sali podziw, podczas gdy Rakower, wątły i chuderlawy, wywołał uśmiech na ustach sędziego. Czyżby w skardze swej b. mistrz teroru, Łokietek, przesadził? Przewód sądowy nie wykazał, aby pupilkowie Łokietka zbytnio ucierpieli od konkurentów z drugiego Związku. Ostateczne wyjaśnienie tej sprawy nastąpi w sobotę, gdyż na ten dzień sędzia zapowiedział ogłoszenie wyroku, na który z niecierpliwością oczekują zastępy tragarzy.
Łokietek przesadza. Sąd uniewinnił 18 tragarzy Wczoraj sąd grodzki, ogłosił wyrok w sprawie konkurencyjnych walk tragarzy pod halami Mirowskiemi, z oskarżenia przywódcy - bebesowskięgo Związku dr. Łokietka. Sąd uniewinnił 18 oskarżonych natomiast skazał Lubelskiego na 4 miesiące więzienia za użycie noża w bójce, i karę tę zawiesił na lat 5. Wielka skarga Łokietka o napad na jego pupilków okazała się mocno przesądzona.
Ciąg dalszy "o kodeksie gangsterskim", ale głównie o stylu i elegancji "gangstera"-skarżypyty dr Łokietka, uważanego przez meneli za króla, celującego w zachodnie krawaty, koszule, majtki, ppsowca wyposażonego w złotą bransoletkę, długopis i zegarek.
*rok wcześniej:
Limond zeznał z rozbrajającą szczerością:
- Kiedyś byłem złodziejem, ale później, nie mając innego wyjścia, ze względu na żonę i dzieci, kupiłem konia i zostałem furmanem. Przyszedł wtedy do mnie Szlama Grosman i obiecał dać mi posadę tragarza w bazarze na Franciszkańskiej, za cenę 300 dolarów. Coprawda nie gotówką, musiałem jednak dla Łokietka kupić materjał na garnitur, nabrać wierzch na futro, kołnierz z wydry i jeszcze dwie pary spodni. Z prezentem dla Grosmana, który wziął mahoniowy zegar ścienny za pośrednictwo kosztowało mnie to blisko 300 dolarów. Materjał oddałem do krawca i tam Łokietek chodził do przymiarki. Krawiec, po uszyciu garnituru i futra, odesłał je do mieszkania Łokietka, a ja za to wszystko zapłaciłem.
- Potem dostałem pracę - ciągnie dalej Limond, - ale nie tam, gdzie się umówiliśmy, tylko w innym bazarze. Zarobki wynosiły zaledwie 12-16 zł. tygodniowo. Gdy spotkałem się z Łokietkiem w restauracji, powiedział mi: Trzeba jeszcze poczekać parę tygodni, aż się połączą bazary". Wreszcie dostałem się na Franciszkańską, ale po paru tygodniach Szlama Grosman zażądał ode mnie jeszcze 1200 złotych. Na co? - zapytałem - ja nie dam tych pieniędzy. To jak mnie Łokietek spotkał, powiedział: "Może usiądziesz i będziesz cicho?" Pytam dlaczego ja mam zapłacić 1200 złotych?
Wtedy napisałem skargę do prokuratora, że ludzie Łokietka mają mnie pobić i nie dać mi pracować. Łokietek przyszedł z całą bandą o czwartej nad ranem i krzyknął: "Czy słyszałeś, że masz odstąpić od pracy?". Zaczynam prosić: "Proszę towarzysza Łokietek, przecież ja nie zarabiam, czy mam z powrotem iść kraść?" - to Łokietek zrewidował mi kieszenie, potem wyjął swój rewolwer i trzasnął mnie w czoło nad okiem.
Sędzia Chmielarz - Czy był kto z Łokietkiem?
- Dużo ludzi.
- Czy widział świadek, jak bili Szlamkowicza?
- Nie, bo ja leżałem zamroczony z 15 minut.
Adw. Hecht - Czy Łokietek chodził w tem podarowanem futrze?
- Nie, bo to było lato, ale spodnie sztuczkowe nosił stale.
Prokurator Woliński: - Czy wszyscy tragarze tytułowali Łokietka towarzyszem?
- Tak.
Świadek przy końcu dodał, że Łokietkowi mało było futra, ale zażądał jeszcze uszycia dla siebie płaszcza strzeleckiego ["Strzelca"]. Pobity również przez bojówkę Łokietka tragarz Szlamkowicz, kapral "Strzelca", nie wierzył, że Limonad dał Łokietkowi futro. Dopiero, gdy został zaprowadzony przez niego do krawca i zobaczył przymiarkę, przekonał się, że to prawda.
Łokietek przedstawił się znów, jako obrońca żydowskich handlarrzy drobiu, pilnujący porządku i spokoju pracy, by nie trefiono drobiu przy uboju, lecz zarzynano zgodnie z rytuałem Mojżesza.
Dalsi świadkowie ustalili, że Limonad sprzedał konia i wóz oraz kolczyk żony, byle mieć pieniądze na futro dla Łokietka."
Taka historia gronostaju i szat dla króla-skarżypyty, jednego z legendowanych bohaterów hagady Szczepka-blacharza od Mercedesa-Bęc.
Inne tematy w dziale Kultura