szpak80 szpak80
421
BLOG

Ksiądz T. Jayko - z wyrokiem za wspomnienie o masonach wśród rządzących II RP

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W marcu 1935 r. przed sądem w Niepołomicach w Małopolsce, stanął ksiądz Tadeusz Jayko /Jajko/, wikary z oddalonej o 15 kilometrów parafii Niegowić (jednym z jego następców będzie tam ks. Karol Wojtyła). Ksiądz Jajko po doniesieniu złożonym w prokuraturze przez Nowosielskiego - kierownika miejscowej szkoły, odpowiadał za to, "że w kazaniu, wygłoszonem dnia 25 listopada 1934 r. miał znieważyć władzę, twierdząc, iż w rządzie polskim są masoni, a nadto że publicznie rozpowszechniał fałszywe wiadomości przez to swoje twierdzenie, co mogło wywołać niepokój publiczny". "A nadto miał powiedzieć jeszcze i słowa, że "i u nas w Polsce w krótkim czasie do tego dojdzie jak w Meksyku, bo nawet o tem gazety publiczne piszą..." Do wypowiedzenia pierwszych słów [o masonerii wśród kierowników państwa] ks. Jajko się przyznał, natomiast zaprzeczył, jakoby użył, mówiąc o stosunkach w Meksyku, drugiego zacytowanego przez oskarżenie zdania. Nie potwierdziły także tych słów żadne z zeznań świadków". Ksiądz oskarżony został z art.127 i art. 170 k.k.

"Według aktu oskarżenia ks. Jayko dopuścił się występku z przytoczonych artykułów przez to, że jako wikary w Niegowicy, pow. Bocheńskiego, w czasie kazania, wygłoszonego 25 listopada 1934 r., znieważył władzę, twierdząc, że w rządzie polskim są masoni, a nadto publicznie rozpowszechniał fałszywe wiadomości przez to swoje właśnie twierdzenie, co mogło wywołać niepokój publiczny. Przesłuchiwany ks. Jayko oświadczył, że do winy się nie poczuwa i wyjaśnił, że na kazaniu powiedział:
"W rządzie polskim są masoni, co jest rzeczą jawną, a masoni, to są ludzie, którzy walczą z Kościołem katolickim".
Na dowód prawdziwości przytoczonych słów, obrońca oskarżonego [dr Sygiericz z Krakowa] zawnioskował dowód:

1. z przesłuchania p. E. Dworzańczyka, dyrektora departamentu Ministerstwa Opieki Społecznej, a zarazem sekretarza wielkiej loży masońskiej w Warszawie na okoliczność, że loża masońska jest stowarzyszeniem jawnem, w Komisarjacie Rządu Warszawy zarejestrowanem i że członkami loży są pp. minister J. Beck, dyrektor departamentu M.S.Z. [Tadeusz] Schaetzel, szef Sztabu Generalnego, gen. [Janusz] Gąsiorowski;
2. z przesłuchania min. Becka i pułk. Schaetzla na okoliczność, że są członkami loży masońskiej.
3. z przesłuchania Z. Kaczyńskiego, dyrektora Katolickiej Agencji Prasowej w Warszawie na okoliczność, że jest rzeczą notorycznie znaną w prasie polskiej i zagranicznej wielokrotnie publikowaną, czemu nie zaprzeczano i co nie ułegło konfiskacie, że pp. Beck, Boerner, Miedziński, Matuszewski, wojew. Kostek-Biernacki, szef Sztabu Generalnego, gen. Gąsiorowski, inspektor armji gen. Rydz-Śmigły, marszałek sejmu Świtalski są członkami loży masońskiej oraz, że głównym celem loży masońskiej jest walka z Kościołem katolickim, to też z punktu widzenia przepisów religji katolickiej kler ma obowiązek uświadamiać wiernych o tem, mówić im o roli i celach masonerji;
4. z wydawnictwa oficjalnego francuskiej loży masońskiej (L'Internationale Maconique), w którem na stronie 26, pod tytułem "Pologne", wśród polskich członków loży masońskiej wymienieni są p. min. Beck i wicemin. Schaetzel".
Niebezpieczeństwa, płynące dla Polski z akcji masonerji stwierdził papież Pius XI, w przemówieniu wygłoszonem dn. 4.X.1929 do pielgrzymki z Polski, zwracając wyraźnie uwagę, że masonerja szerzy przewrotne zasady i posiada zgubne wpływy w Polsce.
Ks. kardynał Kakowski, na otwarciu zjazdu pisarzy katolickich, 17.1.1932 r., podniósł konieczność walki z masonerją w Polsce.
11.1.1935 r. nuncjusz papieski msgr. Marmaggi oświadczył, że największym wrogiem Kościoła i kultury Polski jest masonerja, z którą walka jest obowiązkiem  każdego katolika".

1938 r.
"(...) Byłem np. sprawozdawcą prasowym na słynnym procesie "masońskim" w Niepołomicach przeciw księdzu Jayko wówczas wikariuszowi w Niegowici, - i pamiętam, że sąd nie pozwolił ś.p . adwokatowi Sygiericzowi, obrońcy ks. Jayko, przeprowadzić dowodu prawdy na fakt, że na kierowniczych stanowiskach w państwie są czynni masoni. Obrońca przyjechał na rozprawę z oficjalnymi katalogami masońskimi, gdzie imiennie podane były osoby na kierowniczych stanowiskach w państwie polskim, będące czynnymi członkami lóż masońskich. Sąd wprawdzie nie zechciał przejrzeć wspomnianych oficjalnych publikacyj masońskich, przedstawiciele prasy mieli jednak możność przewertować je dokładnie. Wyrażali przekonanie, że to, co było dotychczas niemożliwe z jakichś... tajemniczych przyczyn, powinno stać się normą dla powagi i dobra Państwa Polskiego. Sądy muszą stanąć na stanowisku obowiązującego prawa w stosunku do masonerii bez ogródek.
Nie zabierałbym głosu na marginesie świetnego wywodu w artykule naczelnym "Czasu" z 10 bm., gdybym nie spotykał się z fatalnymi wprost informacjami o "sprawie masońskiej" w Polsce na łamach prasy zagranicznej. Przytoczę tu - dla przykładu - głos również z 10 bm. z Berlina. Oto, co czytamy na łamach poczytnego tygodnika berlińskiego „Katholisches Kirchenblatt fuer das Bistum Berlin" (nr. 28, z 10.7.1938, str. 19): "W Polsce została masoneria zabroniona. Cały majątek lóż ulega konfiskacie, nawet wówczas, jeśli figuruje na nazwisko osoby prywatnej. W posiadaniu rządu znajdują się autentyczne dowody, z których wynika, że masoneria liczy w Polsce 1750 członków, wśród nich wysokich urzędników, wielkich przemysłowców, przedstawicieli arystokracji i agitatorów radykalno-socjalistycznych". Cytuję dosłownie. Nie należy lekceważyć tej informacji aktualnej, gdyż tygodnik, z którego bierzemy ten cytat, liczy, ponad siedemdziesiąt tysięcy abonentów.  Otwierają się nam, raz jeszcze, oczy, chyba wystarczająco, by nareszcie zrozumieć, że sprawa masonerii w Polsce musi być inaczej traktowana. A jak? Pod hasłem: "to trzeba wyjaśnić!". Sprawa ta wymaga wyjaśnień z punktu materialnej prawdy procesowej w wielu procesach, jakie w Polsce odbyły się w  związku z zarzutami, stawianymi publicznie na wiecach, iż są w Polsce ludzie na kierowniczych stanowiskach - przynależni do lóż masońskich.
Zarzuty te były stawiane ogólnikowo, często bez wymieniania nazwisk - w formie, jak je poruszył ostatnio b. premier Leon Kozłowski w "Polityce". W bardzo wielu wypadkach zapadły prawomocne wyroki - może nawet odbyte.
Dziś zagadnienie istnienia masonerii w Polsce i zagnieżdżenia się jej wśród dygnitarzy na kierowniczych stanowiskach - jest dyskutowane publicznie - trzeba więc, by i wymiar sprawiedliwości zmienił swój stosunek do tego zagadnienia. Inaczej wytworzy się stan bezprawia, że ci, którzy w lożach wolnomularskich służą "obcym agenturom" nie odczuwają dłoni karzącej państwa - a ci, którzy na to dawniej wskazywali - jako na duże niebezpieczeństwo dla  państwa i stawali w obronie swego narodu i Rzeczypospolitej — byli (bo sądzimy, że już nie będą) ścigani. Wyłania się nawet pytanie, czy nie należałoby wszcząć rewizji procesów w wypadkach tego rodzaju, w których zapadły prawomocne wyroki skazujące".

W 1935 r. sąd grodzki w Niepołomicach pod przewodnictwem sędziego dr Feila /Feyla/ a w obecności licznego audytorium, uznał księdza Tadeusza Jayko winnym i skazał na karę 6 tygodni aresztu oraz 30 złotych grzywny i zawiesił wykonanie kary na 4 lata (czyli do marca 1939 r.).
Ksiądz Jayko wraz z obrońcą postanowili odwołać się od wyroku. W II instancji, rozpatrywanej pod przewodnictwem sędziego Machalskiego przed sądem okręgowym w Krakowie, prokurator dr Boryczka zrzekł się już oskarżenia o obrazę rządu... W wyniku apelacji sędzia uznał księdza Jajko winnym "szerzenia fałszywych wiadomości mogących wywołać niepokój, natomiast uwolnił go od zarzutu obrazy członków rządu" i skazał na 3 tygodnie aresztu i 30 złotych grzywny z zawieszeniem wykonania kary na 3 lata. Po ogłoszeniu wyroku mecenas Sygiericz zapowiedział złożenie wniosku o kasację wyroku.

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura