Daj nam króla, aby nami rządził (1 Sm 8,6)
Grupa utrzymująca władzę
Społeczeństwo. Tutaj już żartów nie ma. Gdyby nawet udało się gdzieś znaleźć głowę tęgą i skłonną do ugryzienia tego tematu, to niewiele to nam da. Owa głowa szybko straciłaby cała swoją zgryźliwość i musiała by oddać się w ręce dentysty w celu wykonania niezbędnych prac remontowych. Najwięksi nawet inżynierowie socjotechniki, w szlachetnym porywie budowy lepszego świata, ostatecznie i tak sięgają po skalpel aby przeciąć ten wrzód, nabrzmiały i niepodatny, ani na wygłaszane zaklęcia, ani na przykładane amulety. Tak więc wprost nie da się rozebrać tego zagadnienia, tutaj trzeba sposobu! Mądrość ludowa zaleca w takich beznadziejnych razach posłużenie się kobiecym sprytem. Nie ma chyba innego wyjścia, jak zaryzykować wszystkie zapasy tego geniuszu, uciułane przez długoletnie potykanie się z płcią piękną.
Cóż to jest społeczeństwo? W najbardziej elementarnym ujęciu można powiedzieć, że społeczeństwo jest to zbiór ludzi wzbogacony o relacje międzyludzkie. Modelu: zbiór + relacje nie da się już chyba zredukować, taki model to czysta matematyka, bliski krewny przestrzeni algebraicznej, albo jakiegoś innego produktu wyższej matematyki. Badając taki matematyczny twór, dla matematyka tak prosty jak dźwignia dla Archimedesa, możemy z pewnością dojść do wielu ciekawych wniosków. Niestety! Dla większości z nas ta wyższa matematyka jest niedostępna, leży na zbyt wysokiej półce. Nie da się jej strącić na przyzwoicie niski poziom nawet za pomocą kija od miotły, trzeba poszukać modelu bardziej „humanistycznego”, dobry i „smartny” model, znakomicie zastępujący matematyczne abstrakcje, można znaleźć wszędzie. Maeterlinck szukał ich w ulu zamieszkiwanym przez pracowite pszczoły, nam wystarczy kuchnia, lub nawet zwykły aneks kuchenny, typowy dla budowli zamieszkiwanych tłumnie przez stworzenia podobnie pracowite i dodatkowo żądne wiedzy. Spróbujemy mianowicie dokonać wiekopomnych odkryć, odkryć odkrywających perfidne zwyczaje tzw. społeczeństwa, na podstawie analizy jego modelu zbudowanego ze zwykłego ryżu z sosem. Prościej i sprytniej chyba już się nie da. Wybór typowego posiłku studenckiej młodzieży jako przedmiotu penetracji umysłowej, pozwoli nam poczuć młodzieńczy entuzjazm i wyzwolić się z więzów rutyny. Dzięki zaś temu, że model będzie zbudowany w całości z materiałów będących w powszechnym użyciu w akademikach, możemy spokojnie nadać naszym wysiłkom miano badań akademickich, czyli tym samym naukowych. Dodatkowo, zastosowanie metody empirycznej w badaniach naukowych nad przedmiotem zaciekle broniącym się przed eksperymentowaniem, powinno połączyć w podziwie naukowców wszystkich krajów, bardziej niż walka klas, która jak wiadomo, łączy wszystkich proletariuszy i nie tylko.
Zatem, marsz do kuchni, kiszki marsza grają! Gotujemy. Kto nie lubi ryżu, może ugotować makaron, powinny być to raczej jakieś muszelki lub kolanka, dopuszczenie zaplątanych nitek mogłoby sprowadzić myśl na manowce. Dla tzw. ustalenia uwagi, przyjmijmy, że nasz model zbudowany jest jednak na bazie ryżu. Oczywiście, ziarenka ryżu odpowiadają poszczególnym osobnikom rodzaju ludzkiego, a sos oblewający ryż odpowiada relacjom międzyludzkim. Badając ten model, chociażby za pomocą widelca, dojdziemy natychmiast do jedynie słusznego wniosku, że „ryż to ryż”. Jego smak nie zmienia się, ani w czasie, ani wzdłuż półek sklepowych (chyba że, ryż poleży sobie zbyt długo po ugotowaniu, albo zalęgną się w nim robaki). Zatem o smaku dania decyduje sos, zmieniając sos możemy zmienić wszystko, przynajmniej z punktu widzenia kubków smakowych. Tym samym, mamy oto na swoim koncie pierwszy naukowy donos! Pierwszy rezultat morderczo konsekwentnej, naukowej metodologii. Metodologii zgodnej z trendami obowiązującymi w naukach tzw. społecznych, po angielsku „social science”. Możemy się zatem spokojnie zaliczyć do mainstreamu socjalnaukowców. Może nawet do głównego mainstreamu, prawo ku temu daje nam ścisłe trzymanie się paradygmatu „Przez żołądek do rozumu”. Nie możemy jednak spocząć na talerzu, nawet jeżeli jednostka finansująca badania zadbała o wyborne napoje. Musimy pamiętać o „naukowej konsekwencji”, dobry naukowiec nigdy nie poprzestaje na jednym cyklu badań, czasami ćwiczy te same fikołki w swoim „obszarze zainteresowań” aż do emerytury. Badajmy więc dalej.
Potraktujmy nieco surrealistycznie tego, który dzierży w ręku widelec, jako kogoś kto sprawuje władzę na talerzu. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że w realnym społeczeństwie władca też jest ziarenkiem ryżu, tak samo malutkim, albo nawet bardziej. Obserwując owego władcę, dochodzimy do kolejnego, równie słusznego wniosku, prawie identycznego z poprzednim. Mianowicie widzimy, że nie zawsze nasze danie da się zjeść. Z różnych powodów, jednak wszystkie powody znowu zależą od sosu, np. zbyt rzadkiego aby się go dało nabrać na widelec, lub zbyt pikantnego aby się go dało skonsumować bez dużej ilości wybornych napojów, których akurat znowu zabrakło. Słowem, trzeba wiedzieć jak się zabrać do posiłku i to JAK zależy znowu od sosu. Nie odcinając sobie drogi do dalszych badań naszego pożywnego modelu, można się już pokusić o wstępną syntezę wyników. Pamiętamy, że te badania to wiekopomne studia nad ludzkim społeczeństwem w aspekcie odnoszącym się do władzy. Syntezę tych badań można więc potraktować jako Podstawowe Prawo Oddziaływania Mych i Onych, w skrócie Prawo OMO. Można to prawo sformułować następująco:
GDY RYŻU JEST POD DOSTATKIEM, O WSZYSTKIM DECYDUJE SOS
Prawo warte jest zapamiętania i przetrawienia. Mając do dyspozycji takie odkrywcze odkrycie, z łatwością udowodnimy tytułową tezę głoszącą, że miłościwie nam panująca demokracja fasadowa jest goła jak święty turecki i mimo swojego bezpruderyjnego charakteru, będzie musiała się gdzieś ukryć, gdy tylko przyjdą chłodniejsze dla niej dni. Gdyby stało się tak, że przypomni sobie ona jednak o tych resztkach wstydu, które jej jeszcze pozostały, to może nawet opuścić nas wcześniej, wyjść po angielsku nawet przed zimą. Nie będzie wówczas konieczności zbierania na drodze ucieczki zamarzniętych trupów jej licznych kochanków. Ale zanim to nastąpi, tzn. zanim nastąpi udowodnienie tej śmiałej że aż bezczelnej tezy, dobrze jest coś zjeść, aby nie narażać się na ślinotok, nieunikniony gdy myśl będzie coraz głębiej drążyć model. Rozjaśnienie myśli za pomocą czarnej kawy także jest wskazane. Świętego tureckiego najlepiej podziwiać po kawie zaparzonej po turecku.
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse
Inne tematy w dziale Społeczeństwo