nocri nocri
346
BLOG

Tonący (węgierskiej) brzytwy się chwyta...

nocri nocri Polityka Obserwuj notkę 4

...i jak w tym starym przysłowiu przykazano, polskie środowiska - nazwijmy je prawicowe - (choć z prawicą mają tyle wspólnego co sam marszałek Piłsudski tak chętnie przez nich stawiany na piedestale) - kurczowo trzymają się idei budapesztańskiego cudu. Z niepokojem nasłuchują wieści z ekonomicznych rynków spuszczających węgierskie obligacje w finansowy niebyt. Z gęsią skórką dowiadują się o agresywnych atakach europosłów największych europejskich narodów i ich przemówień, którymi jak batem tną polityczny wizerunek Victora Orbana.

 

Powiem szczerze - liczę na to, że Węgry zwalczą kryzys, który dopadł ich spieprzoną przez socjalistów gospodarkę tak pięknie rozwijająca się w czasach odzyskania niepodległości spod radzieckiego jarzma. Liczę na to pełen sympatii do tego narodu. Nie obawiam się o węgierską niepodległość pod rządami atakowanego z każdej strony Orbana. Popełnia sporo błędów próbując spełnić powracające marzenia Węgrów o wielkim kraju trzymającym w garści znaczną część europy. Zagospodarował, walcząc o zdecydowaną większość, sporo nacjonalistycznego elektoratu i prawicowo-skrajnych środowisk.  Tak jak Donald Tusk musiał obrócić się trochę w lewą stronę by znacząco wybory wygrać tak przywódca Węgier postawił na prawą nogę.  Jednak Orbana przeszłość wskazuje, że nie jest typem samobójcy i politycznego loosera. Mogę więc przypuszczać, że tak jak narodowców Victor potrzebował do przejęcia pełni władzy tak spuści ich w węgierski klozet równie szybko i bez zbędnych emocji. Od prostackich skrajności na Węgrzech są inne partie, a nie Fidesz.

 

Kibicuję Węgrom. Zdaję sobie sprawę, że polscy narodowcy marzą wręcz o sukcesie orbanowskich Węgier aby ten sukces stał się lontem do podobnej rewolucji w Polsce. Nie rozumieją jednak oni jednego. Węgrzy mieli Orbana a Polacy nie mają na prawicy nikogo kto mógłby ten sukces spolszczyć. Jeżeli jakikolwiek polityk w Polsce mógłby podać rękę Victorowi, to na pewno nie jest to odwieczny przegrany, a nadzieja polskich "białych" Jarosław Kaczyński. Znienawidzony przez drugi obieg Donald Tusk jest partnerem do rozmów dla Victora Orbana. Symboliczne z resztą kontakty obu panów na to wyraźnie wskazują. To Victro Orban złożył znamienne gratulacje Donaldowi Tuskowi za wygrane w Polsce wybory, a partię Fidesz przyrównał do Obywatelskiej Platformy. Jarosław Kaczyński mógł jedynie patrzeć  z boku na ten było nie było polityczny policzek.  To Donald Tusk jako jedyny chyba przywódca wstawił się na forum europejskim za polityką Orbana jeszcze jako premier kraju kończącego europejską prezydencję co na Węgrzech zostało odpowiednio odebrane. Jarosław i jego wyznawcy dali radę jedynie wysłać ostatnio niejakiego Pospieszalskiego by polansował się wśród węgierskich współbraci zbierając na scenariusz kolejnego dzieła z drugiego obiegu.

 

Wydawałoby się, że jedynie porażka Węgier w dotychczasowej polityce może pogrążyć  ostatecznie polskie idee narodowe próbujące wbić Polskę w staropolski tradycyjny ciemnogród.. Nic bardziej mylnego. Tak jak sukces Węgrów i polityki Orbana prędzej wykorzysta Donald Tusk i ten rząd tak porażka Węgrów - Jarosława Kaczyńskiego  pomysłów na Polskę nie utopi. Świat polityki składa się z paradoksów - a świat polskiej polityki na paradoksach jest zbudowany więc nie zdziwi mnie już chyba nic. Kaczyński chciałby w Polsce Budapeszt w rozumieniu antykomunistycznej rewolucji z opóźnionym 20 letnim zapłonem, a Donald Tusk buduje ten symboliczny Budapeszt swoją polityką i podejmowaniem wielu zmierzającym do tego decyzji. Dlatego też orbanowskim Węgrom bliżej do tuskowej Polski jak do posmoleńskiej autonomii Jarosława Kaczyńskiego.

 

 kliknij i promuj

pozdrawiam

------------------------------------------------------------------

więcej wpisów : 

Przemyślenia z drogi...

nocri
O mnie nocri

Nocri was there: Sekcja informacyjna: Google

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka