Niestety materiały i dokumentacja z tego okresu mówią, że normą zachowania, która aktualizowała ze strony polskiej ludności w zetknięciu się z Żydami, było traktowanie ich jako zwierzyny łownej.
Jan Tomasz Gross, w "Kropce nad i" z 15 marca 2011 r.
Przecieram oczy ze zdziwienia: Lisowi znowu udało się jakoś wylansować swoją chałturę! I to na przebrzmiały temat "żydowski", na motywie głośnej książki Grossa. Ludzie przełączali telewizję na "dwójkę", jak zobaczyli, że w programie bierze udział Wojciechowski i Girzyński, dwóch szanowanych posłów PiS. NIe zawiedli się: jedyne wnoszące coś wartościowego wypowiedzi pochodziły od nich właśnie.
Liczne grono adwersarzy (Agnieszka Holland, Kazimiera Szczuka, Piotr Najsztub i aktor, którego nazwiska nie pamiętam, a przede wszystkim sam redaktor Lis) wpierało im, że są jakoby wspólnikami krwiożerczych antysemitów, że są współodpowiedzialni za holokaust i nie chcą się z tego rozliczyć, jak wszyscy winowajcy idą w zaparte!
Szczuka posunęła się w tej napaści najdalej, bo o tych Polakach, których zbrodnie na Żydach dokonane my mamy - en masse - dziedziczyć, powiedziała z pogardą, że są gorsi niż zwierzęta: "nie ubliżajmy zwierzętom"! Czyli my ten gen potworny nosimy, zaszczepiamy naszym potomkom? Czyż nie powinniśmy jak skrwawione wilkołaki rzucić się zaraz w czarną otchłań? Czy nie tego chcecie: naszego unicestwienia?
Program zrobiony pod konkretną tezę, manipulacja grubymi nićmi szyta. Materiał filmowy ilustrujący program składał się z posklejanych taśm nawet z 2008 roku. Lis zestawił w nim kiboli i parlamentarzystów PiS: przesłanie jaskrawo czytelne. Natomiast materiał rzeczowy w postaci pliku jakichś czasopism "z Polską w tytule" został szybko schowany przez redaktora Lisa za plecy, gdy tylko poseł Wojciechowski chciał się bliżej przyjrzeć, czy faktycznie zawierają one jakieś treści antysemickie. Trudno mi jakoś uwierzyć, że tak było, bo nie mogłyby być one dystrybuowane w legalnej sieci handlowej, takie rzeczy są w Polsce zakazane prawem.
Najmocniejszym hakiem na posłów PiS miało być ich "powiązanie" z Kobylańskim, zasłużonym działaczem polonijnym w Ameryce Łacińskiej, a przedstawionym w programie jako osoba podejrzana o szmalcownictwo i wszystkie inne zbrodnie przeciwko Żydom. Nie wiem, na czym oparł się redaktor Lis? Wydaje się, że te aluzje były za daleko posunięte, nie ma bowiem żadnych dowodów winy Kobylańskiego. W tym wypadku jakoś towarzystwo zapomniało o stosowaniu podstawowych zasad etycznych, czy choćby domniemania niewinności dopóki nie zapadnie orzeczenie sądu wobec danej osoby. Cytowano za to obszernie jakieś niezborne wypowiedzi zupełnie nikomu nieznanego kandydata na prezydenta. Groteska! Najgorszym antysemickim ich elementem było chyba stwierdzenie, że we władzach polskich nie ma już prawie prawdziwych Polaków. Nie ma! No i co z tego? Osobiście nie widzę w tym nic szokującego. Każdy ma prawo do swojego sądu o władzach, a czyż nie jest prawdą, że w Sejmie zasiadają i przedstawciele mniejszości żydowskiej i niemieckiej, i nawet mamy już jednego ciemnoskórego posła? Wielu z nas ma tak poplątane przez historię gałęzie rodowe, że trudno jest ocenić procent polskości w danym Polaku. Czemu zaprzeczać faktom? Na co się tu obrażać? Żydzi byli, są i będą wśród naszych elit. To nie jest taki antysemicki kraj!
Wszystko jest sprawą proporcji. Zawsze w historii tak było. Zawsze było tak, że gdy w jakimś miejscu świata gromadziło się bardzo wielu Żydów, to tubylcza ludność przestawała czuć się "we własnym domu" i prowadziło to do niezadowolenia, konfliktów, agresji. W średniowiecznej Francji za wszystkie klęski żywiołowe obarczano winą Żydów. To ich winiono za przywleczenie dżumy czy innych nieszczęść. I karano ich śmiercią, bezlitośnie. Straszna była Francja lat 30. Nie ma się co dziwić, że i w Polsce działał ten sam mechanizm, chociaż jako Słowianie wykazaliśmy w przeszłości olbrzymią tolerancję, szlachetną wielkomyślność wobec Żydów. Takie wrogie nastroje i nieufność wzrastały, gdy Żydzi się bogacili, panoszyli. Gdy jednak trzeba ich było ratować przed Niemcami, to Polacy "przełamywali się", pomagali im, narażali za nich swe życie.
Dar życia, ofiara życia, cóż może być większego? Niektórzy z nich przyznają teraz uczciwie, że nie wiedzą, czy w takiej samej sytuacji zdobyliby się na podobny heroizm, na takie szaleństwo. Ale to rzadkie wyjątki! W większości nie okazują wdzięczności, a za ten dług dobroci u nas zaciągnięty chcą serce wyrwać, kąsają i plują jadem... Pytam więc, cytując mądre żydowskie powiedzenie: co ci zrobiłem dobrego, że mnie tak nienawidzisz?
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka