Wojna domowa w kraju trwa, wojna na gesty, wojna na słowa... Słowa są przepotwarzane, przekręcane, nadużywane. Czarne jest białe, białe jest czarne... Nieraz to tylko drażni, częściej budzi wstęt. Wyrazy, nazwy mają zmieniać rzeczy sens albo sens wręcz odbierać. Tak, Komorowski walnął wprost, że Platforma zajmuje się "organizowaniem", zarządzeniem emocjami społeczeństwa. Oto kilka dowolnie wybranych przykladów:
1) Podczas poważnej konferencji pewien znany prorządowy publicysta używa wyrazu "obrazek" mówiąc o miejscu katastrofy smoleńskiej. Nie "obraz", nie "widok", ale właśnie niesmaczne zdrobnienie "obrazek", które brzmi ironicznie, prześmiewczo, odbierając wszelką powagę i rangę określanemu przedmiotowi. Wczoraj zaś zirytowały mnie "telewizyjne obrazki z celowego niszczenia wraku przez Rosjan" u jednego z lubianych zresztą przeze mnie blogerów. Znów "obrazki", zamiast "dramatycznych scen" lub po prostu "zdjęć". Zlitujcie się, nie mówcie o cmentarzysku: "obrazki"!
2) Co i rusz napotykam na sformułowanie "oddanie śledztwa stronie rosyjskiej", jakby to był jakiś zwrot czyjejś własności, należności itd., zamiast powiedzenia wprost, że tu chodzi o poddanie się, rezygnację z suwerenności i zakwestionowanie polskich organów państwowych. Poddanie, a nie oddanie! Czy to jakaś autocenzura nakazuje używania takich omówień, zamiast właściwych określeń? To jest fałsz, fałszywe opisywanie rzeczywistości!
Nadto, mówiąc o tym "śledztwie", trafniejsze będzie użycie określenia "dziwne śledztwo", za profesorem Jackiem Trznadlem.
3) Różne są sposoby "odrealniania" tragedii smoleńskiej. Jeden z moich komentatorów porównał książkę o niej do dzieł Ericha von Daenikena. Science fiction po prostu! Profesor Ireneusz Krzemiński upatruje w naszym przeżywaniu tej tragedii "tworzenia mitów". Mówi on:"trudno nie protestować w sprawie pochówku prezydenta na Wawelu. To jest miejsce szczególne, przeznaczone dla bohaterów. Trudno zrozumieć, dlaczego Lech Kaczyński nagle został bohaterem. Fakt, że zginął w katastrofie, nie świadczy, że nim się stał."Krzemiński przekreśla dorobek Śp. Lecha Kaczyńskiego jako męża stanu. Okazuje się on na dodatek głupkiem, który nie wie, że Wawel to miejsce pochówku władców polskich i wybitnych mężów stanu właśnie. Ale nie tylko. Bo przecież nie za bohaterskie walki pochowano tam Mickiewicza, Słowackiego, Norwida... I nie za bohaterskie bitwy został tak uhonorowany Prezydent Lech Kaczyński. Powiedzcie, kto tu tworzy mity, baśnie, mitologicznych bohaterów, herosów? To niby naukowiec, który powinien trzymać się empirii. Po co zakłamuje rzeczywistość? Bo kreowanie takiego kontrastowego zestawienia: rzeczywista, skromna postać Lecha Kaczyńskiego i mitologiczny heros, olbrzym, to przecież abecadło tworzenia komedii, obśmiewania! Klasyczny chwyt.
4) Mimo że po tysiąckroć było wszystko już w tej sprawie powiedziane, nadal spotyka się określenia TU154M jako "samolotu prezydenckiego" albo "samolotu cywilnego", "lotu jednorazowego", "międzynarodowego". Tusk i jego ministrowie bronią swojej skóry i błędnej decyzji o przyjęciu Konwencji chicagowskiej jako podstawy postępowania, trzymając się tezy o jego rzekomo cywilnymcharakterze. Dobitnie, publicznie twierdził, że był to lot cywilny, minister Jerzy Miller. Otóż, nie, nieprawda, bo to był lot wojskowy, samolotem wojskowym, pilotowanym przez wojskowych i według prawa wojskowego. Jasne? To jest bezczelne kłamstwo, oszustwo wobec społeczeństwa.
5) Zamiast określenia "tragedia smoleńska" czy "katastrofa smoleńska" stosuje się wyraz "wypadek", jakby to był zwykły wypadek samochodowy, jakich zdarzają się tysiące na drogach, albo inne pospolite zdarzenie, jakiś drobny incydent. Może coś jak kradzież roweru z garażu? To jest bezczelne zakłamywanie rzeczywistości, historii, uderzanie w godność narodu.
6) Wielką karierę robi wyraz "modernizacja", "modernizować". Używa się go jednak nie po to, by mówić o postępie, rozwoju, ale by aluzyjnie wskazywać tłumienie, eliminowanie patriotyzmów, tradycji religijnych i historycznych, tożsamości narodowej, narodowych interesów... Pojęcie "naród", "narodowy" staje się czymś nieodpowiednim, żenującym, kojarzonym wprost z faszyzmem. A zatem mamy takie "ubogacanie" poprzez wyzbywanie.
7) Nasze władze, zwłaszcza resort Sikorskiego, ma problem z odróżnieniem tego co "prywatne", od tego co "państwowe". To nie tylko słowa, zwykłe kłamstwa: to wymierne wpływanie na podejmowane działania, konkretne zdarzenia. Prezydenckie wizyty zagraniczne zwykło się traktować jak prywatne eskapady, co prowadziło do konkretnych strat wizerunkowych i finansowych dla naszego państwa. Do niedawna jeszcze utrzymywano, że ostatnia podróż Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego była "wizytą prywatną". Na różnych internetowych forach są do dzisiaj jeszcze komentarze, które to kłamstwo powielają.
Ostatnio uznano za prywatny problemdwóch wdów usunięcie przez władze rosyjskie tablicy upamiętniającej tragedię smoleńską. Nic nie znaczy, że przy jej odsłonięciu był polski konsul, a MSZ było au courant całego przedsięwzięcia. Wszakże nie zadbało o jego stronę formalną. Widać ów konsul zrobił sobie taką wycieczkę do lasu, prywatnie? Nic nie znaczy, że tablica ta została ufundowana przez wdowy i sieroty po ofiarach katastrofy smoleńskiej, bo organy państwowe nic w tej sprawie nie chciały zrobić. Chociaż to był obowiązek państwa. To te wdowy wykonały za rząd ten obowiązek. Prezydent, ani premier, nie postawili tam pomnika, ani tablicy, a jednak nie pominą oni żadnej okazji, by tam pojechać i znów pokazać się z prezydentem rosyjskiego imperium przed kamerami. Cynizm?
A czy takie "wizyty", nabijanie sobie punktów przez fotki z Miedwiediewem czy Putinem, to nie są właśnie partyjne, dla korzyści jednego środowiska politycznego? A jaka z nich korzyść dla państwa, dla nas - obywateli? Czy to właśnie nie nazywa się korupcją polityczną? I czy - jednym słowem - to nie jest właśnie prywata?
[http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/244603,prof-ireneusz-krzeminski-nie-tworzmy-mitu,id,t.html#material_1]
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka