W emocjach, zaciekle broniąc w radiu ZET swej rodzimej frakcji, w sprawie kompromitujacego wywiadu Radosława Sikorskiego dla portalu "Politico" o propozycjach Putina wspólnego rozbioru Ukrainy, poseł PO, Julia Pitera, powiedziała, że premier Ewa Kopacz poleciła przekopanie notatek służbowych byłego ministra SZ i byłego premiera Donadla Tuska dla byłego Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego. Jaki był cel tego przeszukiwania dokumentów, gdy wystarczyło po prostu zadać pytanie swojemu koledze, czy opisane fakty miały miejsce czy nie?
Według słów poseł Pitery, celem Kopacz było "zweryfikowanie", ale czego? Przecież dziwaczny, upokarzający dla Sikorskiego, sposób zdementowania i jednoczesne potwierdzenia w innych źródłach utwierdzają opinię publiczną w opinii, że rzeczywiście Putin takie propozycje rzucał i próbował wciągać rząd Tuska w swoją intrygę. Putin nie obawiał się przy tym, że odrzucenie jego propozycji zostanie mu poczytane za jakąś porażkę, klęskę, i wręcz sam dążył do ich nagłaśniania, wykorzystując w swoim czasie jako swoją tubę wiceprzewodniczącego Dumy, Władimira Żyrynowskiego (urodzonego jako Wolfowicz Eldejsztejn). Putinowi, oczywista oczywistość, chodziło o samo nagłośnienie takich rozmów, które mogło być z jednej strony pewnego rodzaju straszakiem wobec Kijowa, próbą skłócania, podważania i tak słabych więzi politycznych i zaufania do Warszawy, a z drugiej znakomicie służyło szerszej operacji obniżania pozycji Polski na arenie międynarodowej. Polska jako nic nie znacząca, sterowalna przez Putina marionetka, to teza chętnie przyjmowana, tak u nas, jak i na Zachodzie, przez niektórych ekspertów i publicystów. Niestety, takie bzdury jak o "brzydkiej pannie na wydaniu" są stale powtarzane. Teraz okazuje się, że Putinowi udało się pokazać światu Polskę jako pannę głupią i nieobliczalną. Tym razem tubą Putina stał się Sikorski i amerykański dziennikarz, Ben Judah. Amerykańskiego dziennikarza może jeszcze tłumaczyć młodość (ur. 1988), gdy rozważa on na poważnie iluzje o nowowczesnej, demokratycznej Rosji, bez korupcji, zatem Rosji przyjaźnej i ciepłej wobec USA, NATO itd, ale "naiwność" Sikorskiego (ur. 1963) trudno zrozumieć.
Czego więc szukała w rządowych archiwach pani Kopacz? Mogła przecież porozmawiać wprost z partyjnymi kolegami i, jak donosiła "Rzeczpospolita", skorzystała z tej możliwości. Czy zatem nie ufa ona kolegom, czy nabrała dodatkowych wątpliwości? Czy może to właśnie jeden z kolegów zasugerował jej sprawdzenie w dokumentach, czy śp. Prezydent Lech Kaczyński miał takie informacje, a zatem czy mają się obawiać wiedzy lidera PIS, albo raczej czy może da się coś znowu tradycyjnie zwalić na nieboszczyka, albo czy nie ma tam dowodów, śladów takich rozmów z Putinem, by je wyczyścić, bo mogą być jeszcze bardziej kompromitujące? Skąd taki nagły przegląd szuflad i szaf w Platformie, w której nigdy najpotworniejszy bałagan nikomu dotąd nie przeszkadzał?
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka