Piotr Świtecki Piotr Świtecki
435
BLOG

Niemcy. „Za duże dla Europy, za małe dla świata”

Piotr Świtecki Piotr Świtecki Konfederacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Rozmowa z posłem Krystianem Kamińskim.
 
Niedawno odwiedził Pan warszawski Klub Konfederacji z wykładem o niemieckiej scenie politycznej. Wspomniał Pan też o sile niemieckiego państwa i zachodzących tam przemianach obyczajowych. Czy dla posła ugrupowania, które postulat konserwatyzmu obyczajowego ma wypisany na sztandarach, Niemcy nie są jego żywym zakwestionowaniem?

Krystian Kamiński: Mówiąc o sile Niemiec miałem na myśli przede wszystkim gospodarkę. Ona opiera się o duże zakłady i firmy rodzinne, często rodzin o wielopokoleniowych tradycjach biznesowych. Do tego dochodzi znaczenie Niemiec na arenie międzynarodowej i to, że na niej długofalowo, konsekwentnie i skutecznie chronią własne interesy. Procesy budowania i degeneracji gospodarki są stosunkowo powolne.

Ale od rewolty '68 roku minęło już 50 lat!

To jest okres znaczący tylko dla przemian obyczajowych. Państwo niemieckie od zjednoczenia w 1871 roku budowało swoją siłę gospodarczą, wiele zakładów weszło na znaczny poziom i potrafiło przetrwać poważne dziejowe zawirowania.

Sporo niemieckich elit politycznych wywodzi się z pokolenia '68 i realizuje wyartykułowane wówczas postulaty. Mimo to „niemieckość” tych elit nie jest kwestionowana…

Nawet prawica, zresztą w całej Europie Zachodniej, odpuściła walkę obyczajową uznając, że jest ona nie do wygrania. Myślę, że na Zachodzie nie zdawano sobie do końca sprawy, do czego przemiany zapoczątkowane studencką rewolucją kulturową końca lat sześćdziesiątych doprowadzą. U nas mamy jeszcze szansę je powstrzymać i dlatego cały czas walczymy.

Ruch Narodowy oprócz kwestii obyczajowych podnosi również utrzymanie w ryzach imigracji. Tymczasem głosy zaniepokojenia napływem gastarbeiterów były słyszalne w Niemczech już w latach 70, ale pozostały głosem wołającego na puszczy.

Tak. Ale ten napływ ma swoje skutki. W tej chwili w Niemczech prawie 25% populacji to imigranci lub ludzie, których rodzice byli imigrantami. Jest coraz mniej wiodącej kultury niemieckiej. Szczególnie dobrze widać to w większych miastach. Skrajnym przykładem są walki między tureckimi i kurdyjskimi gangami, o których niedawno donosiły media.
Korporacje nadal mogą być silne, bo działają dzięki taniej sile roboczej. Kwestie kulturowe czy obyczajowe są dla nich jak dotąd stosunkowo mało znaczące.

Jednak by dopełnić obraz, trzeba wziąć pod uwagę jeszcze dłuższy plan czasowy, na jakim zachodzą procesy kształtowania się i rozkładu narodów. Na tym planie mamy niewielkie doświadczenie historyczne i można się spierać, czy zmiany obyczajowe są raczej przyczyną, czy symptomem. Ale mają one wyraźne, negatywne skutki społeczne. Nawet w silnych gospodarczo Niemczech.

Dziękuję za rozmowę.

Krystian Kamiński - absolwent kulturoznawstwa na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, przedsiębiorca, poseł na Sejm IX kadencji z ramienia Konfederacji / Ruchu Narodowego.

Mój macierzysty blog znajduje się w serwisie Polacy.eu.org, zapraszam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka