Do namiociarzy i pisiorów dołączyło ostatnio kolejne zagrożenie dla demokratycznego ładu i miłości- kibole. Oprócz w/w i moherów, kibole stanowią taką grupę społeczną, która zdaje się być nie "do przerobienia" przez oficjalną propagandę. Są hermetyczni, niezależni i zorganizowani.
Na domiar złego ostatnio, dali się poznać spektakularnie punktując rząd Tuska. Z wiadomych powodów żaden Graś, Niesiołowski czy inna Kidawa, nawet mając nieograniczony dostęp do wiodących mediów nie są w stanie ich zneutralizować.
W rządzie szybko zorientowano się o bezkompromisowości krucjaty kiboli i jej szerokim oddziaływaniu. Postanowiono działać, czyli czekano na pretekst.
Podczas finału Pucharu Polski kibole postawili pytanie (na piśmie)- Tusk premierem wybiórczej, czy rządu? Poza tym poszło do wtargnięcia na płytę boiska, oraz bijatyki między kibolami Lecha i Legii. Policja nie uznała za stosowne nikogo zatrzymać, nikt nie został poszkodowany na ciele, straty wyniosły 40 TPLN (poziom kosztów typowej kolizji samochodowej).
Chciałbym zapytać, co spowodowało tak zmasowaną reakcję premiera- te napisy, czy "zamieszki". Jak ktoś myśli, że były to najpoważniejsze zajścia z udziałem kiboli od lat, proszę zobaczyć na Youtube film z finału PP z roku 2008 w Bełchatowie.
I jeszcze jedno, czy nazywanie tych kiboli bandytami nie jest mową nienawiści?
183 cm, 88 kg, żona , córka w wieku szkolnym.Polak, katolik, członek PZŁ, praktycznie bez nałogów, chyba że w miłym i sprawdzonym gronie.Na użytek rodziny i własny obserwuję nasze czasy.Jest dużo pytań, mało odpowiedzi i "tylko prawda jest ciekawa".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka