Trolling Stones Trolling Stones
672
BLOG

LOT dla frajerów

Trolling Stones Trolling Stones Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Zapachniało strajkiem we flagowym polskim przedsiębiorstwie państwowym, odnoszącym ostatnio szeroko nagłaśniane sukcesy, PLL LOT.

Prezes firmy, Rafał Milczarski zabrał publicznie głos w tej sprawie i twardo oświadczył, że zapowiadany strajk uważa za nielegalny. Wspomniał też, że LOT procesuje się się z załogą w sprawach pracowniczych, a strajk ma jakiś związek z postępowaniami sądowymi.

Pani Monika Żelazik, przedstawicielka organizatora strajku, ZZ Personelu Pokładowego i Lotniczego, oświadczyła za to, że ów związek zawodowy prowadzi od trzech lat bezskuteczne negocjacje płacowe z zarządem LOT-u.

Gdyby LOT był spółką giełdową, to obie informacje – o grupowych sporach sądowych i negocjacjach zarządu z pracownikami – byłyby obowiązkowo ogłaszane przez zarząd z chwilą zaistnienia, a stan zaawansowania rozstrzygnięć musiałby być ogłaszany w corocznych sprawozdaniach giełdowych.

Takie fakty mają wpływ na decyzje inwestorów (akcjonariuszy) i powodują spadek wartości rynkowej przedsiębiorstwa (obniżkę cen akcji). Z kolei w biuletynach giełdowych pojawiają się ogłoszenia zarządów firm o skutecznym zakończeniu negocjacji z pracownikami i rozstrzygnięciach sporów sądowych – te podnoszą wartość spółki (akcje idą w górę).

LOT nie jest spółką giełdową, a bodaj 98% akcji należy do skarbu państwa - co oznacza, że prezes nie musi się tym przejmować.

Nie ma dla tej firmy żadnego obiektywnego czynnika oceniającego stan relacji między pracownikami (tzw. zasobem ludzkim) a zarządem, jest tylko akceptacja (lub jej brak) dla polityki zarządu LOT-u w tej sferze przedsiębiorstwa - ze strony właściciela (czytaj skarbu państwa, czyli konkretnie rządu).

Widać rząd wspiera twarde stanowisko zarządu LOT-u w omawianym sporze - co raczej nie dziwi, bo personel latający LOT-u to tylko 600 pilotów i 1000 stewardess, a więc żaden liczący się elektorat, z którego roszczeniami płacowymi warto się liczyć (co innego np. górnicy).

Ktoś powie, że spory zarządu z pracownikami rozstrzyga sąd - więc po co strajk.

Bieda w tym, że sąd rozpatruje poszczególne konkretne pozwy na gruncie prawa, ale nie zajmie się czymś takim jak ogólna, perspektywiczna polityka przedsiębiorstwa w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi. Tutaj jedyną formą wpływu załogi na zarząd są negocjacje, a jeżeli te są przez zarząd lekceważone, pozostaje strajk.

Głosy typu "jak im się nie podoba, to niech szukają innej roboty" są przejawem pogardy dla ludzi, niczym więcej. Relacje pracowników z firmą to nie tylko umowa o pracę, wykonywanie uzgodnionej pracy i pobranie umownego wynagrodzenie.

Funkcjonują też czynniki subiektywne, korzystne dla firmy - gdy pracownicy lubią charakter swojej pracy i utożsamiają się z firmą. Z reguły - w otwartej gospodarce - takie postawy są przez pracodawców cenione i wynagradzane.

W PLL LOT mamy sytuację odwrotną - lubisz swoją pracę, jesteś z niej dumny, utożsamiasz się z firmą - to lataj w LOT za ochłapy, frajerze.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka