Nie będę się rozpisywał nadto, ponieważ temat jest żenujący - choć jako symptomatyczny dla całej polskiej klasy politycznej, szczerze warty komentarza. Popisy pani premier Kopacz na lotnisku w Berlinie stały się, mimo szczerych chęci blokowania filmiku z jej zmagań przez TVN, chwilowym hitem internetu.
Komiczna próba przemarszu po czerwonym dywanie, pomoc w nawigacji w wykonaniu niemieckiej przewodniczki Merkel, honory składane... barierce. Cóż, najwidoczniej cała para i wysiłki speców od wizerunku w Platformie poszła w przygotowania expose i atakowanie opozycji, na dyplomatyczne maniery zabrakło czasu (albo umiejętności). Można za to uczciwie przyznać, iż pasują do siebie premier z prezydentem teraz jak mało kto, elita najprawdziwsza - kulturalnie, ortograficznie i merytorycznie.
Wnioski? Kilka. Po pierwsze zawsze zabawne, jak ci, którzy pękają ze śmiechu przy okazji wpadek polityków Prawa i Sprawiedliwości ze szczególnym uwzględnieniem Jarosława Kaczyńskiego (całowanie mężczyzn po rączkach ostatnio) nagle udają ślepych i głuchych, a jak się ktoś nabija to wieprz i cymbał, przecież nic się stało, prawda?
Po drugie mądrzejsze panie powtarzają od zawsze - jak się na szpilkach chodzić nie potrafi, to się ich nie zakłada. Ja na przykład bym się zapewne w takich bucikach zabił szybko i sprawnie, więc takowych nie noszę. Wyglądałbym pewnie i tak zgrabniej niż premier Kopacz, ale mniejsza o to. Są przedstawicielki płci pięknej, co w 8-9 centymetrowych szpilkach biegać nawet potrafią i ich chód to szczyt elegancji. Są i takie, które talentu tego nie posiadły, w zamian za to mają zdrowy rozsądek i wybierają obuwie (jak trzeba) na "słupku", szerokim obcasie itp. (jak coś nie tak piszę, to niech panie wybaczą - ale jako rasowy facet na obuwiu się znam jak nowa premier na prawdomówności).
Niestety są i takie, które ani talentu, ani rozsądku nie posiadają - pół biedy, jak takowa rozbawia osiedlową loże szyderców spod sklepu monopolowego, troszkę inna historia - gdy kompanię reprezentacyjną wojska, do tego niemieckiego. Tłumaczą niektórzy, no właśnie- tyle stresów przecież, debiut, Merkel, dywan i przystojni żołnierze, każdego by trema zjadła.
Wybaczcie, ale jeśli w takiej sytuacji doświadczoną w politycznych bojach podobno Ewę Kopacz stres zjada, to jestem ciekaw, jak ona wyglądała i zachowywała się w swej eskapadzie "smoleńskiej" (moskiewskiej) w 2010 roku, gdzie podobno przecież tak fantastycznie, moralnie słusznie a kompetencyjnie wzorcowo nadzorowała współpracę polskich i rosyjskich służb.
Ten typ tak już ma i tyle - jak się czuje silniejszy i pewny, to arogancja, buta, hipokryzja aż z butów wystaje. Troszkę zmienić okoliczności i z butów sterczy co najwyżej to, czego usunąć się tak łatwo nie da - słoma. A tą ze szpilek widać nawet wyraźniej przecież.
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka