kemir kemir
3632
BLOG

Koniec "kasty", czyli exitus acta probat [analiza]

kemir kemir Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 181

Kiedy uchwalano i ratyfikowano w końcu XVIII wieku amerykańską konstytucję, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych Ameryki, Alexander Hamilton napisał, że sądownictwo to "najmniej niebezpieczna władza”, ponieważ "nie ma wpływu ani na miecz, ani na sakiewkę”. Jednak w miarę upływu czasu w amerykańskim systemie politycznym nastąpiło pewne przesilenie i trzecia władza, zwłaszcza Sąd Najwyższy, zaczęły zyskiwać tak silną, wręcz dominującą i konstytucyjnie raczej nieuzasadnioną pozycję tak, że całkowicie zmieniono formułę Hamiltona i zaczęto mówić o sądownictwie odwrotnie: "najbardziej niebezpieczna władza”.


Ktoś oczywiście może powiedzieć, że poszukiwanie analogii pomiędzy systemem amerykańskim i propozycjami reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest zestawianiem ze sobą rzeczy kompletnie nieporównywalnych. Jeżeli jednak spojrzymy na problem z punktu widzenia polityki w sposób uniwersalny i w kategoriach pewnego procesu, to amerykańskie doświadczenia wydają się bardzo pouczające. PiS, świadomie czy nie, wyciąga z nich wnioski, tyle że na początku wprowadzenia reformy zabrakło jednej, spójnej koncepcji. W mojej ocenie, pisane na szybko i tak uchwalane ustawy sądownicze, oraz całe pakiety poprawek i nowelizacji z perspektywy czasu były błędem, co zresztą "totalniakom" i"kaście" służy jako oręż w wojnie w władzą. Należało raczej precyzyjnie zaplanować uderzenie w "kastę" i działać dwutorowo : z jednej strony - wykorzystując szeroką i bezdyskusyjną  potrzebę zmian w sądownictwie - zmienić system  w sposób nie pozostawiający pola do buntu sędziów i ingerencji Komisji Europejskiej. W ten sposób udało by się odciąć dwa "dystrybutory" opozycyjnego paliwa: polską ulicę i donosicielstwo zaprzańców w UE. Mam na myśli działania reorganizacyjne w sądownictwie powszechnym, stworzenie "cywilnej" administracji sądowej, być może instytucji "sędziego pokoju" lub "przedsądu", itp.


Z drugiej strony należało wprowadzić tzw. opcję zerową, czyli działania jakie zastosował De Gaulle w V Republice - wszyscy sędziowie powinni być zwolnieni i ponownie powołani częściowo z kadry dotychczasowej, a częściowo z innych zawodów prawniczych. Można założyć, że większość dotychczasowych sędziów nadaje się do ponownego powołania, ale nie wszyscy. Skandaliczne orzeczenia wydawane w ostatnich latach powinny stanowić koniec kariery w tym zawodzie. Opcja zerowa miałaby dotyczyć głównie trzonu "kasty" . czyli korporacyjnej struktury sądownictwa, zagnieżdżonej poprzez KRS od Sądów Okręgowych, poprzez Apelacyjne do Sądu Najwyższego. Oczywiście wywołałoby to kwik nie mniejszy niż obecnie, ale PiS miałoby silne argumenty w postaci niekwestionowanych reform z "pierwszego toru", czyli reform niepodważalnie służących społeczeństwu, znakomicie usprawniających procedury sądownicze.


PiS popełniło też grzech niedocenienia siły "kasty", bowiem budując po peerelu państwo prawa, zbudowaliśmy de facto państwo prawników. To znaczy, że prawnicy, z uwagi na postępującą jurydyzację polityki i w ogóle życia, czyli ujmowania prawie wszystkiego w kategoriach prawnych,  uzyskali wielką pozycję i rozdali sobie wszystkie funkcje: sędziów, adwokatów, prokuratorów, radców itd., zapewnili sobie odpowiedni status materialny, którego bronią, natomiast kwestia naprawy prawa już ich mniej interesuje. Bronią wyłącznie patologicznego status quo. Prawnicy nie podejmą nigdy odpowiedzialności za reformę systemu prawa, bo im jest to do niczego niepotrzebne.


Sędziowie mają zapewnione w Polsce wszelkie gwarancje niezawisłości i niezależności. Oni tych gwarancji bronią jak niepodległości, ale niekoniecznie korzystają z nich tak, jak one tego wymagają. Ta niezawisłość wymaga także niezawisłości od swoich poglądów i od wszelkich wpływów politycznych. Sędziowie są "pisowscy"? Może i tak, ale nie czarujmy się -  z wyżej wymienionych przyczyn są też zwolennikami opozycji "antypisowskiej", a wcześniej znacząco popierali PO, tworząc ściśle synergiczny związek. Drugą stroną tej niezawisłości jest kwestia bezstronności sędziego. Tu mamy poważny problem, bowiem odnoszę wrażenie, że owa bezstronność została zachwiana na poziomie poglądów politycznych - bo stawiam dolary przeciwko orzechom, że sędzia Juszczyszyn, posiadając wiedzę, że jestem "ortodoksyjnym pisowcem" - pisząc eufemistycznie - nie potraktowałby mnie łagodnie.


Przypomnę strajk nauczycieli, po którym wszystkim pozostał potężny kac - głównie za sprawą krowich strojów i muczenia kadry pedagogicznej. Nawet jeśli postulat podwyższenia płac jest słuszny, to nie dało się nie mieć wrażenia, że nauczycielom nie chodzi o gruntowne zmiany w kiepskim systemie edukacji, ani troska o dzieci, a jedynie o kilkaset złotych więcej i uderzenie w rząd. Podobnie "nadzwyczajna kasta", która straszy wyjściem Polski z Unii Europejskiej i kreuje wojenne nastroje, twierdząc, że zmiany PiS to "logika stanu wojennego".


"Wiele się już po sitwie w SN nie spodziewałem, ale jej bezczelność dech zapiera. Jak śmiecie nosić na piersi godło i wydawać wyroki "w imieniu RP"?! Poróbcie sobie łańcuchy z logo TSUE albo Timmermansem i mówcie wprost: "wyrok w imieniu kolonizatorów z UE/światłej elity/własnym" - napisał Rafał Ziemkiewicz, komentując zachowanie sędziów. Nic dodać ani ująć - przykładów bezczelności "kasty" można mnożyć, pomijam sędziów na telefon, kradzież kiełbasy przez sędziego, jazdę po alkoholu, czy choćby proste kłamstwo prof. Gersdorf, która stwierdziła, że "sędziowie Sądu Najwyższego nie chodzili z żadnymi świeczkami i ja też”. Na dziś jedno jest pewne - koniec "kasty" nastąpić musi, inaczej państwo prawa będzie iluzoryczne i Polska pozostanie państwem z dykty i tektury. Wydaje się to rozumieć nawet Vera Jourova - odpowiedzialna za kwestie praworządności wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. W  wywiadzie dla "Der Spiegel" powiada ona, że" tak zwana reforma w Polsce dotarła teraz do bardzo niebezpiecznego momentu, ponieważ zanosi się na to, że staje się nieodwracalna". I dobrze, gotów jestem nawet się zgodzić, że polska reforma jest dokonywana za pomocą łomu, bo w jakimś stopniu jest. Mogę i będę krytykować PiS za pójście na tą wojnę z łomem, ale nie odważę się zaryzykować tezy, że bez łomu byłoby skuteczniej, a Polacy nie byliby znużeni codziennym braniem się za łby zwolenników likwidacji "kasty" z ich obrońcami.


Tyle, że za Heroidesem Owidiuszem należy mocno wykrzyczeć: exitus acta probat /cel uświęca środki/ - co znakomicie zilustrował  Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie, Maciej Nowacki, który podarł uchwały innych sędziów wspierajace zawieszonego Pawła Juszczyszyna..



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo