kemir kemir
4270
BLOG

Straszne sny "Dzidziusia" Antypisiewicza

kemir kemir PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 119

Notka to remake notki, którą opublikowałem blisko rok temu, a która na dziś, w przededniu wyborów prezydenckich, nabiera wyjątkowo aktualnego wymiaru. Remake oznacza, że notka została istotnie wyedytowana na nowo, jedynie w oparciu o poprzednią konstrukcję. Notka jest inspirowana tekstami, treściami i wypowiedziami napotkanymi w mediach i w internecie, ale wszelkie ewentualne skojarzenia, porównania i podobieństwa do konkretnych osób i zdarzeń są przypadkowe i niezamierzone.


Skąd się biorą sny i o czym świadczy ich treść – nie do końca wiadomo. Niektórzy za Freudem powtarzają, że sny to tzw. resztki codzienności. Innymi słowy: wracają do nas nocą wydarzenia i osoby zupełnie realne, ale też nieprzepracowane i stresujące sprawy. Od czasu do czasu męczą nas jednak sceny jak z horroru – budzimy się z krzykiem i płaczem, zdenerwowani, pobudzeni. W 1993 roku powstała polska komedia "Straszny sen Dzidziusia Górkiewicza" nawiązujący do "Eroiki", słynnego nowelowego filmu "szkoły polskiej" z 1957 roku. Dzidziuś Górkiewicz, stołeczny cwaniaczek i handlarz, wskutek zbiegu okoliczności bierze udział w powstaniu warszawskim. Postać Górkiewicza konfrontuje  dwie filozofie życia: irracjonalizm myślącego w kategoriach "ja" cwanego spryciarza, z dziejącą się rzeczywistością, naszpikowaną romantycznymi ideałami w kategorii "my". Film jest bogato zaprawioną ironiczną interpretacją powojennych dziejów Polski i z tego punktu widzenia jest źródłem wielu analogii z aktualną sytuacją polityczną w Polsce.


Dziś już jednak Dzidziusiów Górkiewiczów praktycznie nie ma, zastąpieni zostali następnym pokoleniem cwaniaczków, z gębami pełnymi ideologicznych frazesów - nawet jeżeli już w kategorii "my -" to wyłącznie na pożytek określonej ( najczęściej partyjnej) grupy interesów. Im nie mieści się  w głowie, że poza światem politycznych obietnic bez pokrycia, poza wygodnym życiem w sztucznie ( bo wyłącznie medialnie) stworzonej rzeczywistości, istnieje świat realny, który - żeby być światem znośnym i godnym do życia - wymaga ciągłej, organicznej pracy od podstaw, tworzącej ten sposób fundamenty państwa prawa, sprawiedliwości i względnego dobrobytu na miarę możliwości w kontekście globalnym. Oczywiście potomkowie Górkiewiczów zdarzają się także w tak zdefiniowanym świecie realnym - choćby na zasadzie "czarnej owcy" w stadzie, ale tych  "prawdziwych" spotyka się głównie po drugiej stronie - najpierw jako Wałęsowiczów, otumanionych mitem założycielskim III RP, poprzez Tuskowiczów, żyjących na wyimaginowanej "zleionej wyspie", do Antypisiewiczów, zachowujących wszystkie cechy wynikające z przepoczwarzania się, wzmocnionych silnym poczuciem nienawiści do ugrupowania próbującego wyjść poza krąg III RP i "zielonej wyspy".


Antypisiewicz to osobnik występujący pd trzema, zasadniczymi postaciami. Pierwszą z nich przedstawić trzeba jako Donalda Borysa Włodzimierza Antypisiewicza - polityka, umoczonego w szemrane interesy kwitnące za rządów PO/PSL, mającego lewackie poglądy, fanatycznie oddanego Unii Europejskiej i legendzie o Lechu Wałęsie. Legendy i opowiadanie bajek, to zresztą jego specjalność w której doszedł do doskonałości, czerpiąc wzorce z samego źródła obłudy i kłamstwa - złotoustego Donalda Tuska. Można obiecać gruszki na wierzbie, pojawia się jednak pytanie o wiarygodność. Antypisiewicz - polityk się nią jednak nie przejmuje. Rzucane obietnice jakie - jakby od od niechcenia, dla czystej przyzwoitości - rzucają oni swoim wyznawcom, to co najwyżej wypełniacz głoszonych na okrągło antypisowkich haseł, sloganów i bredni. W przeciwieństwie do protoplasty ( Dzidziusia Górkiewiza) oni nie obawiają się o swój program - bo go nie mają, ale podobnie jak Dzidziusia dręczy ich koszmar z przeszłosci. Ich sny to koszmary przegranych wyborów, w których pojawiają się takie postacie jak: funkcjonariusze CBŚ, "ziobrowski" prokurator i sędzia który nie nazywa się Tuleya. Pojawia się też postać haratającego w gałę futbolisty, który jest tak marny, że nie łapie się ławkę rezerwowych i widowisko ogląda z trybun - w dodatku z najgorszego miejsca. Dinozaura ujrzeć w takim koszmarze, to dać się pożreć politycznie, Biedronia - dać się... (autocenzura). Nawiasem pisząc, biedroniowy Antypisiewicz ma zapewne koszmary z czasów inkwizycji, w których ulicami Warszawy ( w ramach pokuty,) Barbara Nowacka pędzona jest nago w ideowym towarzystwie równie gołych Rafała Trzaskowskiego i Pawła Rabieja. To koszmar, który przebija chyba nawet sędziego, który nie jest Tuleyą. Jedyni, którym koszmary nie straszne to ci, którzy już swoją najokropniejszą traumę przeżyli. Ponury głos, wydający polecenie "sztandary partii wyprowadzić" na zawsze już został zapamiętany. Nic gorszego już im się nie przytrafi.


Drugie wcielenie Antypisiewicza pod dowolnym imieniem ze wskazaniem na Adama, jest przedstawicielem tzw. elity intelektualno-celebrycko-medialnej. To niezwykle barwna, bardzo szeroka grupa, którą łączy koszmar przewodni ujawniony przez zastępcę redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej": Absolutnie jestem przekonany, że jeżeli my przerżniemy, ( wybory - przypomnienie moje) to się nie odbudujemy przez lata. Nie przez cztery, nie przez osiem. Przez osiemnaście, dwadzieścia cztery. Idzie fala, jak się w nią wpiszemy, to już z tego nie wyjdziemy. Można byłoby o nich napisać grubą księgę, zatem zostawiam ich z ich koszmarami i zajmę się najciekawszym wcieleniem Antypisiewicza - zwykłym, chodzącym ulicą pospolitym Krzysztofem Antypisiewiczem. Dlaczego Krzysztofem? Bo to imię dosyć popularne, ale nie na tyle, żeby utożsamiać je z ogółem, za to do określonej, sporej przecież grupy pasuje jak ulał.


Krzysztof Antypisiewicz to przedstawiciel elektoratu antypisowskiej opozycji, skrzywiony nieco intelektualnie obywatel zaczynający dzień od tefałenowskiego bloku "wstajesz i łżesz". Chłonie taki osobnik antypisowską karmę, jak chłoną wodę spragnione wielbłądy na pustyni - gdyby mu to zabrać byłby jak narkoman pozbawiony działki, albo alkoholik, któremu zabrano ostatnią flaszkę wódki. Okres przedwyborczy takiego jeszcze bardziej radykalizuje, bo radykalne emocje nie mają - poza nienawiścią - żadnego ujścia. I tak skrzywienie polityczne się utrwala, bo ten przedstawiciel antypisowskiego lektoratu został doskonale zaprogramowany przez TVN i celebrycką grupę zdefiniowaną wyżej. A nic i nikt inny tak dobrze nie zapewnia przysługującej działki politycznego narkomana i flaszki politycznego alkoholika. Jego koszmar to kolejne lata rządów PiS, Andrzej Duda wciąż w Pałacu Prezydenckim, spokojna i spełniona emerytura polityczna Jarosława Kaczyńskiego oraz normalność polityczna, w której  mogłyby zniknąć błogosławione twarze Moniki Olejnik, Andrzeja Morozowskiego i nawiedzonych gości Małgorzaty Łaszcz. Bo jak tu żyć bez nich - w okropnym reżimie Jarosława Kaczyńskiego. No jak?



Treść snów zwraca uwagę na istniejący, choć nieraz ukryty lęk. Carl Gustav Jung mówił: "Tam, gdzie istnieje lęk, tam pojawia się zadanie". Zadanie, które wywołuje paranoidalne lęki wśród antypisowskiej opozycji wszedł w fazę zafiksowanego fanatyzmu, który nazywa się "odsunąć PiS od władzy". Problem w tym, że Antypisiewicze przestali odróżniać swoje koszmary od jawy i grozi im, że obudzą się z przysłowiową ręką w nocniku. I nie jest tak, żebym miał coś przeciwko.


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka