kemir kemir
2198
BLOG

Wyborczy pat, czyli w co gra opozycja

kemir kemir Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 162

Opozycyjna histeria domagająca się odwołania majowych wyborów prezydenckich wchodzi w taką fazę, że tylko patrzeć,  jak wyjdą na ulice z hasłami w rodzaju "precz z wyborami". Z drugiej  strony politycy Prawa i Sprawiedliwości zachowują olimpijski spokój i powtarzają jak mantrę, że wybory powinny się odbyć. Tzw. opinia publiczna karmiona jest idiotyzmami w rodzaju "Kaczyński wyborami morduje ludzi", "wprowadzić stan klęski żywiołowej" - prowadzi się grę bazująca na emocjach gawiedzi, będącej głównie widzami TVN. Nic nie dzieje się bez przyczyny i tak jest także tym razem.


Wszystkie te idiotyzmy mają na celu przykrycie prawdziwych celów opozycji, które stają się zupełnie jasne, kiedy na chłodno i bez emocji przyjrzeć się prawnym regulacjom dotyczących wyborów i skutków ( w kontekście wyborów) wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Nic, absolutnie nic, nie jest tu proste i przedstawia się tak:


  • Ani jeden przepis prawny obowiązujący w Rzeczypospolitej Polskiej nie mówi o przekładaniu czy odwoływaniu wyborów. Konstytucja, na którą tak chętnie powołuje się opozycja, przewiduje jedną, jedyną sytuację, w której wybory nie są przesuwane, ale po prostu nie mogą się odbyć. Jest to art. 228 w punkcie 7:"W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny”. Proszę zwrócić uwagę na sformułowanie "nie mogą być przeprowadzone". To nie oznacza, że "mogą być przesunięte" , tym bardziej, że nie jest w żaden sposób określona i opisana sytuacja, gdy stan wyjątkowy jest ogłaszany już po zarządzeniu wyborów - a z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia


  • Nigdzie nie znajdziemy podstawy prawnej, która jakikolwiek organ upoważniałaby do przesunięcia wyborów. Marszałek Sejmu termin wyborów jedynie zarządza, ale nie ma mowy o ich przekładaniu.


  • Wspomniany wyżej artykuł Konstytucji mówi, że stan nadzwyczajny można wprowadzić jedynie na podstawie ustawy. Dobrze, wszystko się zgadza, bo jest taka ustawa – to akt z 2002 roku o stanie wyjątkowym. Mówi ona, że w przypadku konieczności wprowadzenia stanu wyjątkowego Rada Ministrów kieruje stosowną uchwałę do prezydenta RP, który wprowadza taki stan rozporządzeniem. Rozporządzenie z kolei trafia do Sejmu, który musi je rozpatrzyć w ciągu 48 godzin, w tym może je uchylić bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Ale tutaj znów nie ma niczego o terminie ewentualnie ogłoszonych wcześniej wyborów. Ustawodawca w ogóle nie wziął pod uwagę takiej sytuacji.


  • Załóżmy, że jednak tak się dzieje: pandemia szaleje i wybory muszą być odwołane. Zatem rząd decyduje się na skierowanie do prezydenta uchwały w sprawie konieczności ogłoszenia stanu wyjątkowego. I tu mamy zgrzyt numer jeden:  w takim momencie prezydent (w obecnej sytuacji) ogłaszałby stan wyjątkowy, przedłużający de facto jego własną kadencję. Ale tylko pozornie, bo ani Konstytucja, ani żadne inne przepisy nie przewidziały sytuacji, w której z powodu stanu wyjątkowego nie mogą się odbyć zaplanowane już wybory prezydenckie. Żeby było jeszcze ciekawiej, kadencja prezydenta upływa w czasie wynikającym z przepisów o stanie wyjątkowym. Innymi słowy, nie czego się uczepić, żeby uznać przedłużenie kadencji prezydenta za prawne. Stawiam w tym miejscu pytanie: czy opozycja tego nie wykorzysta i ot tak, pozwoli na dalsze sprawowanie urzędu Andrzejowi Dudzie?


  • Kadencja Andrzeja Dudy kończy się 6 sierpnia. Jeżeli zatem stan wyjątkowy zostałby ogłoszony na początku maja i trwałby miesiąc, to oznaczałoby, że wybory najwcześniej mogłyby się odbyć na początku września. Czyli przez przynajmniej miesiąc mielibyśmy sytuację, w  której jedyną regulacją prawną  jest lakoniczne stwierdzenie art. 287.: "kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu”.


  • Ale jest jeszcze ciekawiej. Stanu wyjątkowy bowiem otwiera duże, nadzwyczajne uprawnienia dla władzy. To oznacza, że prezydent nie tylko sprawuje swój urząd z pełnią swoich uprawnień, ale ma te uprawnienia powiększone, bo tak stanowi stan wyjątkowy. Czy opozycja uzna te uprawnienia? Oczywiście, że nie!


  • Nikt też nie wie i nic nie precyzuje, czy  nowy termin wyborów trzeba na nowo ogłosić czy też z automatu odbywają się w pierwszą niedzielę po zakończeniu okresu stanu wyjątkowego.


Jak wyraźnie widać, zaniechanie wyborów w maju rodzi mnóstwo komplikacji  prawnych i tak naprawdę stwarza możliwą sytuację "bezkrólewia", czyli nie uznawania legalności trwania urzędu Andrzeja Dudy. Z drugiej strony to także interpretacyjna możliwość zwiększenia uprawnień prezydenckich. I jedno i drugie to ostatnia rzecz jaką potrzebuje Polska i potrzebują Polacy w sytuacji walki z wirusem i trudnej sytuacji gospodarczej, która jest i będzie prostą konsekwencją pandemii. To nie PiS, to opozycja dąży do zwarcia i wywołania konfliktu kompetencyjnego i chaosu, który ma podważyć większość parlamentarną i umożliwić powrót PO do władzy. Gdyby tak nie było, opozycja już dawno zaproponowałaby stosowne rozwiązania prawne rozwiązujące (choćby tymczasowo) prawny pat dotyczący wyborów i kadencji prezydenta. Jeżeli tego nie robi, to z powodów oczywistych - wszak dużo bardziej chwytliwe medialnie, są brednie o " ludobójstwie Kaczyńskiego".

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka