kemir kemir
3054
BLOG

Wszyscy mamy źle w głowach?

kemir kemir Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 168

Tony papieru tomy analiz
Genialne myśli tłumy na sali
Godziny modlitw lata nauki
Przysięgi plany podpisy druki
Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy
Hej hej la la la la hej hej hej
Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy
Hej hej la la la la hej hej hej



No, może nie wszyscy. bo niektórzy ( ich spora grupa jest na Salonie) uważają się za bardzo mądrych i oświeconych, prezentując publicznie swoje obficie przyprawione sarkazmem lub ironią objawione prawdy o koronawirusie SARS-CoV-2, a konkretniej o wielkiej hucpie i manipulacji z udziałem tego patogenu. Pewien słynny w Polsce bloger, ową teorię ubrał nawet w w bardzo zgrabne określenie "włoskiej commedii del'arte", której remake odbywa się w Hiszpanii, a do komediantów dołączyli ostatnio Jankesi. Oświeceni opierają głoszone "prawdy" na  założeniu, jakoby w krajach drastycznie zaatakowanych wirusem, umieralność w roku 2019 była taka sama jak teraz, czyli w okresie pandemii. Autorzy i wyznawcy tych teorii utrzymują, iż istotą medialnej hucpy jest metodologia liczenia testów, chorych i umarłych. Kiedy zapytać ich o motywy tej manipulacji, to - w z zależności od widzimisię autora - czytamy o zmowie banksterów i lichwiarzy, przykryciu globalnych i lokalnych problemów gospodarczych i politycznych, światowym tajnym rządzie, tajemniczej grupie Bildeberg, zniewoleniu społeczeństw za pomocą szczepionki z chipem lub bez niego - ale za to  przepustką do bram niebieskich. Aż dziw, że nikt jeszcze nie zaproponował kosmitów, którzy w ten sposób zaatakowali Ziemię. Istnieją różne wersje i kombinacje tej samej historii - nie sposób wyliczyć i wymienić wszystkich.


Do wszystkich tych teorii i większości wyliczeń -  w szalonym kontraście - stawiają się w Nowym Yorku samochody chłodnie na spodziewane trupy. Wniosek jest taki, ze pojęcie życia bardzo się zdewaluowało i potaniało, stało się zbiorową kropeczką na wykresach, lub przyczynkiem do rozważań o włoskiej komedii. Ten sam wniosek podpowiada, że cała reszta traktująca zagrożenie całkiem serio, a przynajmniej z respektem, to ubezwłasnowolniona tłuszcza, gawiedź która dała się zmanipulować jak dzieci. Czy tak jest naprawdę? Niestety, rozpiętość i mnogość różnych  analiz i teorii jest tak ogromna, że racjonalne i pragmatyczne "ogarnięcie" wszystkich tych teorii, przekracza możliwości percepcji normalnego człowieka i przypomina cukiernię z ciastkami - każdy może wybrać coś dla siebie. Prawdopodobieństwo trafienia na dobre ( czytaj: prawdziwe) ciastko jest jednak trochę tylko większe od trafienia szóstki w Lotto, zatem pozostaje własna synteza myślowa i zaufanie dla własnego rozumu i instynktu.


W tego rodzaju przypadkach sprawdza się "brzytwa Ockhama", czyli zasada, zgodnie z którą w wyjaśnianiu zjawisk należy dążyć do prostoty, wybierając takie wyjaśnienia, które opierają się na jak najmniejszej liczbie założeń i pojęć. Dlatego od razu trzeba założyć, że większość teorii o SARS-CoV-2 to brednie, pasujące do rzeczywistości tak, jak jak niedźwiedziowi garnitur. Skoro "oświeceni" skupili się głównie na zgonach spowodowanych "zwykłą" grypą ( lub zgonach w ogóle) w poprzednich latach, to w poszukiwaniu najbardziej prawdopodobnej prawdy ( fatalnie to brzmi, ale inaczej się nie da), to warto temu skupieniu - niczym właściciel zakładu pogrzebowego - się przyjrzeć.


Z przejrzanych przeze mnie analiz i zestawień wynika, że wszędzie śmiertelność powodu tzw grypy sezonowej, mieści się w granicach 0,01 procent chorych, czyli w granicach jednego promila -przy czym piszę tutaj o sezonie 2018/2019. Jeżeli zatem jakaś teoria dotycząca SARS-CoV-2 opiera się na porównywalności do grypy sezonowej, to należy ją ciąć, ponieważ śmiertelność koronawirusa we Włoszech oscyluje już w granicach 10 procent (PROCENT, NIE PROMILI) zakażonych. No dobrze, ale przecież - ktoś powie - te dane o śmiertelności są zmanipulowane i sztucznie zawyżone przyjętą metodologią. Fajnie - odpowiem - ale jest w tym pewien istotny "haczyk". A właściwie dwa "haczyki".


Pierwszy to kwestia pewnego nazewnictwa i skutków. W większości bowiem, zgony spowodowane grypą "zwykłą" medycy określają jako zgon w wyniku "powikłań pogrypowych". Owe powikłana wynikają  z dwóch zasadniczych powodów: słynnych już ( z powodu SARS-CoV-2) "chorób towarzyszących" i wieku chorych, oraz ze zwykłego lekceważenia "zwykłej" grypy, przechorowanej w warunkach zwykłej codzienności, często z normalnym chodzeniem do pracy i zażywaniu "cudownych" środków na grypę, dostępnych w każdej aptece. Natomiast jest poza dyskusją, że prawidłowe leczenie takiej grypy - nawet przy  powikłaniach - daje dobre i bardzo dobre rezultaty. Stąd m.in. bierze się niska śmiertelność. Choroba COVID 19 natomiast, u każdego  atakuje dolne drogi oddechowe, co przy niskiej odporności organizmu chorego i słynnych "chorobach towarzyszących", powoduje silne, nietypowe, wręcz dotąd nieznane zapalenie płuc. Wniosek: zapalenie płuc nabyte drogą grypy sezonowej jest znacznie mniej groźne dla życia niż zapalenie płuc spowodowane koronawirusem SARS-CoV-2. Subtelna różnica, nieprawdaż?


Drugi "haczyk" to pewna niekonsekwencja w logice rzekomej "hucpy". Załóżmy, że gdzieś tam na wiosnę 2019 tysiąc ludzi "zeszło" na zawał. Z całą pewnością należy przyjąć, że również tej wiosny liczba zeszłych na zawał będzie/jest podobna. Jeżeli zatem manipuluje się liczbami, to ten tysiąc umarlaków, będzie zapisanych jako zmarli na skutek działania SARS-CoV-2. To samo dotyczy "rakowców" na ten przykład. Tyle, że w statystykach okaże się, że nagle ludzkość jakimś cudem poradziła sobie z rakiem i chorobami serca, bo zgony spowodowane tymi schorzeniami spadły do zera. Ktoś w w to uwierzy? Zatem czy ktoś, kto planuje tego typu operację hucpy pozwoliłby sobie na tak prostą wpadkę? "Oświeceni" ten idiotyzm używają  jako argument na poparcie swoich tez, ale przepraszam - ktoś w takim razie naprawdę ma źle w głowie. W zgodzie z brzytwą Ockhama teorie o manipulacji liczbą zgonów należy ciąć!


Co zostaje po cięciach? To, co mniej lub bardziej oficjalnie wiemy o SARS-CoV-2 i chorobie COVID 19. To, co widać i słychać z różnych - niekoniecznie oficjalnych - przekazów z Chin, Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Chyba, że faktycznie wszyscy mamy źle w głowach, tylko jak to powiedzieć bliskim zmarłych z powodu (?) koronawirusa? Że i tak by umarli? Jasne, wszyscy kiedyś umrzemy, tylko czy oni musieli właśnie teraz?


PS. Proszę nie nalegać na mnie w komentarzach o linki i udowadnianie moich autorskich stwierdzeń. Notkę przygotowywałem dostatecznie starannie na tyle, na ile pozwala mnogość różnego rodzaju informacji. Nie sposób tego odtworzyć w innej formie niż niniejsza publikacja - nie jestem Chuck'iem Norrisem i nie potrafię zapisać całego internetu na dyskietce :-) 

 


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości